Wielu największych beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury wciąż nie wie, czy i ile pieniędzy dostanie.
Sprawdzanie wniosków o środki z puli 400 mln zł, którą dysponuje resort kultury, zaczęło się w drugiej połowie listopada – bo część pierwotnie przyznanych dotacji wzbudziła kontrowersje. Krytykowano ministerstwo, że kwotami po kilkaset tysięcy złotych – a w niektórych przypadkach nawet ponad 1 mln zł – zasila celebrytów.
O pomoc dla prowadzących działalność kulturalną w dziedzinie teatru, muzyki i tańca ubiegało się 2246 podmiotów. 13 listopada ministerstwo opublikowało listę 2064, którym przyznano wsparcie. Największe dofinansowanie, po 4 mln zł, obiecano teatrom muzycznym: im. Danuty Baduszkowej w Gdyni i stołecznej Romie.
– Resort kultury wstrzymał wypłaty przyznanych dofinansowań i tak jest do dziś – informuje nas Aleksandra Borowiak, rzeczniczka Teatru Muzycznego w Gdyni. Tydzień temu resort informował, że rozpoczęło się podpisywanie umów z podmiotami, których wnioski zostały już zweryfikowane. – W systemie WITKAC (obsługuje procedury konkursowe – red.) nadal brak udostępnionej umowy, tak aby można było zapoznać się z jej treścią – mówi Aleksandra Borowiak. Z Romy nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej sprawie.
Trzecim największym beneficjentem był stołeczny Teatr Kwadrat z kwotą 3,6 mln zł (i 300 tys. zł dla Fundacji TKwadrat). – Liczyliśmy, że skoro dotacje dla instytucji kultury, jak nasza, nie budziły kontrowersji, to nasz wniosek zostanie zweryfikowany w pierwszej kolejności – mówi dyrektor Andrzej Nejman. – Ale wciąż czekamy i nie mamy żadnych informacji poza medialnymi.
Wsparcie jest przeznaczone na rekompensatę przychodów utraconych od 12 marca do 31 grudnia br. Samorządowe instytucje artystyczne mogły liczyć na 40 proc. przychodów z ub.r. Organizacje pozarządowe i firmy prywatne – 50 proc. Pieniądze z funduszu trzeba wydać do końca roku. Teatr Kwadrat z tym akurat nie będzie miał kłopotu. – Kwalifikowane koszty już ponieśliśmy i to na sumę znacznie przewyższającą dotację – informuje Andrzej Nejman.
W pierwszej dziesiątce był też warszawski Teatr Syrena, który miał dostać 2,09 mln zł. – Nadal nic nie wiemy. Nie otrzymaliśmy umowy do podpisania ani informacji, czy pierwotna kwota wsparcia zostanie podtrzymana – mówi Monika Walecka, p.o. dyrektor Teatru Syrena. Tak jak koledzy z innych teatrów miała nieoficjalne informacje, że weryfikacja zakończy się lada dzień. Ale podobnie było w zeszłym tygodniu. – Bardzo czekamy na te pieniądze, bo nie mamy środków na bieżącą działalność w grudniu. W listopadzie uratowało nas miasto, wypłacając dodatkowe 200 tys. zł – podkreśla.
Syrena otrzymuje od ratusza ponad 4 mln zł rocznie. Gdyby nie COVID-19, kolejne 5–6 mln zł uzyskałaby ze sprzedaży biletów. – Z powodu pandemii zabrakło nam na pokrycie kosztów stałych – stwierdza Monika Walecka. Środki z FWK teatr przeznaczy na spłatę długów i bieżące funkcjonowanie. – Postaramy się też zrekompensować aktorom obniżkę stawek za spektakle grane przy ograniczeniach widowni do 50 i 25 proc. – zapowiada dyrektor. Syrena umówiła się wtedy z artystami na niższe honoraria. Jeśli otrzyma takie dofinansowanie, jak ogłoszono w listopadzie, szansę na wyrównanie do 100 proc. stawki będą mieli wszyscy artyści etatowi i freelancerzy.
Niewiele mniej – 2,02 mln zł – obiecano Teatrowi Muzycznemu Capitol we Wrocławiu. Czy tyle dostanie, nie wiadomo. – Nie mamy jeszcze umowy ani nie otrzymaliśmy informacji o zmianie lub podtrzymaniu pierwotnej kwoty. Śledzimy informacje na stronie FWK – stwierdza Joanna Kiszkis, rzeczniczka teatru. Na wieści z resortu kultury czekają też m.in. Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku, która miała otrzymać 2,8 mln zł, Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (2 mln zł) i stołeczny Teatr Kamienica (1,8 mln zł).
W podobnej sytuacji są agencje, impresariaty i inne podmioty liczące na środki z funduszu. – Wnioski mojej firmy Euforia i firmy Kamila Bednarka nie zostały jeszcze zweryfikowane albo zostały bez naszej wiedzy. Nikt w tej sprawie się z nami nie kontaktował – stwierdza Mateusz Posyniak, menedżer Kamila Bednarka.
Nic o losach swojej dotacji (1,87 mln zł) nie wie także Bałtycka Agencja Artystyczna Bart (Opera Leśna w Sopocie), która z powodu pandemii odwołała 25 wydarzeń na głównej scenie, tracąc 2,6 mln zł. Jak podaje Daria Winiarska z Bart, przychody netto spadły w br. do 1,7 mln zł – z 5,8 mln zł w ub.r. – W 2019 r. odwiedziło nas łącznie 136 812 osób. W 2020 r. mówimy o liczbie 56 702. I to tylko dlatego, że gdy tylko było to możliwe, staraliśmy się organizować jakieś wydarzenia lub aktywności – podkreśla. – Te ciężkie czasy przetrwaliśmy dzięki wsparciu prezydenta Sopotu, zaangażowaniu całego naszego zespołu i nowej formule naszego działania wypracowanej w ubiegłym roku. Bez wsparcia z funduszu i środków publicznych dalsze funkcjonowanie instytucji będzie niezwykle trudnym wyzwaniem – dodaje Winiarska.
Ministerstwo nie podało nam, ile podmiotów otrzymało już dotacje. Wiadomo tylko, że „generalnie kwoty przydzielonych refundacji zostały obniżone”. Kogo to dotyczy? Czy wiąże się z podwyżką dla innych podmiotów? Czy całe 400 mln zł zostanie w br. rozdane? Na te pytania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
– Liczymy, że dofinansowanie nie ulegnie zmianie, ponieważ to nasza szansa na przetrwanie – podkreśla Andrzej Leśniewski, prokurent Teatru Kamienica, który czeka na umowę z FWK. Pieniądze mają zrefundować teatrowi m.in. wydatki na utrzymanie miejsc pracy, czynsz i inne koszty stałe. – Aby utrzymać bieżącą działalność, musieliśmy użyć kredytu. Wierzymy, że wsparcie udzielone pracodawcom sektora kultury pozwoli przetrwać najczarniejsze karty pandemii, ocalić miejsca pracy i doczekać odmrożenia – dodaje Leśniewski.