Związkowcy i pracodawcy hutnictwa w listach otwartych zaapelowali do premiera Donalda Tuska o wyważone i umożliwiające rozwój tej branży decyzje w sprawie rozdziału limitów emisji dwutlenku węgla na lata 2008 - 2012.

Pierwsze propozycje resortu środowiska mówiły o przydziale dla hutnictwa 14,4 mln ton rocznej emisji CO2. Kolejny projekt rozporządzenia zmniejszał ten limit do 11,8 mln ton. Wkrótce rząd ma podjąć ostateczną decyzję w tej sprawie. Nieoficjalne informacje środowiska hutniczego mówią o zmniejszeniu w kolejnym projekcie do co najwyżej 11 mln ton, co budzi sprzeciw hutników.

Preferowanie w projekcie rządowego rozporządzenia państwowej energetyki kosztem - według autorów listów - w większości prywatnego hutnictwa - związkowcy nazwali "ręcznym sterowaniem", zaś przedstawiciele pracodawców - naruszeniem zasad konkurencji i niedozwoloną pomocą publiczną.

"Preferowanie przy rozdziale uprawnień emisyjnych państwowych i nienowoczesnych gałęzi przemysłu kosztem nowoczesnych, ale prywatnych sektorów, odbieramy jako odstąpienie od zasad równego traktowania i konkurencji na krajowym i unijnym rynku" - ocenił w opublikowanym dziś w prasie liście otwartym prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Romuald Talarek.

"Komisja Europejska może uznać takie zachowanie za niedozwoloną pomoc publiczną. W takiej sytuacji podmioty poszkodowane będą mogły wystąpić do Skarbu Państwa z żądaniem naprawienia wyrządzonej szkody" - dodał prezes.

"Powrót do ręcznego sterowania gospodarką"

Podobnego zdania są związki zawodowe, działające w największym hutniczym koncernie - ArcelorMittal Poland. W przesłanym dziś liście związkowcy napisali m.in., że konieczność dokupienia przez huty uprawnień do emisji CO2 na wolnym rynku spowoduje wzrost ceny tony wyrobów o kilkadziesiąt euro, a tym samym utratę konkurencyjności na światowym rynku.

"Odbieranie uprawnień do emisji CO2 najnowocześniejszym sektorom gospodarki (...) i przenoszenie ich do państwowego sektora to powrót do ręcznego sterowania gospodarką, gdzie rynkowe mechanizmy ekonomiczne zastępowane są nieefektywnymi działaniami nakazowo-rozdzielczymi" - napisali związkowcy.

Związki i przedstawiciele pracodawców są zgodni, że propozycje dalszego ograniczenia limitów emisji CO2 dla hutnictwa i branż pokrewnych, na rzecz zwiększenia ilości uprawnień energetyce, są "krzywdzące i oparte na pozamerytorycznych kryteriach". Ich zdaniem, "oznaczają zablokowanie możliwości rozwoju i oddanie pola importowi stali".

"Przyjęcie projektu w obecnej formie, odebranie hutnictwu ponad 20 proc. uprawnień, zahamuje dalszy rozwój nie tylko naszej, ale i innych nowoczesnych branż i stworzy niekorzystny klimat do inwestycji zagranicznych w Polsce. Będzie również miało poważne skutki społeczne" - uważają związkowcy.

Związkowcy obawiają się redukcji zatrudnienia

Autorzy listów przypominają, że po latach restrukturyzacji emisja CO2 w przemyśle stalowym w latach 1992 - 2007 spadła o ok. 60 proc., produktywność wzrosła prawie trzykrotnie, energochłonność produkcji spadła o 25 proc. Podmioty tego sektora w ostatnich latach zasilają budżet kwotą ok. 5 mld zł podatków bezpośrednich.

Związkowcy obawiają się, że niekorzystny dla sektora przydział uprawnień przyczyni się do redukcji zatrudnienia w branży. Wyliczyli, że choć huty zatrudniają bezpośrednio 29 tys. osób, wraz z branżami pokrewnymi i ich rodzinami, z hutnictwa żyje w Polsce około pół miliona osób.