Przepis, który pozwalał na szybki zakup sprzętu i środków do walki z COVID-19, zniknął z ustawy, gdy jest najbardziej potrzebny. Rząd uspokaja, że są jednak inne możliwości prawne
DGP
Przepis, który pozwalał na szybki zakup sprzętu i środków do walki z COVID-19, zniknął z ustawy, gdy jest najbardziej potrzebny. Szpitale chcą jego przywrócenia.
Mowa o regulacji z pierw szej, uchwalonej jeszcze w marcu, ustawy antycovidowej. Pozwalała ona nie stosować przepisów o zamówieniach publicznych przy kupowaniu środków czy sprzętu niezbędnych do przeciwdziałania epidemii. Przepis ten obowiązywał przez 180 dni i stracił swą moc 4 września. Tymczasem dyrektorzy szpitali twierdzą, że teraz, gdy bijemy kolejne rekordy liczby zakażeń, byłby szczególnie potrzebny. Dlatego też apelują o jego przywrócenie.
Rząd nie ma takich planów. Zapewnia jednak, że szpitale nadal nie muszą organizować przetargów, gdy mają pilną potrzebę udzielania zamówień. I odsyła do innej ustawy – o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. W niej również można znaleźć regulację, która pozwala ominąć czasochłonne procedury przetargowe. Jeszcze inną możliwość dają ogólne przepisy o zamówieniach, które przewidują tzw. wolną rękę.
Już pierwsza, uchwalona w marcu, specustawa antycovidowa przewidziała wyłączenie spod obowiązku stosowania przepisów o zamówieniach publicznych. Powód był oczywisty – procedury przetargowe mogłyby spowalniać zakup sprzętu medycznego, środków ochronnych czy testów. Dlatego też wprowadzono do niej art. 6 ust. 1, który pozwalał pominąć ustawę – Prawo zamówień publicznych w przypadku dostaw i usług niezbędnych do przeciwdziałania COVID-19, „jeżeli zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby lub jeżeli wymaga tego ochrona zdrowia publicznego” (patrz: grafika).
To właśnie ten przepis był wykorzystywany do najpilniejszych zakupów. 5 września przestał jednak obowiązywać. Stracił moc na podstawie art. 36 ust. 1 specustawy antycovidowej po 180 dniach od wejścia w życie. Tymczasem dyrektorzy szpitali mówią, że teraz byłby szczególnie potrzebny do kupowania środków ochrony osobistej czy sprzętu medycznego. I dziwią się, że obowiązywał, gdy dziennie wykrywano kilkadziesiąt nowych zakażeń, a zniknął z ustawy, gdy liczba ta zbliża się do 10 tys. nowych przypadków dziennie.
– Wielu dyrektorów sygnalizuje nam, że są dostępne na rynku respiratory w dobrych cenach, a także np. technologie jednostek modułowych, kontenerowych (przydatnych do tworzenia tymczasowych oddziałów dla chorych na COVID-19 – red.), można je kupić od ręki, ale dyrektorzy mają problem ze stosowaniem procedur zamówień publicznych, bo przepisy dotyczące przetargów zupełnie nie przystają do obecnej sytuacji i znacząco wydłużają procedury zakupów – mówi Jarosław Fedorowski, szef Polskiej Federacji Szpitali.
I dodaje, że okres zawieszenia przepisów wiele szpitali wykorzystało, by się doposażyć – niektóre dzięki temu zorganizowały dodatkowe oddziały intensywnej terapii (np. szpital specjalistyczny w Olsztynie, gdańska lecznica Copernicus, szpital z Gorzowa Wielkopolskiego). Nie wszystkie zakupy udało się jednak zrealizować, co gorsza pojawiły się pilne potrzeby związane ze skokowym wzrostem zakażeń, dlatego szpitalom zależy na przywróceniu przepisu, który utracił swą moc.

