Pandemia zmobilizowała przedsiębiorców do szybszego odzyskiwania należności od kontrahentów - średni okres przeterminowania faktur przekazywanych do odzyskania skrócił się ze 181 dni w lutym do 165 w maju - wskazali eksperci związani z Krajowym Rejestrem Długów.

Jak podkreślono we wtorkowym komunikacie Krajowego Rejestru Długów (KRD), początkowo epidemia przyspieszyła działania windykacyjne przedsiębiorców - wizja pustego konta, braku zleceń i redukcji zatrudnienia sprawiła, że nie czekali oni z przekazywaniem długów do windykacji. "Wcześniej w sektorze MŚP powszechną praktyką było zwlekanie, aż kontrahent sam zapłaci – nawet 4-5 miesięcy bez upominania się o pieniądze" - czytamy.

Eksperci zwrócili uwagę, że przedsiębiorcy szybciej zaczęli dochodzić należności, aby ratować swoje firmy - zwłaszcza że obecnie banki z rezerwą finansują MŚP, obawiając się, że może to być ostatni kredyt przed zamknięciem firmy.

"Notujemy zarówno wzrost liczby zleceń, jak i szybszą reakcję wierzycieli z sektora MŚP w przypadku braku płatności. W porównaniu z lutym 2020 roku, czyli ostatnim pełnym miesiącem bez epidemii, liczba spraw zleconych nam do windykacji wzrosła o blisko połowę, a ich wartość o prawie 30 procent" - wskazał cytowany w komunikacie Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, będącej partnerem KRD. Dodał, że przybyło też spraw o krótkim terminie przedawnienia. O ile w lutym długi przedterminowe do 30 dni stanowiły niecałe 13 proc. wszystkich zleceń, to w maju było to ponad 18 procent.

Jak wynika z danych KRD, pod koniec maja część wierzycieli z sektora MŚP wraz z odmrażaniem gospodarki znowu zaczęła czekać dłużej na zapłatę faktur. "Skłania ich do tego rosnący optymizm co do osiąganych przychodów w najbliższym czasie" - ocenili analitycy. Powołali się na wyniki II badania „KoronaBilans MŚP”, przeprowadzonego przez IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów. Niepokój o to, że w najbliższych trzech miesiącach zmaleją przychody, wyraża 64 proc. przedsiębiorców. Miesiąc wcześniej, odczucia takie miało aż 79 proc. ankietowanych.

Kostecki zwrócił uwagę, że to samo badanie pokazuje, iż nadal dwie trzecie przedsiębiorców obawia się mniejszych przychodów. "Gdy dopływ gotówki maleje, tym ważniejsza jest dbałość o utrzymanie płynności finansowej. Dlatego, gdy dłużnicy składają deklaracje, że uregulują zaległości, jak tylko otrzymają dofinansowanie albo kredyt z banku, należy podchodzić do tego z dystansem i ocenić, na ile jest to wiarygodna deklaracja" - wskazał.

Dodał, że w przypadku zadłużonych przedsiębiorców z takich branż, jak transport, gastronomia czy turystyka, gdzie ta zdolność do spłaty znacznie spadła, wierzyciele częściej decydują się na skierowanie sprawy do sądu, żeby uzyskać tytuł wykonawczy na wypadek ogłoszenia upadłości przez dłużnika.

Jak wskazano w komunikacie, trend wzmożonego odzyskiwania należności widać w przypadku windykacji online. Na koniec marca, czyli po zaledwie dwóch tygodniach zamknięcia gospodarki, Kaczmarski Inkasso odnotowało wzrost o 21,4 proc. spraw zleconych przez aplikację WinGO.pl Średnia wartość zlecenia online w styczniu wynosiła 17,5 tys. zł, w marcu już 19,8 tys. zł, a w kwietniu 23,2 tys. zł.

Eksperci Kaczmarski Inkasso szacują, że zdolność konsumentów do spłaty zobowiązań zmniejszyła się o ok. 10 proc. - część osób straciła pracę, albo otrzymuje niższe wynagrodzenie, ewentualnie pracodawca przestał wypłacać premie, które w kalkulacjach przy braniu kredytów czy zakupach ratalnych miały być źródłem spłaty.

Zdaniem ekspertów w najbliższym czasie należy spodziewać się zmniejszenia liczby zleceń windykacji, zwłaszcza dotyczących konsumentów, bo spadła sprzedaż w bankach, u operatorów telefonicznych czy w telewizjach cyfrowych. "Szacujemy, że odmrożenie gospodarki sprawi, iż szybko wróci to do normy. Będzie też mniej transakcji sprzedaży wierzytelności, ponieważ większość firm ograniczyła inwestycje w kupno takich pakietów" - podsumował Kostecki.

Według ostatnich dostępnych danych NPB, na które powołuje się KRD, w kwietniu zarówno w przypadku konsumentów, jak i przedsiębiorców wzrosła wartość kredytów zagrożonych, czyli niespłacanych w terminie. W przypadku konsumentów wyniosła ona 44,7 mld zł (5,9 proc. wszystkich udzielonych kredytów) wobec 42,8 mld zł w styczniu (5,74 proc.). Małe i średnie przedsiębiorstwa w kwietniu zalegały z oddaniem 24 mld zł (11,4 proc. zaciągniętych kredytów), podczas kiedy w styczniu było to 22,63 mld zł (10,94 proc.).