Produkcja odbija, ale powoli. Ciągle są branże, w których jest znacznie poniżej ubiegłorocznych poziomów. Sytuację może uratować tylko wzrost eksportu.
Szczegółowe dane GUS o produkcji pokazują skalę zapaści w sektorze motoryzacyjnym. W maju polskie fabryki wyprodukowały 3,5 tys. samochodów. To odbicie od kwietniowego dna, gdy z taśm zjechało ich zaledwie 400, ale w porównaniu do czasów sprzed pandemii branża nadal przechodzi głęboki kryzys. Majowy wynik jest gorszy o 91,9 proc. w porównaniu do tego sprzed roku.
– Produkuje się, gdy są zamówienia. Tymczasem klientów w salonach wciąż jest mało. W maju rejestracja samochodów osobowych spadła o 60 proc. rok do roku, pojazdów dostawczych o 45 proc., a ciągników siodłowych o ponad 70 proc. – wyjaśnia Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Dodaje, że od lutego każdy z 300 zakładów motoryzacyjnych w Europie nie pracował statystycznie przez miesiąc. – Trudno powiedzieć, kiedy nastąpi odbicie. Odrabianie strat po kryzysie z 2008 r. trwało 8–10 lat – tłumaczy.
Spadek popytu na samochody i wstrzymanie produkcji wywołały falę, która uderzyła w branże pokrewne. Produkcja opon do samochodów osobowych, choć dwukrotnie wyższa niż w kwietniu, była o 53,3 proc. mniejsza niż w maju 2019 r. Wyprodukowano też znacznie mniej akumulatorów (spadek o 42,4 proc.) czy części, np. łożysk (prawie 46-proc. spadek).
Środowe dane potwierdzają też wcześniejsze informacje wskazujące, że odbudowa w innych branżach eksportowych następuje bardzo wolno. Przykład to produkcja mebli: branża nadal notuje spadki, w zależności od rodzaju wyrobu, od 23 do ponad 32 proc. rok do roku. Zaskakująco słabo wypadła też produkcja sprzętu AGD, biorąc pod uwagę, że w kategorii „meble, RTV, AGD” mieliśmy w maju wzrost sprzedaży detalicznej o ponad 14 proc. rok do roku. Produkcja takich dóbr, jak pralki, była niższa o ponad 15 proc., w przypadku lodówek mieliśmy prawie 27-proc. spadek.
– Aż 85 proc. polskiej produkcji jest sprzedawane za granicą. Załamanie w tym kanale ma więc ogromne przełożenie na pracę fabryk – mówi Wojciech Konecki, dyrektor generalny i członek zarządu APPLiA – związku pracodawców AGD.
Zmniejszył się również popyt wewnętrzy, który ucierpiał z powodu zawirowań na rynku mieszkaniowym. Wiele osób nie odbierało mieszkań, przesuwało się wykańczanie, remonty, a to przekładało się na sprzedaż dużych urządzeń.
Eksport był czynnikiem decydującym o sytuacji w sektorze spożywczym. Widać to zwłaszcza w branży mięsnej, w której produkcja jest mniejsza od 5,5 do 65,5 proc. w zależności od kategorii. – Ucierpiała szczególnie sprzedaż zagraniczna drobiu i mięsa wołowego. Do tego stopnia, że wiele zakładów wstrzymywało ubój. Producentom żywności nie sprzyjają też inne czynniki. Bardzo wolno straty odrabia sektor HORECA, czyli restauracje, co ma wpływ na nowe zamówienia. W dodatku w maju, gdy tradycyjnie zaczyna się sezon grillowy, pogoda nie dopisała – tłumaczy Witold Choiński, prezes zarządu Związku Polskie Mięso.
Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności, dodaje, że znaczenie mają też zapasy, które Polacy zrobili w czasie pandemii.