Wbrew pozorom PKN Orlen i Grupa Lotos nie zyskują na drożejącej ropie. Spadają też zyski właścicieli stacji benzynowych.
Premier Donald Tusk, który zapowiedział, że decyzję o ewentualnej obniżce akcyzy na paliwa podejmie po rozmowach z szefami Orlenu i Lotosu, nie powinien liczyć, że obniżą oni własne marże. Te już spadły.
- Wysokie ceny ropy nie sprzyjają krajowym producentom paliw - mówi Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.
- Wzrost cen ropy nie przekłada się na wyższe zyski Grupy Lotos. Istotna jest wielkość marż rafineryjnych, która nie zawsze podąża za cenami ropy - przyznaje Marcin Zachowicz, rzecznik Grupy Lotos.
- Wyższe ceny ropy oznaczają wzrost cen paliw, co obniża popyt - mówi Ludomir Zalewski, analityk DM PKO BP.
Przy wysokich cenach ropy spadają też marże stacji benzynowych.
- Ponadto w przypadku Orlenu droga ropa obniża efektywność energetyczną rafinerii w Płocku, która zużywa dużo produktów ropopochodnych na potrzeby elektrociepłowni - podkreśla analityk DI BRE Banku.
Wyniki krajowych producentów paliw, a szczególnie Lotosu, obciążają też niższą rentowność produktów benchmarkowych (np. asfalt), których ceny nie są bezpośrednio indeksowane do cen ropy. Na korzyść pomorskiego koncernu działa za to fakt, że ma on część wydobywczą.
- To rentowny biznes. Udział segmentu wydobywczego w wyniku operacyjnym Lotosu waha się od 7 do 40 proc. Średnio wynosi ok. 20 proc. - mówi Ludomir Zalewski.
W obu krajowych producentów biją też wyższe koszty utrzymywania zapasów. Firmy muszą zamrażać większe kwoty, co sprawia, że mniej jest pieniędzy na działalność operacyjną i inwestycje. Z zapasami surowca związany jest tzw. efekt Lifo podnoszący wyniki obu spółek - teraz producenci sprzedają paliwa wytworzone z ropy zakupionej wcześniej (gdy była tańsza). W ten sposób wykazują dodatkowy zysk.
- Jest to jednak tylko wynik księgowy, który nie wpływa na poziom gotówki - zastrzega Ludomir Zalewski.