Inna podstawa

Dlaczego akurat w czasie, gdy zaczęliśmy odnotowywać coraz to nowe szczyty zakażeń, zniknął z ustawy przepis, który miał na celu zwiększać efektywność walki z pandemią? Rząd tłumaczy, że od początku miał on mieć charakter tymczasowy.
– Został zaplanowany jako przepis epizodyczny, ze z góry oznaczoną datą wygaśnięcia, która znana była wszystkim uczestnikom rynku zamówień publicznych od dnia wejścia w życie ustawy antycovidowej. W momencie jej uchwalania byliśmy na bardzo wczesnym etapie pandemii, w warunkach bardzo daleko idącej niepewności. Wskazany przepis od początku miał charakter wyjątkowy i dotyczył nowej, nieznanej sytuacji epidemicznej – wyjaśnia departament komunikacji Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii.
Resort nie planuje przywrócenia przepisu, który stracił moc. Podkreśla jednocześnie, że to nie oznacza automatycznie konieczności przeprowadzania pełnych procedur przetargowych przy zakupach niezbędnych do walki z COVID-19. Można bowiem skorzystać z wyłączeń przewidzianych w innych regulacjach.
Na to samo wskazuje Urząd Zamówień Publicznych. W pierwszej kolejności odsyła do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1239 ze zm.) i art. 46c, którego brzmienie uchwalono zresztą w marcu wraz z uchylonym już art. 6 ust. 1 ustawy antycovidowej. Zgodnie z nim „do zamówień na usługi, dostawy lub roboty budowlane udzielanych w związku z zapobieganiem lub zwalczaniem epidemii na obszarze, na którym ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii, nie stosuje się przepisów o zamówieniach publicznych”.
W praktyce przepis ten skutkuje tym samym, co uchylona regulacja, a nawet ma szerszy zakres, bo dotyczy również robót budowlanych. W całym kraju obowiązuje stan epidemii, a więc nie trzeba organizować przetargów na zakupy związane z jej zapobieganiem czy zwalczaniem.
Oczywiście jednak przepis ten, tak samo zresztą jak ten, który już stracił moc, nie powinien być nadużywany.
– Należy podkreślić, że udzielenie zamówień z pominięciem przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych powinno odbywać się w sposób adekwatny do zaistniałej sytuacji i obejmować swoim zakresem tylko te elementy, których nabycie jest faktycznie związane z zapobieganiem lub zwalczaniem epidemii – zwraca uwagę Michał Trybusz, rzecznik prasowy UZP.

Wolna ręka

Sama ustawa – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.) również pozwala na prostsze i szybsze procedury w sytuacjach nadzwyczajnych. Jedną z możliwości jest udzielenie zamówienia z wolnej ręki. Artykuł 67 ust. 1 pkt 3 pozwala na to, gdy ze względu na wyjątkową sytuację niewynikającą z przyczyn leżących po stronie zamawiającego, której nie mógł on przewidzieć, wymagane jest natychmiastowe wykonanie zamówienia, a nie można zachować terminów określonych dla innych trybów udzielenia zamówienia.
Pytanie, czy w ponad pół roku po wybuchu pandemii można mówić o sytuacji, której nie dało się przewidzieć. Eksperci nie wykluczają jednak takiej możliwości.
– Przez długi czas mieliśmy do czynienia z kilkudziesięcioma czy kilkuset nowymi zakażeniami dziennie i mało kto był w stanie przewidzieć tak gwałtowne pogorszenie się sytuacji, jakie dziś obserwujemy. Dlatego uważam, że gdy pojawia się nagła potrzeba np. dokupienia środków ochronnych, to można skorzystać z wolnej ręki – przekonuje Artur Wawryło, ekspert prowadzący Kancelarię Zamówień Publicznych.
UZP zwraca też uwagę na wytyczne Komisji Europejskiej w sprawie stosowania ram dotyczących zamówień publicznych w sytuacji nadzwyczajnej związanej z kryzysem wywołanym epidemią COVID-19 (Dz.Urz. UE nr CI 108 z 1.4.2020, str. 1).
– Komisja wskazała w nich przykładowo na możliwość skrócenia, ze względu na pilną potrzebę, terminów w podstawowych trybach konkurencyjnych. Jednocześnie zwróciła uwagę, że w zakresie, w jakim taka elastyczność jest niewystarczająca, istnieje możliwość skorzystania z procedury negocjacyjnej bez uprzedniej publikacji ogłoszenia o zamówieniu, a nawet bezpośredniego udzielenia zamówienia, tj. zastosowania trybu zamówienia z wolnej ręki – zauważa Michał Trybusz.
Mimo więc, że art. 6 ust. 1 specustawy utracił swą moc, to zamawiający dysponują innymi środkami, które pozwalają im na zakupy z pominięciem przetargów. Można oczywiście postawić pytanie, po co więc w ogóle go wprowadzono, skoro jednocześnie prawo przewidywało inne wyłączenia. Bez wątpienia przez długi czas to właśnie ten przepis był najczęściej wskazywany, jako podstawa do wyłączenia ogólnych regulacji o zamówieniach publicznych. W odpowiedzi na wnioski o udostępnienie informacji publicznej DGP uzyskał informacje, że tylko w okresie od 8 marca do 27 maja administracja centralna wydała w oparciu o niego 1,6 mld zł.
Co ciekawe, w ostatnim okresie (po jednej z nowelizacji) uchylona regulacja zapewniła też większą niż inne przejrzystość. Artykuł 6 ust. 4 specustawy nakazywał bowiem publikowanie w Biuletynie Informacji Publicznej informacji o udzieleniu zamówienia na podstawie tego wyłączenia. W przypadku art. 46c ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nie ma już takiego obowiązku.