Porównanie kryzysu pandemicznego do typowego czarnego łabędzia nasuwa się samo: mamy w końcu do czynienia ze zjawiskiem, którego wystąpienie jest tak mało prawdopodobne i nieoczekiwane, że praktycznie wydaje się niemożliwe. A kiedy już się pojawia, ma kolosalny wpływ na rzeczywistość. Twórca metafory czarnego łabędzia, libańsko-amerykański matematyk, ekonomista i gracz giełdowy prof. Nassim Nicholas Taleb w książce „Antykruchość” przekonuje, że właśnie takie nieprzewidywalne zdarzenia tworzą historię. Tymczasem my „(…) skupiamy się na jak najdokładniejszym zrozumieniu tego, co zwyczajne, dlatego nasze modele, teorie i interpretacje nie mogą ich wychwycić ani zmierzyć możliwości wystąpienia tego rodzaju wstrząsów” – pisze naukowiec.
Metafora czarnego łabędzia bywa często przywoływana do ilustracji tezy, że prognozy się nie sprawdzają, bo zawsze może pojawić się jakieś nieprzewidywalne zjawisko. I skoro nie da się wyeliminować ryzyka takiego zdarzenia, a wolny rynek sprawnie i efektywnie rozwiązuje problemy, to jaki sens ma podejście strategiczne, długofalowe? Wbrew takim sugestiom Taleb nie kwestionuje zasadności wypracowywania wielowariantowych scenariuszy, a przede wszystkim potrzeby strategii przygotowywania się na czarnołabędziowe wstrząsy. Wynika to z jego drugiej fundamentalnej koncepcji, bez zrozumienia której trudno zastanawiać się, jak stawiać czoło czarnym łabędziom: antykruchości.
Dziennik Gazeta Prawna
Naukowiec podkreśla, że pojęcie to nie jest synonimem wytrzymałości. Kruchość to chińska porcelana czy miecz Damoklesa – symbole losowości w życiu ludzkim i nietrwałości władzy, bogactwa itp. Wszystko to łatwo zniszczyć, zniweczyć lub utracić. Mitycznym symbolem wytrzymałości jest zaś wciąż odradzający się z popiołów Feniks. Z kolei przykładem antykruchości – Hydra, u której w miejsce odciętej głowy nieustannie wyrastają dwie nowe, co czyni ją stworem niezniszczalnym (choć tylko do pewnego stopnia). Jak pisze Taleb, „(...) osobliwość antykruchości polega na tym, że pozwala radzić sobie z tym, co nieznane, robić rzeczy, których nie rozumiemy, i to robić je dobrze”. Antykruchość jest więc antidotum na czarne łabędzie. Naukowiec zwraca uwagę, że mimo ciągłego postępu i wzrostu wiedzy, a być może właśnie ze względu na nie, przyszłość staje się coraz mniej przewidywalna. Przestrzega przed bazowaniem na „przeciętnostanie”, „gaussizmie” (od krzywej Gaussa) i marginalizowaniem „ekstremistanu” (tj. zjawisk ekstremalnych, takich jak czarne łabędzie).
Zdaniem Taleba obecnego kryzysu nie można jednak traktować w kategoriach czarnego łabędzia, bo pandemie są zdarzeniami przewidywalnymi. Co prawda nie da się przewidzieć ich szczegółów, antycypować konkretnych cech wirusów i miejsc ich ataku, ale wiadomo, że statystycznie są prawie nieuniknione, chociażby ze względu na narastającą mobilność społeczną, łatwość przemieszczania się ludzi i towarów, rozrastanie się megamiast itp. Nie brakowało zresztą analiz alarmujących o ryzykach, również dotyczących zagrożeń epidemicznych. Wielu ekspertów, w tym Taleb, od dawna ostrzegało przed globalną pandemią. W styczniu 2020 r. w jednym z wywiadów autor „Antykruchości” stwierdził wprost, że rządy „nie chciały wydawać groszy, a teraz muszą «wydawać miliardy»”.

