Obecne regulacje ustawowe dotyczące ubezpieczeń upraw rolnych dają zbyt dużą swobodę ubezpieczycielom w kształtowaniu warunków umowy ubezpieczenia na niekorzyść rolników. Z kolei likwidacja szkód prowadzona jest tak, by wyłączyć odpowiedzialność lub wypłacić jak najniższe odszkodowanie, a jednocześnie ograniczyć rolnikom skuteczne dochodzenie roszczeń w sądzie.
W efekcie polisa, którą kupili, nie stanowi należytego zabezpieczenia ich interesu majątkowego, a jedynie jego namiastkę. Uważa tak Mariusz Golecki, rzecznik finansowy. I apeluje do ustawodawcy o wprowadzenie zmian, które pomogą ludziom w starciach z zakładami ubezpieczeń.
Każdego roku do biura rzecznika finansowego trafia ponad 300 wniosków o interwencję w sprawach dotyczących ubezpieczeń rolników. Najczęściej chodzi o nieprawidłowości w dwóch najpopularniejszych grupach ubezpieczeń, czyli upraw oraz budynków rolnych.
Rzecznik finansowy poinformował za pośrednictwem swojej strony internetowej, że jego eksperci przeanalizowali ponad 2 tys. skarg. I wnioski są zatrważające.
Z analizy wynika bowiem, że najistotniejsze nieprawidłowości występują przy ubezpieczeniach upraw. Polisy te są dotowane z budżetu państwa. Obecnie z państwowej sakiewki opłacalne jest 65 proc. składki. To 500 mln zł kosztów. „Tymczasem coraz częściej, mimo tej pomocy, rolnicy nie otrzymują odszkodowań za zniszczone plony. Najwięcej spraw interwencyjnych zgłaszanych do Rzecznika Finansowego w zakresie ubezpieczenia upraw dotyczy zaniżania odszkodowań lub wręcz odmowy ich wypłaty” ‒ czytamy w opracowaniu biura rzecznika.
Odmowy często związane są z instrumentem tzw. franszyzy integralnej. Jest to określona w umowie ubezpieczenia wartość strat w plonach, dopiero po przekroczeniu której firma ubezpieczeniowa wypłaci odszkodowanie. Jeżeli zniszczenia są mniejsze – wypłata nie następuje. Z analizy przeprowadzonej przez ekspertów rzecznika finansowego wynika, że ubezpieczyciele nadużywają tego instrumentu, w efekcie czego rolnicy nie dostają nic. Wystarczy bowiem stwierdzić ubytek w plonie mniejszy od rzeczywistego. Rolnik co prawda może odwołać się od negatywnej dla siebie decyzji do sądu, jednak wielu tego nie robi.
Powszechne jest także nieprawidłowe określanie fazy rozwojowej zniszczonych roślin przez pracowników zakładów ubezpieczeń. Prowadzi to do obniżenia procentowej wartości szkody. Nagminnie zdarza się także uwzględnianie w rozliczeniu szkody nieprawidłowej, niższej niż rynkowa ceny np. owoców, niższej również niż cena wskazana przy zakupie polisy. Kłopot sprawia też, że pracownicy ubezpieczyciela często zwlekają z oględzinami zniszczonych upraw. To zaś uniemożliwia prawidłową ocenę powstałych szkód i w efekcie odmowę wypłaty odszkodowania (szczególnie w szkodach wywołanych przymrozkami).
„Eksperci Rzecznika Finansowego po analizie spraw, dotyczących nieprawidłowości w ubezpieczaniu upraw i zwierząt, a także postulatów samych rolników, proponują uchylenie przepisu zezwalającego towarzystwom na stosowanie franszyzy w tych ubezpieczeniach. Uważają również, że należy rozważyć ustawowe unormowanie procedury likwidacji szkód w uprawach oraz warunków umowy ubezpieczenia, tak aby lepiej zabezpieczyć interes ekonomiczny i prawny rolników” ‒ doradza rzecznik ustawodawcy.
Wiele problemów wiąże się z ubezpieczeniami budynków rolnych. Są one obowiązkowe dla każdego rolnika posiadającego gospodarstwo rolne powyżej jednego hektara. Tu również zaniżane są kwoty wypłacalne przez ubezpieczycieli. Często jest tak, że za proponowane pieniądze nie sposób odbudować np. stodoły.
Eksperci rzecznika zwracają uwagę na różne sposoby określenia wysokości odszkodowania, w zależności od tego, czy ma być podjęta odbudowa zniszczonego budynku czy też nie jest ona przewidziana. W tym drugim przypadku wysokość szkody określana jest na podstawie cenników dowolnie kształtowanych przez ubezpieczycieli, które często zawierają ceny materiałów i usług, istotnie odbiegające od najniższych cen rynkowych. Kłopot w tym, że obecnie obowiązujące przepisy nie precyzują, o jakie cenniki chodzi i z wykorzystaniem jakich danych są one sporządzane.
Bolączką jest też dwukrotne uwzględnianie stopnia zużycia ubezpieczonych budynków: raz przy ustalaniu sumy ubezpieczenia i drugi przy ustalaniu wysokości odszkodowania. Jak tłumaczy na swej stronie rzecznik finansowy, w praktyce polega to na tym, że w chwili zakupu polisy ustalana jest suma ubezpieczenia budynku według jego wartości rzeczywistej (z uwzględnieniem stopnia zużycia budynku). Z kolei gdy dochodzi do wypłaty odszkodowania, następuje pomniejszenie jego wysokości o taki sam procent całkowitego zużycia budynku, nie zaś wyłącznie o jego zużycie w okresie od rozpoczęcia odpowiedzialności ubezpieczyciela do daty powstania szkody. Skutek? Wyliczone odszkodowanie jest zaniżone.
Dlatego rzecznik proponuje zmianę legislacyjną dotyczącą ustalania sumy ubezpieczenia budynków rolnych. Najistotniejsze jest to, by w przejrzysty sposób oceniać stopień zużycia technicznego konstrukcji.
– Nasze propozycje zmian zapewnią rolnikom realną ochronę, a tym samym adekwatne odszkodowanie pozwalające na remont lub odbudowę budynków. Nowe regulacje pozwolą bowiem przeciwdziałać dzisiejszym nieprawidłowościom, które prowadzą do uwolnienia się ubezpieczycieli od odpowiedzialności lub do znacznego zaniżenia należnego odszkodowania – podsumowuje Mariusz Golecki, cytowany na stronie internetowej swego biura.