Zastanawiając się nad dylematami rozwoju gospodarczego, Harold James przeciwstawia sytuację krajów wielkich i małych. Z jednej strony, duży może więcej. Wielki kraj może wspierać swój rozwój ekonomiczny siłą polityczną, zapewniającą uprzywilejowaną pozycję w swoim regionie i w licznych punktach kuli ziemskiej. Może usiłować wpływać na przebieg procesów globalizacyjnych, starając się ukształtować je w sposób dla siebie korzystny. Może wreszcie liczyć na niebagatelny czynnik własnej masy - ogromnego rynku wewnętrznego, przyciągającego jak magnes kapitał.
Poczucie własnej siły może jednak wieść na manowce. Siła polityczna może stać się przekleństwem w momencie, gdy wywołuje strach i niechęć innych krajów świata, zawiązujących sojusze w celu ograniczenia ekspansji giganta. Łatwo może się okazać, że procesów globalizacyjnych wcale ukierunkować się nie da, podczas gdy groźna iluzja, że można na nie wpłynąć, osłabia reformy wewnętrzne. A wielka ekonomiczna masa oznacza, że nie da się kontynuować szybkiego rozwoju bez naruszenia interesów innych potężnych graczy.
I w tym właśnie momencie zaczyna doceniać się sytuację krajów małych. Nie mając iluzji, że są w stanie ustalać globalne warunki gry, łatwiej od krajów wielkich podejmują radykalne reformy dostosowujące je do świata takiego, jakim jest. Jeśli się chcą rozwijać, muszą postawić na elastyczność, efektywność i konkurencyjność. I nie muszą przejmować się tym, że wzbudzą u innych strach, który podkopie fundamenty ich dalszego wzrostu.
Historia sprawiła, że Polska jest krajem średniej wielkości. Jest to i dobrze, i źle. Dobrze, jeśli kraj umie wyciągnąć prawidłowe wnioski z doświadczeń krajów wielkich i małych, starając się zachowywać według zasad tam stosowanych wówczas, gdy jest to dla niego korzystne. Źle, jeśli, niebędąc krajem wielkim, popełnia błędy charakterystyczne dla nich, a jednocześnie nie umie wykorzystywać swoich atutów w takim stopniu, jak kraj mały. Głupotą kraju średniej wielkości jest przekonanie, że nie musi dostosowywać się do wymogów globalizacji, albo że jego ekonomiczna waga - w oczywisty sposób niedostateczna - zmusi innych do spełnienia jego oczekiwań. Głupotą też jest przekonanie, że może opierać swój rozwój tylko na rynku wewnętrznym, zapewniającym zainteresowanie inwestorów.
Mądrość średniego kraju wyraża się natomiast tym, aby operując swymi atutami skali - sporym rynkiem, sporą wagą polityczną, sporym zasobem pracy i kapitału - nikogo do siebie nie zrażać, w pełni włączać się do światowego rynku i starać się wyciągnąć maksymalne korzyści z globalizacji. A przede wszystkim, dbać o własną konkurencyjność i elastyczność swojej gospodarki, dokonując niezbędnych reform, choćby trudnych i bolesnych.