- Zdecydowana większość działaczy NGO-sów to społecznicy, którzy realizują misję i nie w głowie im malwersacje - mówi Wojciech Kaczmarczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.
DGP
Po tym, jak Zbigniew Ziobro i Michał Woś zaprezentowali pomysł rejestru organizacji finansowanych z zagranicy, wicepremier Piotr Gliński przypomniał, że w NIW trwają zaawansowane prace nad projektem ujednoliconego systemu sprawozdawczego NGO-sów. Czym różni się on od pomysłu Solidarnej Polski?
Obowiązki sprawozdawcze organizacji pozarządowych są niespójne, np. zależą od formy prawnej podmiotu, a nie jego wielkości czy skali działalności i niekiedy się dublują. Pewne informacje są jawne, do innych ma dostęp tylko określony dysponent, np. administracja skarbowa. To generuje problemy.
Jakie?
Przewodniczący Komitetu ds. Pożytku Publicznego czy NIW, który jest organem uprawnionym, by dochodzić od NGO zwrotu środków, które np. zostały nieprawidłowo wydane z 1 proc., nie ma dostępu do tych sprawozdań. Musimy się o nie ubiegać lub prowadzić oddzielne postępowanie, co wydłuża proces. Inna nielogiczność to stosowanie tych samych wymogów wobec organizacji o rocznych przychodach na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych i tych, gdzie kwoty liczone są w milionach. Naszym celem jest więc ujednolicenie i stworzenie czytelnych reguł dla wszystkich.
Te reguły to…
…jednakowe sprawozdania niezależnie od formy prawnej organizacji i różnicowania ich pod względem skali działania. Dziś organizacje pozarządowe mogą ubiegać się o prawo prowadzenia uproszczonej ewidencji przychodów i kosztów, gdy w roku poprzednim ich przychody nie przekroczyły 100 tys. zł. Wydaje mi się, że ten próg ustawiony jest za nisko, w projekcie znajdzie się propozycja, by prawo to przysługiwało do 1 mln zł. Organizacje mniejsze powinny składać sprawozdanie uproszczone, a większe – pełne, wraz z bilansem. Wszystkie powinny wskazywać źródła przychodów.
W Polsce jest ok. 26 tys. fundacji (ok. 9 tys. pożytku publicznego) i 117 tys. stowarzyszeń. Kontrola nad nimi jest wystarczająca?
Przewodniczący komitetu jest organem nadzorczym wobec OPP. Co roku prowadzimy kontrolę ich działalności. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości NIW może wnioskować do KRS o wykreślenie organizacji z rejestru OPP lub domagać się zwrotu nieprawidłowo wydanych środków. Z kolei fundacje składają sprawozdanie nadzorującym ich ministrom i to oni mogą inicjować postępowania kontrolne.
Sprawozdanie opiera się na wzorze, którego autorem jest resort sprawiedliwości. A finansowe – na załączniku do ustawy o rachunkowości. Nie jest to prosta lektura. Ale czy można tu coś ukryć?
Ukryć nie, ale tak, system jest skomplikowany, a rubryki we wzorach nieczytelne. Gdy mowa jest o źródłach przychodów, organizacje obdarowane przez osoby prawne darowiznami, których jednorazowa wartość wynosi 15 tys. zł lub ich łączna suma od darczyńcy przekracza 35 tys. zł, mają obowiązek informowania urzędu skarbowego o darczyńcy z podaniem jego nazwy i adresu. Proces zmniejszania biurokracji trwa od 2018 r., kiedy uproszczono wzory ofert i sprawozdań z realizacji zadania publicznego. Ale transparentność jest postulatem samego środowiska. Już w 1996 r. kilkaset organizacji na pierwszym ogólnopolskim forum inicjatyw pozarządowych zainicjowało kartę zasad, w której jest postulat jawności.
Projekt ministrów mówi m.in. o publicznym wykazie NGO-sów finansowanych przez podmioty zagraniczne i o obowiązku wystąpienia z wnioskiem o wpisanie do niego w ciągu 14 dni od otrzymania wsparcia. Za uchybienia byłyby surowe kary, do 50 tys. zł.
