Linia tramwajowa, droga, szkoła, a nawet cmentarz – coraz więcej miejskich inwestycji ma powstawać w formule partnerstwa publiczno-prywatnego.
Przed końcem roku ma być podpisana pierwsza w Polsce umowa PPP na budowę i utrzymanie linii tramwajowej. Chodzi o trasę o długości 4,5 km do krakowskiej dzielnicy Mistrzejowice. Inwestycja obejmuje też budowę 940-metrowego tunelu tramwajowego i przebudowę okolicznych ulic. Kontrakt z polsko-tureckim konsorcjum PPP Solutions Polska i Gulermak zostanie zawarty na 24 lata, z czego niecałe dwa lata zajmie projektowanie, kolejne dwa budowa, a 20 lat eksploatacja trasy przez partnera prywatnego. – Kontrakt będzie zakładał, że po zakończeniu budowy przez 20 lat firma dostanie od miasta co miesiąc 4,5 mln zł tzw. opłaty za dostępność. Łącznie otrzyma zatem 1,1 mld zł. Potem trasa przejdzie na naszą własność – mówi Michał Pyclik, rzecznik Zarządu Dróg Miasta Krakowa. Dodaje, że jeśli linia nie będzie odpowiednio utrzymywana, to opłata będzie zmniejszana. Kraków zdecydował się wybudować tory w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, bo nie znalazł środków na zwykłe sfinansowanie inwestycji.
Ten model inwestycji jest popularny w Europie Zachodniej. W Polsce od prawie trzech lat mocno wspiera go rząd, ale wdrażanie idzie opornie. Według danych Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej od 2008 r., czyli od momentu uchwalenia ustawy o PPP, podpisano dotąd 149 kontraktów na 7,5 mld zł.
Eksperci liczą jednak na przełom. Obserwują, że w ostatnim czasie widać coraz większe zainteresowanie samorządów. – W formule PPP chcą np. budować drogi lokalne, stawiać lub modernizować oczyszczalnie ścieków czy spalarnie odpadów. Jest też duże zainteresowanie rewitalizacją obszarów miejskich – wylicza Bartosz Kobus z Instytutu Partnerstwa Publiczno-Prywatnego.
W planach w całej Polsce są 132 inwestycje w formule PPP
Do wyboru PPP ma skłaniać gminy trudniejsza sytuacja budżetowa. W przypadku inwestycji w systemy oczyszczania wody czy spalanie śmieci samorządy w większości wyczerpały już środki unijne na ten cel. W nowym budżecie UE już nie będzie na to dotacji.
Projekty związane z gospodarką odpadami i produkowaniem zielonej energii szykowane są np. w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu. ‒ W tej formule rozważamy realizację zadań związanych z zarządzaniem mediami np. wodą oraz wytwarzaniem energii z OZE. To będzie m.in. odpowiedź na stawiane przez UE wymagania dążenia do zeroemisyjności do 2050 r. – mówi Patryk Załęczny z wrocławskiego ratusza. To miasto rozważa też realizację cmentarza komunalnego w formule PPP.
Gdańsk chwali się, że od lat realizuje różne zadania wspólnie z partnerami prywatnymi. Teraz realizowane są dwa duże pomysły: zabudowa Wyspy Spichrzów i zagospodarowanie obszaru dawnej zajezdni tramwajowej na Dolnym Mieście. W zamian za grunt, który inwestor wykorzystuje na cele komercyjne, powstają też inwestycje publiczne m.in. bulwary miejskie, kładka dla pieszych, kompleks sportowy przy szkole czy nowe przedszkole.
Rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka przyznaje, że PPP będzie bardzo przydatne w sytuacji, gdy budżet obciążają koszty walki ze skutkami pandemii, a jednocześnie spadają wpływy do miejskiej kasy. Miasto szykuje się m.in. do budowy basenów nad Wisłą, zagospodarowania kwartału zabudowy w okolicy Bazaru Różyckiego na Pradze. Toczą się zaś postępowania na budowę nowego pawilonu „Emilia” oraz na budowę energooszczędnych przedszkoli.
W marcu stolica podpisała umowę na projekt i budowę parkingu podziemnego na 420 miejsc na pl. Powstańców Warszawy. Prywatny partner ma zbudować obiekt, a potem czerpać zyski z opłat przez określony czas. Poszukiwanie firmy, która zajmie się budową parkingu, trwało aż od 2012 r. Garaże miały powstać w wielu innych lokalizacjach.
Według danych Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej na różnym etapie w planach w całej Polsce są teraz 132 inwestycje w formule PPP. Ich szacowana wartość to 40 mld zł.
Bartosz Kobus jest ostrożnym optymistą i zakłada, że rzeczywiście inwestycje PPP staną się znacznie bardziej popularne. Zwraca jednak uwagę, że choć są już odpowiednie ramy prawne czy doradztwo ze strony rządu, to jest jeszcze jedna pięta achillesowa. – Przydałby się lepszy mechanizm finansowania przedsięwzięć przez banki. Rząd powinien zachęcić je do udzielania niezbyt drogich kredytów na ten cel – zaznacza.
DGP