Przedsiębiorcy zajmujący się organizacją targów czy wystaw mają szansę na pomoc sektorową. Niestety, nie obejmie ona wszystkich.
Jak dowiedział się DGP, mogliby na nią liczyć tylko ci przedsiębiorcy, którzy jako pierwszy kod PKD określający ich główną działalność mają wpisany ten związany z organizacją targów, wystaw i kongresów. Co oznacza, że będą z niej wykluczone firmy projektujące i wykonujące stoiska, a także transportowe i zajmujące się spedycją targową. Takich przedsiębiorstw jest ok. 500. Organizatorów targów ok. 30.
Polska Izba Przemysłu Targowego zwróciła się z pismem do Jadwigi Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju, aby pomocą sektorową objęła również pozostałe kategorie przedsiębiorstw pracujących dla targów branżowych.
– Chodzi o firmy, które działalność na rzecz przemysłu targowego mają wpisaną w pobocznym PKD. A jeśli nie, to pomoc powinna dotyczyć wszystkich zjednoczonych w ramach Izby. Chcemy spotkać się w tej sprawie z panią premier, tak by na najbliższym posiedzeniu Sejmu, na którym ma być omawiany zakres i forma pomocy, było wiadomo, kogo ma objąć – wyjaśnia Tomasz Kobierski, prezes Rady Polskiej Izby Przemysłu Targowego.
Nie będzie łatwo. Resort rozwoju podczas spotkań z branżą podkreśla, że firmy powinny szukać instrumentów wsparcia, które pomogą się im przebranżowić. Bo nie ma mowy o tym, żeby dziś funkcjonowały tak, jak przed pandemią.
– Trudno wysoce wyspecjalizowanym przedsiębiorstwom o zróżnicowanej strukturze zatrudnienia, od małych firm rodzinnych po kilkusetosobowe zespoły, dokonać błyskawicznego przebranżowienia. I to bez gwarancji powodzenia. Bez pomocy sektorowej możemy spodziewać się upadków firm, a ich pozycję zajmą podmioty zagraniczne, które dostają dużo większe środki pomocowe niż nasze, krajowe – podsumowuje Krzysztof Szofer ze spółki Abyss, która zajmuje się projektowaniem i budowaniem stoisk na targach.
Paweł Montewka, też specjalizujący się w budowie stoisk, zaznacza, że park maszynowy takich firm jest dostosowany tylko do produkcji boksów targowych. Zmiana branży wiąże się z koniecznością zakupu nowych linii produkcyjnych, a to oznacza duże inwestycje. Przedsiębiorcy ci są uzależnieni od możliwości organizacji targów.
W nieco lepszej sytuacji są firmy zajmujące się spedycją targową. One mogłyby postarać się o innych odbiorców. Ale w sytuacji, gdy cały transport poniósł szkody w związku z pandemią, konkurencja jest ogromna, a znalezienie nowych parterów trudne.
– Z naszych analiz wynika, że bez wsparcia z rynku zniknie 40 proc. firm. Zagrożonych jest 500 tys. miejsc pracy – mówi Tomasz Kobierski.
Branża zamierza starać się o pomoc sektorową, w ramach której możliwe by było wydłużenie okresu wsparcia dla samozatrudnionych, przedłużenie abolicji składek ZUS, dopłaty do pensji pracowników, złagodzenie warunków umorzenia subwencji z PFR czy skrócenie terminów na zwrot VAT. Szczególnie że z powodu rosnącej skali zachorowań istnieje ryzyko, że wiele imprez targowych od września może nie dojść do skutku. Dlatego Izba ma nadzieję na jeszcze inne wsparcie.
– Potrzebujemy ok. 400 mln zł na przetrwanie. Nie chodzi o to, by te pieniądze wydać jednorazowo, a w ciągu 1,5 roku. Jedną z naszych propozycji jest wprowadzenie bonu na wzór tego w sektorze turystycznym. Mógłby być on oferowany małym i średnim firmom na uczestnictwo w targach i wystawach – tłumaczy Tomasz Kobierski, dodając, że w ciągu kilku dni, jeszcze przed posiedzeniem Sejmu, izba chce wypracować listę całościowych rozwiązań. Co o tych pomysłach sądzi minister Emilewicz, nie dowiedzieliśmy się, gdyż nie otrzymaliśmy od jej resortu odpowiedzi na nasze pytania.