Wygląda na to, że postcovidowy kryzys pomógł w sprawie przejęcia Lotosu. Płocki koncern nie będzie musiał sprzedać rafinerii.
Z naszych informacji wynika, że Komisja Europejska z większą „życzliwością” patrzy na planowaną fuzję, wobec której do niedawna unijni urzędnicy mieli wiele pytań. Na ich nastawienie mogło wpłynąć spowolnienie gospodarcze w Europie związane z koronawirusem oraz gorsze położenie pewnych sektorów na skutek spadku zapotrzebowania, m.in. na ropę i paliwa.
Nieoficjalnie wiadomo, że Komisja w ramach środków zapobiegających monopolowi domagała się sprzedaży jednej z dwóch rafinerii: Lotosu w Gdańsku lub Orlenu w litewskich Możejkach. Prezes koncernu Daniel Obajtek pytany o warunki brzegowe Orlenu powiedział niedawno dziennikarzom, że sprzedaż rafinerii jest „nie do przyjęcia”. – Nie wyjdę poza opłacalność tego procesu – zaznaczył.
W piątek Reuters nieoficjalnie podał, że Orlen dostanie zgodę Brukseli na przejęcie Lotosu, bo przedstawił dodatkowe propozycje, które mogą zmniejszyć obawy o ograniczenie konkurencji. Płocki koncern miał zaproponować sprzedaż udziałów Lotosu w Lotos-Air BP Polska, wspólnej spółce z BP, która sprzedaje paliwo lotnicze i tankuje samoloty na kilku polskich lotniskach. Dodatkowo miał zobowiązać się do zwiększania dostaw paliwa lotniczego na rzecz tej spółki, jak również do udostępnienia swoich magazynów na potrzeby trzech lotnisk. Według agencji 2 lipca KE ma o sprawie poinformować krajowe urzędy antymonopolowe.
Według naszych informacji Orlen jest też gotów do wymiany pewnych aktywów z konkurentami w Europie (najczęściej mówi się o stacjach), by odpowiedzieć na obawy Komisji w kwestii ograniczenia konkurencji w regionie. Bruksela miała zastrzeżenia co do wpływu transakcji na hurtowy i detaliczny rynek paliw (w tym paliw lotniczych) oraz na segment smarów i bitumenów.
Rzeczniczka Orlenu Joanna Zakrzewska pytana przez DGP o doniesienia w sprawie rychłej zgody Komisji Europejskiej odparła tylko, że spółka jest w „finalnej fazie negocjacji”.
Komisja wyznaczyła na decyzję datę 22 lipca i prezes Orlenu Daniel Obajtek mówił niedawno dziennikarzom, że to dla niego już ostateczny termin, w którym kwestia przejęcia musi się rozstrzygnąć. – Nie będziemy tego przesuwać w nieskończoność. Musimy obrać pewne kierunki, Lotos też musi je obrać. Te negocjacje muszą się już zakończyć – zaznaczył.
Komisja uruchomiła tzw. pogłębione postępowanie w sprawie planowanej transakcji w sierpniu ub.r.
Dla Orlenu czas ma znaczenie wobec trwających już procesów konsolidacyjnych i inwestycji. Prezes Obajtek nie kryje ambicji zbudowania potężnego koncernu multienergetycznego. Powiedział zresztą niedawno, że w kraju jest miejsce na jeden taki, co później starał się wyjaśnić, tłumacząc, że chodzi m.in. o to, by spółki Skarbu Państwa nie dublowały procesów inwestycyjnych. – Nie można działać na takiej zasadzie, że jedna firma pracuje nad badaniami i rozwojem w pewnych alternatywnych paliwach i druga też chce nad nimi pracować. To są spalone pieniądze – przekonywał Obajtek. Ostatnio w branży mówi się o swoistej konkurencji między Orlenem a PGNiG – obie spółki ogłosiły m.in. swoje inwestycje wodorowe. – Póki będę na tym stanowisku, będę budował multienergetyczny koncern. To nie znaczy jednak, że chcę wrzucić do siebie wszystkie spółki, które zajmują się energetyką – zastrzegł w rozmowie z dziennikarzami prezes Orlenu.
Pod koniec kwietnia Orlen skupił 80 proc. akcji gdańskiej grupy energetycznej Energa, a teraz zamierza zmienić z węgla na gaz paliwo w kontrowersyjnej inwestycji nowego bloku energetycznego w należącej do Energi Elektrowni Ostrołęka. Płocki koncern zamierza rozliczyć rozpoczęty już wcześniej proces budowy bloku węglowego oraz pracuje nad umową inwestycyjną na rzecz realizacji bloku gazowego. Może to według Obajtka zająć jeszcze kilka tygodni.