Niemcy zbadają, czy wypłacanie przez państwo obywatelom bezwarunkowej pensji ma sens ekonomiczny.
Niemiecki Instytut Badań nad Gospodarką (DIW) i stowarzyszenie Mój Dochód Podstawowy (MGE) szukają 1500 chętnych, którzy zechcą wziąć udział w badaniu. 120 losowo wybranych osób od 2021 r. przez trzy lata będzie co miesiąc dostawać 1200 euro. Bez podatku i – co najważniejsze – bez żadnego świadczenia w zamian. Reszta będzie tworzyć grupę referencyjną. Warunki: biorący udział w badaniu muszą mieć skończone 18 lat i mieszkać na terytorium Niemiec.
Regularne ankietowanie i wywiady z uczestnikami mają odpowiedzieć na pytanie, jak otrzymywane za nic pieniądze wpływają na ich życie zawodowe, domowe finanse, relacje rodzinne, kontakty społeczne i zdrowie psychiczne. – Badanie to jest ogromną okazją do sprawdzenia w praktyce hipotez, które są stawiane w toczącej się od lat debacie na temat bezwarunkowego dochodu podstawowego i jego wpływu na rzeczywistość społeczną – mówił Jürgen Schupp z berlińskiego DIW, prezentując projekt.
– Wcześniejsze eksperymenty prowadzone na całym świecie są w dużej mierze bezużyteczne dla aktualnej debaty w Niemczech. Są albo przestarzałe, albo nie można ich uogólniać, albo dotyczą jedynie bezrobotnych. Nasza inicjatywa jest wyprawą na nieodkryty naukowy ląd – przekonywał. Wtórował mu Michael Bohmeyer, założyciel MGE. – Chcemy wiedzieć, jak dochód podstawowy wpływa na zmianę zachowań i postaw oraz czy może on pomóc radzić sobie z wyzwaniami, przed którymi stoimy jako społeczeństwo. Koszty badania są finansowane z prywatnych datków – zapewniał.
Pomysł bezwarunkowego dochodu podstawowego od lat jest tematem dyskusji w Niemczech i na świecie. W skrócie zakłada wypłacanie wszystkim obywatelom miesięcznego świadczenia w określonej ustawowo wysokości, niezależnie od warunków życiowych, dochodów czy sytuacji zawodowej. W RFN do zwolenników takiego rozwiązania należy m.in. współprzewodnicząca postkomunistycznej Lewicy. Popiera ją jednak też Götz Werner, założyciel największej pod względem obrotów w Niemczech sieci drogerii DM.
Krytycy idei dochodu podstawowego, jak poseł liberalnej FDP do Bundestagu Johannes Vogel, podkreślają, że jej realizacja jest niewykonalna z ekonomicznego punktu widzenia, a koszty w skali całego kraju byłyby zbyt wysokie. Świadczenie w wysokości 1000 euro miesięcznie dla 83 mln osób mieszkających na terytorium Niemiec kosztowałoby państwo 830 mld euro rocznie. Cały budżet federalny w 2019 r. wyniósł tymczasem tylko 356 mld euro.
– Bezwarunkowy dochód podstawowy dla wszystkich obywateli nie jest ani rozsądny, ani wykonalny. W dodatku jest niesprawiedliwy – uważa Vogel, konstatując przy okazji, że rozdawanie pieniędzy bez oczekiwania czegokolwiek w zamian doprowadzi do powstania kultury lenistwa, zmniejszy motywację ludzi do poprawy własnego losu, a w konsekwencji zaowocuje zbiorową frustracją. Co ciekawe, Niemcy są podzieleni prawie po równo na zwolenników i przeciwników takiej formy państwa socjalnego. Z badań wynika, że za jest 51 proc. ankietowanych, a przeciw – 45 proc.
W latach 2017–2018 rząd Finlandii wypłacał co miesiąc 560 euro 2000 losowo wybranym bezrobotnym. Wyniki tego eksperymentu są niejednoznaczne. Z jednej strony ludzie, którzy dostawali pieniądze, mieli większe poczucie bezpieczeństwa. Z drugiej jednak nie miało to żadnego wpływu na rynek pracy i zmniejszenie bezrobocia.
Pod koniec maja lewicowy rząd Hiszpanii zaakceptował plan wprowadzenia ograniczonego dochodu podstawowego dla najbardziej potrzebujących. Z programu skorzysta 850 tys. gospodarstw domowych, czyli 2,5 mln osób. Jego koszt to 3–3,5 mld euro miesięcznie. Wysokość zasiłku waha się od 461 euro dla najuboższych żyjących samotnie do 1100 euro dla rodzin.