Nawet 1 mln zł kary może grozić przedsiębiorcom, którzy sprowadzili do Polski oleje lub preparaty smarowe bez wpisu do rejestru BDO. Problem w tym, że wielu importerów nie ma o tym pojęcia



DGP
Chodzić może nawet o 550 firm, które sprowadzały zagraniczne smary np. do zakładów przemysłowych czy fabryk. O zagrożeniu sankcją dowiadują się często dopiero z wezwań, które od kilku miesięcy przesyłają im urzędy marszałkowskie.
DGP dotarł do jednego z takich pism. Wynika z niego, że o sprowadzaniu przez przedsiębiorcę olejów smarowych w 2018 r. urząd marszałkowski dowiedział się we wrześniu ubiegłego roku, dzięki informacjom pozyskanym od Urzędu Regulacji Energetyki. Urząd marszałkowski żąda w związku z tym wpisu do rejestru BDO (bazy danych o odpadach) oraz złożenia sprawozdań OŚ-OP1 o wysokości należnej opłaty produktowej za lata 2014–2018. Sprawozdania i zaległą za pięć lat wstecz opłatę produktową trzeba przy tym przesłać już w ciągu 14 dni od otrzymania pisma.
Opłata produktowa od importu olejów smarowych wynosi 2,10 zł za 1 kg, a więc zaległości dla niektórych przedsiębiorców mogą wynieść nawet kilka milionów złotych. To zaś łącznie z karami, o których mowa w pismach, pokazuje prawdziwą skalę problemu. Przedsiębiorcom grozi bowiem nie tylko nawet milion złotych sankcji administracyjnej za prowadzenie działalności bez wpisu do rejestru BDO, ale też kara 5 tys. zł za nieskładanie sprawozdań OŚ-OP1.

Zabrakło informacji

– Według moich informacji urzędy marszałkowskie zaczęły wysyłać podobne wezwania od początku br. Adresaci są zaskoczeni, bo przez lata sprowadzali do Polski zagraniczne oleje smarowe bez wypełniania podobnych obowiązków. Nie było też w tym zakresie żadnej większej kampanii informacyjnej – komentuje Krzysztof Wiński, ekspert w PwC. Zwraca też uwagę, że urząd przypomina o obowiązkach środowiskowych dopiero po tym, gdy został poinformowany przez URE o przedsiębiorcach sprowadzających z zagranicy oleje smarowe.
Ekspert przypomina, że importerzy musieli wpisać się do prowadzonego przez prezesa URE rejestru podmiotów przywożących w 2017 r. po wejściu w życie rozporządzenie ministra energii z 15 grudnia 2016 r. (Dz.U. z 2016 r. poz. 2039). Dopiero wtedy URE poznał więc rzeczywistą wielkość tego rynku.
– Trudno wykluczyć, że wpis do rejestru podmiotów przywożących był swoistym stemplem, który przypomniał organom państwowym, że takiego importera czekają też inne obowiązki – zastanawia się Krzysztof Wiński.

Prawo trzeba znać

Marta Milewska, rzecznik prasowy mazowieckiego urzędu marszałkowskiego, w odpowiedzi na pytanie DGP wyjaśnia, że urząd pozyskuje informacje na temat przedsiębiorców objętych opłatą produktową z różnych źródeł. – Tym razem informacji dostarczył URE oraz Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego w piśmie z 7 października 2019 r. – podkreśla rzeczniczka. Zapewnia przy tym, że akcja wysyłki wezwań nie ma wiele wspólnego z odrębnym obowiązkiem przedsiębiorców, czyli wpisem do rejestru podmiotów przywożących prowadzonego przez prezesa URE.
Marta Milewska przypomina też, że obowiązek wpłacania opłaty produktowej przez przedsiębiorcę wprowadzającego na rynek polski m.in. oleje smarowe i niezapewniającego przy tym odpowiedniego poziomu ich recyclingu wynika z ustawy z 11 maja 2001 r. o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1932 ze zm.). Wpis do rejestru BDO to z kolei obowiązek przedsiębiorców, o których mowa w art. 50 ustawy o odpadach z 14 grudnia 2012 r. (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 797). Mowa więc o obowiązujących od wielu lat przepisach, które importerzy powinni znać.
Krzysztof Wiński zastanawia się jednak, dlaczego podobne wezwania spływają do przedsiębiorców tak późno.
– Na temat obowiązku wpisu do rejestru URE w 2017 r. prowadzona była szeroka kampania informacyjna, a i tak wielu przedsiębiorców dowiadywało się o tym już po wyznaczonych na to terminach. Skoro urząd marszałkowski przypomina, że przepisy środowiskowe obowiazują od 20 lat, to można się zastanawiać, czemu potrzebował dopiero pomocy URE, aby o tym przypominać przedsiębiorcom – mówi Krzysztof Wiński.

Problem będzie większy

Wysyłane obecnie wezwania dotyczą wprawdzie wyłącznie przedsiębiorców, którzy sprowadzili do Polski oleje smarowe w 2018 r., ale, jak zauważa ekspert, trudno wykluczyć, że niedługo rozpocznie się ich wysyłka do kolejnej grupy adresatów. Chodzi o nawet 200 kolejnych firm, które jako importerzy preparatów smarowych musiały do marca br. wpisać się do rejestru podmiotów przywożących w związku z innym rozporządzeniem wydanym 27 listopada 2019 r. (Dz.U. z 2019 r. poz. 2332).
– Obie kategorie importerów, jeśli otrzymają takie wezwanie, powinny w pierwszej kolejności prześledzić treść załącznika 4a do ustawy z 2001 r. Wynika z niego, że wprawdzie opłata produktowa dotyczy olejów i zapobiegających zamarzaniu preparatów smarowych, ale równolegle załącznik ten wprowadza wiele wyłączeń. Nie dotyczy m.in. importerów smarów plastycznych czy olejów zapobiegających korozji bądź firm sprowadzających ciekłą parafinę. W praktyce warto wyjaśnić sprawę w urzędzie marszałkowskim, bo może się okazać, że wielu adresatów wezwań nie ma żadnych obowiązków środowiskowych – podsumowuje Krzysztof Wiński. ©℗
Obowiązki środowiskowe
Rejestr BDO, do którego muszą wpisać się importerzy zagranicznych smarów, jest pierwszym elementem bazy danych o produktach i opakowaniach oraz gospodarce odpadami. BDO ma w założeniu pomóc uszczelnić system gospodarowania odpadami i poprawić poziom ich recyclingu. Opłaty produktowe dotyczą z kolei przedsiębiorców, którzy nie zapewnili odpowiedniego poziomu recyklingu niektórych produktów. Chodzi m.in. o oleje smarowe.