Wiosną – na początku pandemii – administracja Donalda Trumpa zdecydowała się wypłacić gorzej sytuowanym Amerykanom do 1,2 tys. dol. Dziś mamy już pierwsze analizy, co się z tym pieniędzmi stało.
Amerykanie lubują się w nazywaniu najważniejszych ustaw akronimami, które coś znaczą. Tak też było w przypadku tej decyzji Kongresu – uchwalono ją pod koniec marca jako CARES (ang. care – opieka) – Coronavirus Aid, Relief and Economic Security Act (koronawirusowa ustawa o pomocy, odciążeniu i bezpieczeństwie ekonomicznym).
Jak to w prawdziwym życiu bywa, CARES była polityczną i ekonomiczną hybrydą – w uzasadnieniach jej wprowadzenia mieszały się ideologiczne i pragmatyczne argumenty najróżniejszej natury. Ekonomiczni konserwatyści przekonywali, że mamy do czynienia z „jednorazową zapomogą państwa” przyznaną w trudnym momencie. Ale broń Boże nie jest to nowy program socjalny. Drugi argument był bardziej keynesowski – pieniądze miały służyć do stymulowania gospodarki w czasie lockdownu. Nowatorstwo CARES polegało na tym, że strumień publicznych pieniędzy skierowano nie do banków czy firm – lecz bezpośrednio do obywateli.
Zwolennicy rozwiązań w stylu bezwarunkowego dochodu podstawowego nie mogli być jednak do końca usatysfakcjonowani. Bo trumpowe czeki trafiały przecież do grupy ograniczonej kryterium dochodowym. To przesądza z kolei o tym, że CARES nie leży w interesie klasy średniej – w politycznej praktyce nie ma więc szans, by stać się programem długofalowym.
Dobre pół roku po tamtym eksperymencie mamy pierwsze próby jego oceny. Ciekawą pracę na ten temat opublikowali w minionym tygodniu profesorowie ekonomii: Olivier Coibion (Uniwersytet Teksański w Austin), Yurij Gorodnichenko (Uniwersytet w Berkeley) oraz Michael Weber (Uniwersytecie Chicagowski). Interesował ich nie tyle wpływ CARES na dynamikę amerykańskiej gospodarki – bo na to jest jeszcze zbyt wcześnie, ile to, jak beneficjenci programu dodatkowe pieniądze spożytkowali. Wyniki są następujące: mniej więcej 40 proc. pieniędzy zostało wydane, pozostałe 60 proc. poszło niemal po równo na spłatę długów oraz wzmocnienie oszczędności na wypadek, gdyby kryzys miał potrwać dłużej. Najwięcej pieniędzy z czeków Amerykanie wydali na środki pierwszej potrzeby, takie jak jedzenie i kosmetyki (16 proc.) czy inne dobra konsumpcyjne (12 proc.). W dalszej kolejności także na dostęp do opieki medycznej.
Wygląda więc na to, że przekazanie pieniędzy gorzej sytuowanym obywatelom zadziałało na gospodarkę pobudzająco – większość wydaje pieniądze na spłatę bieżących lub przeszłych zobowiązań. Wyjaśnieniem nie tak znów niskiego odsetka oszczędzających pieniądze z transferu może być zaś to, że program był jednorazowy. Beneficjenci od początku wiedzieli więc, że (na razie) nie ma mowy o wprowadzeniu permanentnego dochodu podstawowego. Do tej wiedzy dopasowali więc postępowanie.
Dziennik Gazeta Prawna
Na koniec jeszcze jedno: w badaniu nie stwierdzono negatywnego wpływu CARES na ochotę Amerykanów do pracy. 20 proc. beneficjentów trumpowego, którzy w momencie jego otrzymania byli bezrobotni, powiedziało wręcz, że pieniądze pozwoliły im szukać zatrudnienia bardziej efektywnie.