Korzystne zmiany dla osób prowadzących biznes, które miały dziś wejść w życie, zostały odroczone do 1 stycznia 2021 r. Mowa o regulacjach, które w największym uproszczeniu polegają na przyznaniu konsumenckich uprawnień osobom fizycznym prowadzącym działalność gospodarczą.
Wprowadzono je w ustawie o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych (Dz.U z 2019 r. poz. 1495). Postanowiono zmienić kodeks cywilny (w zakresie stosowania niedozwolonych postanowień umownych oraz rozszerzonej rękojmi za wady towaru) oraz ustawę o prawach konsumenta (w zakresie prawa do odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość w ciągu 14 dni).
Clou zmian polegało na tym, by przedsiębiorcy wpisani do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej uzyskali ochronę konsumencką w relacjach z innymi przedsiębiorcami. Przykładowo mechanik samochodowy, któremu popsuła się drukarka lub telefon komórkowy, będzie miał takie samo prawo do reklamacji jak konsument, nawet jeśli rozliczył zakup sprzętu jako koszt prowadzonej działalności. Warunkiem uzyskania ochrony będzie zaś to, by zawarta umowa nie miała charakteru zawodowego dla kupującego. A zatem gdyby wspomniany mechanik kupił podnośnik wykorzystywany do codziennej pracy, z konsumenckiej ochrony już by nie skorzystał.
Przepisy te miały wejść w życie 1 czerwca 2020 r. Ale wejdą dopiero od 1 stycznia 2021 r. Przesunięcie terminu wynika z art. 62 specustawy koronawirusowej z 31 marca 2020 r. (Dz.U. z 2020 r. poz. 568).
Ustawodawca uznał bowiem, że czas epidemii to nie najlepszy okres na wprowadzanie tak istotnych praktycznie zmian w prawie konsumenckim. Tym bardziej że część przedsiębiorców – głównie ci, którzy przede wszystkim zajmują się sprzedażą towarów – oponowała przeciwko zrównywaniu statusu małego biznesu ze statusem konsumentów.
– Rząd chce chronić przedsiębiorców przed ich własnymi decyzjami biznesowymi. To także uderzenie w pewność obrotu, bo oczywiście wygodnie się posługiwać przykładem umowy między drobnym szewcem a wielkim bankiem, ale przecież ten szewc równie często zawiera umowy z lokalnym krawcem czy drobnym sklepikarzem – zauważał na łamach DGP w marcu 2019 r. radca prawny Jerzy Bańka, wówczas wiceprezes Związku Banków Polskich.
Z kolei sieci handlowe wskazywały, że będą miały kłopot z oceną, czy dany nabywca kupił towar w związku z działalnością zawodową, czy też bez związku z nią. A to miałoby być kluczowe w ocenie tego, jakie prawa przysługują kupującemu.