Po bezprecedensowym tygodniu, w trakcie którego ceny ropy biły codziennie rekordy wszech czasów, skacząc o dolara lub dwa, w piątek światowe ceny tego surowca osiągnęły niewyobrażalny do niedawna poziom 126 dol. za baryłkę.

Tym razem bezpośrednim powodem zwyżki były przypuszczenia na temat możliwej konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Wenezuelą, jednym z głównych dostawców ropy na największy na świecie rynek amerykański i zarazem członkiem Organizacji Panstw Eksportujących Ropę Naftową (OPEC).

W piątek dziennik amerykańskich i światowych sfer finansowych i gospodarczych "The Wall Street Jornal" opublikował raport sugerujący bliskie powiązania między populistycznym prezydentem Wenezueli Hugo Chavezem a lewicowymi rebeliantami, próbującymi od lat obalić rząd w sąsiedniej Kolumbii, wspierany przez USA.

Dziennik powołał się na uzyskane dane komputerowe wskazujące na konkretne oferty zbrojeniowe wenezuelskiego przywódcy dla kolumbijskich guerillas. Takie oskarżenie może dać asumpt amerykańskim kongresmanom do wezwania rządu do zaliczenia Wenezueli do grona krajów sponsorujących terroryzm i nałożenia sankcji na ten południowoamerykanski kraj.

"Jeśli nałożymy sankcje, jest pewne że Chavez zagrozi przerwaniem nam dostaw ropy. Jest oczywiste, że będzie to miało wielki wpływ na ceny ropy" - podsumował odczucia rynku naftowego cytowany przez agencję AP analityk Phil Plynn z Alaron Trading Corp.

Wieści te od piątku podbijały ceny w Nowym Jorku i w Londynie

Na New York Mercantile Exchange początkowo przekroczona została po raz pierwszy w historii granica 125 dol. za baryłkę, a w kilka godzin później następna - 126 dol. za baryłkę.

Wskaźnikowa dla rynku amerykańskiego cena lekkiej, krajowej ropy West Texas Intermediate w kontraktach na czerwiec osiągnęła pod wieczór na nowojorskiej giełdzie NYMEX bezprecedensowy poziom 126,27 dol. za baryłkę, ale przed końcem sesji nieco opadła i zamknęła się na poziomie 125,96 dol. za baryłkę, co jest oczywiście nowym rekordem zamknięcia, wyższym o 2,27 dol. niż w czwartek, kiedy także padły rekordy wszech czasów.

Od poniedziałku do piątku ceny ropy w Nowym Jorku biły codziennie rekordy wszech czasów

Zyskując w sumie w ciągu roboczego tygodnia 9,64 dol., to jest 8,3 procent. Od ceny zamknięcia 1 maja, to jest w ciągu kolejnych sześciu sesji, cena nowojorska wzrosła aż o 13,45 dol.

W piątek po raz pierwszy od dłuższego czasu na bezpośrednią odległość do cen nowojorskich zbliżyły się też ceny londyńskie, gdzie wskaźnikowa dla rynku europejskiego cena ropy Brent z Morza Północnego doszła tego dnia do 125,90 dol. za baryłkę i zamknęła się na poziomie 125,40 dol. za baryłkę, wyższym o 2,56 dol niż w czwartek. Wszystkie obecne londyńskie ceny są oczywiście nowymi europejskimi historycznymi rekordami.

Wydarzenia w Libanie podnoszą ceny ropy

Dodatkowym czynnikiem wpływającym w ostatnich dniach na wzrost ceny ropy były wewnętrzne starcia w Libanie, który wprawdzie sam nie wydobywa znacznych ilości ropy, ale graniczy z bogatym w ropę i zarazem bardzo wrażliwym politycznie regionem Bliskiego i Środkowego Wschodu.

O wpływie wieloetnicznego i wieloreligijnego Libanu na rynek ropy dobitnie świadczy fakt, że utrzymująca się przez ponad rok rekordowa cena tego surowca ustanowiona została w lipcu 2006 roku, po ataku Izraela na pozycje libańskiego radykalnego ugrupowania szyiskiego Hezbollah, które z kolei obecnie wystąpiło zbrojnie w ostatnich trzech dni na ulicach Bejrutu przeciwko siłom rządzącej Libanem koalicji.

Poza konfliktowymi sytuacjami w poszczególnych krajach i regionach naftowych, zasadniczą przyczyną niebywałej hossy na rynku ropy jest nieustannie rosnący popyt nie tylko ze strony głównych dotychczasowych odbiorców, czyli krajów rozwiniętych, ale także ze strony nowych, "wschodzących" gospodarek o wielkim potencjale, jak Chiny, Indie czy Brazylia.