My nie mówimy o karaniu. Dla przykładu: OPP, które chcą pozyskiwać pieniądze z 1 proc. PIT, składają do Narodowego Instytutu Wolności sprawozdanie z działalności. Niewielka ich część nie dochowuje terminu. Przyczyny są często prozaiczne. Organizacji nie stać na profesjonalną księgowość, zwykle to wolontariusz, który np. zachorował. Na Radzie Działalności Pożytku Publicznego mieliśmy dyskusję o tym, jak takie organizacje traktować. Uznaliśmy, że ważniejszy jest cel, na który gromadzą pieniądze. Urządzanie łapanki na kogoś, bo kilka dni spóźnił się z dokumentacją, może spowodować, że stracą na tym osoby, którym te OPP pomagają. Pamiętajmy, że mówimy o III sektorze. Nie można do niego bezrefleksyjnie przykładać miary rynkowej.
Ministrowie SP przedstawiając swój projekt, mówili, że Polacy mają troskę w sercu, co grupa NGO-sów wykorzystuje w celach biznesowych.
W Polsce działa ok. 100 tys. organizacji pozarządowych. Tak jak w każdym środowisku mogą się zdarzyć czarne owce. Bywa, że prowadzona jest zbiórka pieniędzy na rzekomo pożyteczny cel. Potem okazuje się, że do potrzebujących trafia 10 proc., a resztę przechwytuje organizator. Gdy takie sygnały dotyczą OPP, sprawdzamy je. To jednostkowe zdarzenia. Tylko 5–6 proc. organizacji w naszym kraju dysponuje budżetem powyżej 1 mln zł. Większość nie przekracza 100 tys. zł. To społecznicy, którzy realizują swoją misję, nie w głowie im malwersacje.
Posiadanie zagranicznych źródeł finansowania powinno być odnotowane na stronie WWW organizacji?
Jestem za jawnością. Środki zagraniczne odgrywają w rozwoju NGO-sów wielką rolę. Wspomnijmy o funduszach amerykańskich w latach 90. Dziś mamy programy unijne.
I nie widzi pan tutaj pola do nadużyć dla zagranicznego lobby?
Na pewno styk organizacji z polityką powinien być objęty szczególną troską. Można sobie wyobrazić sytuację, że zagraniczne organizacje chciałyby wpływać na nasz system polityczny przez określone podmioty. Nie mówię, że tak jest, ale w rozwiniętych demokracjach służby powinny mieć to na uwadze.
Co jest dziś największą słabością polskich NGO-sów?
Jedną ze nich są finanse. Ponad 50 proc. ma roczny budżet do 100 tys. zł. To pokazuje, jak ten sektor jest mały i niedoinwestowany. Wiele organizacji ma problemy z płynnością finansową. Do tego maleje baza osób angażujących się w działalność pro bono. Skutkiem ubocznym ustawy o organizacji pożytku publicznego z 2003 r., która umożliwiła im realizację zadań publicznych, było uzależnienie od publicznych środków. Dlatego swoją działalność modelują nie w zależności od tego, co chcą robić, ale czy i gdzie dostaną wsparcie. To m.in. stało się powodem powstania NIW i tego, by wspierać nie tylko realizację zadań publicznych, ale to, co organizacje robią w ramach działalności statutowej.
Dziś ze strony organizacji słychać głosy, że władza dzieli je na lepsze i gorsze.
Absolutnie tak nie jest. W ciągu ponad dwóch lat działalności grantowej przyznaliśmy ok. 2,4 tys. dotacji. Spektrum wspieranych organizacji jest szerokie. Dyrektor NIW przyznaje dotację nie według własnych upodobań, lecz na podstawie oceny merytorycznej projektów dokonywanej przez dwóch niezależnych od Narodowego Instytutu Wolności ekspertów. I cieszę się, że wśród dofinansowanych są takie organizacje, które wcześniej nie korzystały ze środków publicznych.
Kiedy nowy projekt sprawozdawczości będzie gotowy?
Wstępny projekt zostanie pewnie przygotowany do końca roku. Natomiast rozwiązanie informatyczne to trochę dłuższa perspektywa. Myślę, że przyszły rok będzie poświęcony na przygotowania. Projekt zostanie poddany szerokim konsultacjom społecznym.