Trucizna niezbędna do życia

Niestety wiele wskazuje, że w owej talebowskiej triadzie: kruchość – wytrzymałość – antykruchość, świat coraz bardziej przesuwa się w kierunku kruchości, co czyni go nieprzygotowanym, bezbronnym i ślepym na czarne łabędzie. Taleb podaje m.in. przykład dość powszechnej w medycynie, ale odnoszącej się też do wielu innych dziedzin życia jatrogenii, czyli nadmiaru przyjmowanych leków, które zamiast pomagać – szkodzą, osłabiając organizm i przynosząc skutki odwrotne do pożądanych. Natomiast działania na rzecz antykruchości sprowadzają się do hormezy, co oznacza, że czynnik, który jest szkodliwy dla organizmu w większych dawkach, w małych działa na niego korzystnie, zwiększając jego odporność. Wytrzymałości organizmu sprzyja też mitrydatyzm – zabezpieczanie się przed działaniem trucizny poprzez stopniowe podawanie jej małych, niegroźnych dla życia dawek. Na przykład działania hakerów, skądinąd szkodliwe, sprawiają jednak, że systemy cyfrowe stają się bardziej bezpieczne. Choć ich ataków nie sposób dokładnie przewidzieć ani wyeliminować, to niewątpliwie sprzyjają budowaniu strategii, scenariuszy i umacnianiu antykruchości.
Gospodarki i społeczeństwa tracą dziś naturalną odporność również wskutek wprowadzania licznych narzędzi i metod ubezpieczania się przed ryzykiem, a przede wszystkim z powodu przenoszenia ciężaru ryzyka i odpowiedzialności na inne podmioty. Taleb przypomina np., że w starożytności nie było nadzoru budowlanego, ale projektanci akweduktów i mostów przez pewien czas musieli pod nimi spać po ich zbudowaniu. Wiele z tych konstrukcji funkcjonuje sprawnie do dziś. Starożytne akwedukty i mosty są zarazem przeciwieństwem jatrogenii regulacyjnej, która rozpanoszyła się obecnie w różnych dziedzinach życia społeczno-gospodarczego.
Koronawirus pokazuje też, jak wielka jest nasza tolerancja dla nieprawidłowości współczesnego świata – o czym świadczy zwłaszcza bezrefleksyjne, krótkowzroczne i destrukcyjne podejście do środowiska naturalnego. Natura zawsze wysyła sygnały ostrzegawcze, np. poprzez kataklizmy. Na to nakładają się wynaturzenia korporacyjne m.in. takie, które prowadzą do syndromu „za dużych, aby upaść”, wydłużania łańcuchów dostaw czy bezzapasowych systemów produkcji i dystrybucji (just-in-time).

Pułapki przeciętnostanu

Mimo wyraźnych sygnałów ostrzegawczych w wielu krajach rządzącym, biznesowi i instytucjom zabrakło dalekowzroczności i uważności. Stąd pandemia zaskoczyła świat, choć prawdziwym czarnym łabędziem nie jest. Tym bardziej istotne, aby przynajmniej w porę im przeciwdziałać i kształtować antykruchość we wszystkich obszarach życia społeczno-gospodarczego. Zarządzanie ryzykiem i niepewnością bez planów awaryjnych przy założeniu, że przyszłość może być przewidywana na podstawie uśrednionych doświadczeń (przeciętnostan, gaussizm) i danych z przeszłości, to złudzenie. Taleb nazywa je naiwnym empiryzmem i alarmuje, by się go wystrzegać. Zwłaszcza że, jak ocenił w jednym z wywiadów noblista Joseph E. Stiglitz: „stworzyliśmy system, który jest bardzo podatny na pandemię”. Ekonomista porównał neoliberalny system gospodarczy do samochodu wyścigowego, który bierze udział w rajdzie bez koła zapasowego. Taki system na dłuższą metę jest nie do utrzymania.
W niepewnych czasach, takich jak dziś, złudzeniem jest przekonanie, że można przewidzieć i uwzględnić każde ryzyko oraz sprawnie nim zarządzać. Zamiast bać się czarnych łabędzi, polować na nie czy ich unikać, trzeba uznać je za zdarzenia nieuchronne. Nie traktować ich wyłącznie jako zagrożeń, lecz przede wszystkim jako szansę na korzystne przemiany i postęp. Choć teza Taleba, zgodnie z którą to głównie czarne łabędzie pchają świat do przodu, może wywoływać kontrowersje, to konieczność działań na rzecz antykruchości nie budzi wątpliwości jako sposób przygotowania się na zjawiska nieprzewidywalne i groźne.
Czarny łabędź może być więc interpretowany jako przestroga: choć nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć przyszłości, to nie należy zaniedbywać podejścia strategicznego. Wręcz przeciwnie, trzeba rozważać różne możliwe scenariusze kształtowania się przyszłej sytuacji. Pandemia COVID-19 brutalnie uwydatnia dziś tę potrzebę. Zwłaszcza że oprócz kryzysu zdrowotnego świat musi obecnie zmierzyć się ze zmianami klimatycznymi i zagrażającą mu suszą. Nie wiadomo jeszcze, jakie niebezpieczeństwa przyniesie szybki rozwój sztucznej inteligencji i postępująca cyfryzacja. Wszystko to dowodzi jednak konieczności rozważania różnych scenariuszy i strategii działania, aby umacniać antykruchość.
Tekst ten stanowi poszerzoną i zmienioną wersję felietonu „Czym jest «czarny łabędź»?”, https://gazeta.sgh.waw.pl/?q=po-prostu-ekonomia/czym-jest-czarny-labedz, 20.05.2020