Z przedstawionych dziś przez GUS danych wynika, że nie ma powodu do obaw - polskie firmy dobrze radzą sobie z kryzysem - powiedział Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

"Po okresie niepewności i wyczekiwania, co się dalej stanie, polscy przedsiębiorcy odnaleźli się w trudnej sytuacji gospodarczej. Znaleźli nowe kanały sprzedaży i - pomimo złej sytuacji gospodarek państw sąsiednich - eksportu. Mają pomysły na walkę z kryzysem" - powiedział ekspert.

Dziś GUS przedstawił wyniki m.in. o wielkości bezrobocia, nastrojach konsumenckich, nowych zamówieniach w przemyśle i wydajności pracy.

Z danych GUS wynika, że w marcu - podobnie jak w poprzednich kilku miesiącach - nastąpiło dalsze pogorszenie nastrojów konsumenckich.

Zdaniem Sadowskiego, dużą rolę w pogorszeniu się nastrojów konsumenckich mają politycy. "Zarówno partia rządząca, jak i opozycja "wkładają" ludziom do głowy, że jest kryzys" - powiedział ekspert. "Robią tak, pomimo że żadnego kryzysu nie widać" - dodał.

W najbliższym czasie ok. 250 firm zamierza zwolnić prawie 20 tys. pracowników

Z podanych danych GUS wynika, że stopa bezrobocia w lutym 2009 roku wyniosła 10,9 proc. wobec 10,5 proc. w styczniu 2009 roku. Badania wskazują także, że w najbliższym czasie ok. 250 firm zamierza zwolnić prawie 20 tys. pracowników. Przed rokiem było to 6,6 tys.

"Zwolnienia w głównej mierze dotyczą firm, które są powiązane ze swoimi centralami za granicą. Planują one redukcję kosztów i w pierwszej kolejności szukają jej w swoich filiach zagranicznych" - wyjaśnił Sadowski.

Zdaniem eksperta zwolnienia te nie mają ekonomicznego uzasadnienia. "Polskie placówki nie mają przecież gorszych wyników od zagranicznych centrali" - dodał.

Sadowski uważa, że część przedsiębiorców, po krótkim okresie zawieszenia, przekonało się, że nic złego się nie dzieje i w najbliższym czasie będzie zatrudniała.

Zdaniem eksperta to, czy bezrobocie będzie dalej rosnąć w dużej mierze zależy od decyzji politycznych. "Najważniejsze jest, by rząd wycofał się ze swych zapowiedzi podnoszenia kosztów pracy poprzez większe opodatkowanie. Jeżeli do tego dojdzie, to czeka nas skokowy wzrost osób wyrejestrowanych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - te osoby trafią na listę bezrobotnych" - wyjaśnił.

Dane o spadku wydajność pracy

Sadowskiego nie niepokoją także dane o spadku wydajność pracy. Według GUS w lutym br. spadła ona o 11,1 proc.

Zdaniem eksperta, paradoksalnie jest to dobry znak, ponieważ oznacza, że firmy nie spieszą się ze zwalnianiem pracowników.

Komentując dane GUS o spadku sprzedaży detalicznej w lutym o 1,6 proc. Sadowski powiedział, że konsumenci są bardziej ostrożni w wydawaniu pieniędzy. "Nie jest to jednak poziom niepokojący" - dodał.