Konsumenci boją się wzrostu bezrobocia i pogorszenia sytuacji ekonomicznej kraju. Dlatego ograniczają wydatki. Efekt: sprzedaż detaliczna spadła w lutym o 1,6 proc.
Spadek sprzedaży o 1,6 proc. to nieco gorszy wynik niż ten, którego spodziewał się rynek. Eksperci spodziewali się spadku o około 1,3 proc.
Według opublikowanych wczoraj danych GUS sprzedaż spadła przede wszystkim przez zły wynik branży samochodowej i paliwowej. Ekonomiści wiążą to z pogarszającą się sytuacją w transporcie: firmy nie kupują samochodów ciężarowych, a spadająca aktywność przedsiębiorstw powoduje spadek popytu na paliwa.
- Nie przywiązywałbym dużej wagi do tego, że sprzedaż była gorsza od oczekiwań, ale te dane potwierdzają, że sytuacja jest trudna we wszystkich dziedzinach gospodarki - mówi Maciej Reluga.
Konsumpcja prywatna nadal będzie jednym z ważniejszych czynników napędzających wzrost gospodarczy, ale wyniki sprzedaży detalicznej na razie jej nie wspierają. Ekonomiści uważają, że trudno będzie wyciągnąć wzrost PKB w I kwartale ponad 1 proc.
- Widać, że konsumpcja hamuje i nie będzie powtórki dynamiki z IV kwartału ubiegłego roku, kiedy to wzrosła ona o około 5 proc. W I kwartale tego roku będzie to około 3 proc. - mówi Maciej Reluga.
- Spadające produkcja i sprzedaż nie wróżą dobrze dynamice PKB w I kwartale. Prognoza Ministerstwa Finansów, według której wzrośnie on o 1,5 proc., jest chyba zbyt optymistyczna. Musielibyśmy mieć bardzo dobre wyniki w marcu, żeby zneutralizować złe dane ze stycznia i lutego - dodaje ekonomista BZ WBK.
Jego zdaniem wzrost gospodarczy w I kwartale wyniesie 0,4 proc.
Według Rafała Beneckiego, ekonomisty ING BSK, tempo wzrostu PKB w I kwartale wyniesie około 0 proc.
- Z danych o sprzedaży wynika, że następuje ograniczanie wydatków na towary. Duży udział w tych spadkach miała sprzedaż paliw. Na szczęście konsumpcja nie kurczy się w takim tempie jak sprzedaż, przede wszystkim dzięki usługom - mówi Rafał Benecki.
- Jest szansa, że dynamika konsumpcji zatrzyma się na około 3 proc. w tym roku i nie powtórzymy wyników z 2003 roku, kiedy to w jednym z kwartałów wzrosła zaledwie o 0,2 proc. - dodaje ekonomista ING BSK.
Według Rafała Beneckiego sprzedaż i konsumpcję prywatną może napędzać handel przygraniczny, który dynamicznie się rozwija.
Na złe perspektywy konsumpcji wskazują jednak opublikowane wczoraj informacje na temat postrzegania koniunktury przez konsumentów. Nastroje pogorszyły się. Tak niskiego bieżącego wskaźnika ufności konsumenckiej nie było od 2004 roku. W marcu spadł on poniżej -30 pkt. Rok temu było to -5,1 pkt.
Jeszcze gorzej wygląda indeks wyprzedzający, który pokazuje, jak może kształtować się konsumpcja prywatna w następnych miesiącach. Wyniósł on -42,2 pkt. To najmniej od 2003 roku.