Spółki wrocławskiego biznesmena mogą najbardziej skorzystać na kryzysowym wsparciu sektora ze strony państwa.
W ostatnich trzech latach Getin Noble Bank i Idea Bank przyniosły w sumie ponad 3 mld zł strat. Choć zarządy obu instytucji od lat starają się przekształcić je w dochodowe biznesy, to w pierwszych trzech miesiącach tego roku Idea miała minimalny zysk, a Getin Noble był ponad 100 mln zł na minusie.
– Jako organizacja wzorowo zdaliśmy test, jakim był wybuch pandemii i związane z nim ograniczenia, które z dnia na dzień zmieniały realia biznesowe i społeczne – uważa Artur Klimczak, prezes Getin Noble.
Zamknięcie gospodarki związane z koronawirusem spowodowało odpływ depozytów z krajowych banków. Wszystkie musiały się też przestawić w większym stopniu na pracę zdalną. Zdanie testu sprowadza się więc do tego, że bank zachował ciągłość działania. Konsekwencje zamrożenia aktywności gospodarczej dają o sobie znać w wynikach finansowych. Wzrost ryzyka kredytowego zmusza banki do zwiększonych odpisów – instytucje kontrolowane przez Leszka Czarneckiego nie były tu wyjątkiem.
W Getin Noble przyrost rezerw wyniósł ponad 170 mln zł, był o ponad 80 proc. wyższy niż w poprzednich trzech miesiącach. Po części było to związane z podstawowym problemem banku – dużym portfelem hipotek we frankach (w marcu miało miejsce umocnienie szwajcarskiej waluty zwiększające wartość zobowiązań frankowiczów). W znacznie mniejszej Idei „ostrożnościowe” odpisy wyniosły niecałe 10 mln zł.
Na wynikach I kwartału odbiły się również – dotyczy to całego rynku – składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. W Getin Noble to koszt przekraczający 70 mln zł.

Niedobór kapitałów

Oba banki mają problem z kapitałami. Idei do spełniania wymogów nadzorczych brakowało w końcu marca niemal miliarda złotych. Getin Noble – 1,2 mld zł. Jeśli okaże się, że w najbliższych kwartałach klienci nie będą spłacać kredytów i trzeba będzie tworzyć związane z tym rezerwy, fundusze własne znów mogą zostać nadwyrężone. Ale na razie obie instytucje dostały wsparcie nadzorcze.
Była nim rezygnacja przez Komitet Stabilności Finansowej (formalnie rozporządzenie w tej sprawie wydał minister finansów) z wymagań jednego z buforów kapitałowych (tzw. bufora ryzyka systemowego). Bez tej decyzji „luka kapitałowa” obu banków byłaby wyższa.
Artur Klimczak liczy też na kolejne wsparcie – dotyczące kredytów walutowych. Od kilku lat mają one wagę ryzyka na poziomie 150 proc. To oznacza, że na każdy taki kredyt banki muszą odkładać o połowę więcej kapitału niż na zwykłe zaangażowanie i ponad cztery razy więcej niż na kredyt hipoteczny w złotych. Podwyższona waga ryzyka została wprowadzona po to, by skłaniać banki do porozumienia z klientami i przewalutowania kredytów.
– Mam nadzieję, że wymóg 150 proc. wagi ryzyka nie będzie z nami już długo. Decydenci wypowiadali się, że to przynosi więcej szkód niż dobra. Według moich informacji prowadzone były rozmowy na poziomie KSF, czy obniżyć do 100 proc. czy poniżej – mówił Klimczak podczas piątkowej prezentacji wyników. Zejście z wagą do 100 proc. dałoby Getin Noble „uzysk kapitałowy” rzędu 550 mln zł. Gdyby było mocniejsze, niedobór kapitału jeszcze by się zmniejszył.

Małe dochody

Oba banki Czarneckiego mają problem z dochodowością. Jak się okazuje, również w tym względzie obecna sytuacja może być dla nich korzystna. Chodzi o obniżki stóp procentowych. W marcu i kwietniu Rada Polityki Pieniężnej zmniejszyła podstawową stopę do 0,5 proc. W bankach przekłada się to na niższe oprocentowanie kredytów. Odsetki od depozytów już wcześniej były bardzo niskie, więc tzw. marża odsetkowa się kurczy. Getin Noble i Idea są jednak w trochę innej sytuacji niż konkurenci – u nich oprocentowanie jest zwykle wyższe. W przeszłości finansowały w ten sposób wysokooprocentowane kredyty; później chodziło o utrzymanie bazy depozytowej, której zagrażała np. „afera taśmowa” – ujawnienie rozmowy Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim, byłym przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego, podczas której Chrzanowski domagał się zatrudnienia konkretnej osoby w Getin Noble.
Teraz cięcie stóp daje obu bankom pole do obniżenia stawek, a więc i kosztów finansowania, bez utraty pozycji konkurencyjnej.
– Jestem przekonany, że w najbliższych kwartałach uda nam się w pełni zneutralizować wpływ obniżek stóp procentowych – mówił w czwartek Jerzy Pruski, prezes Idei. I zapowiadał „nowe otwarcie” swojego banku: Idea ma całkowicie skupić się na obsłudze mikro- i małych firm. Nowy model ma zacząć przynosić przychody, a w połączeniu z dokonanym już cięciem kosztów i przejściem w większym stopniu niż dotąd na pracę zdalną ma pozwolić na osiągnięcie trwałej rentowności. To pozwoli na poszukiwanie nowych inwestorów i pozyskanie kapitału.
– Pozostaje pytanie o perspektywy na najbliższe 12 miesięcy. Bank ambitnie zapowiedział, że jest w stanie przełożyć obniżki stóp na koszt finansowania. Z drugiej strony portfel kredytowy przejdzie test makroekonomiczny – zwraca uwagę Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Banku Handlowego.
Idea już dziś kredytuje przede wszystkim małe firmy. W czasie spowolnienia gospodarki są one bardziej narażone na problemy niż duzi gracze, obecni na rynku od dawna. O ile w większości banków z wakacji kredytowych skorzystało kilka, kilkanaście procent klientów, o tyle w Idei zawieszenie spłat dotyczyło jednej trzeciej portfela kredytów. Równocześnie jednak najmniejszym firmom łatwiej adaptować się do zmiennych warunków działania.
Getin Noble ma być docelowo bankiem uniwersalnym, czyli takim, który jest dla klienta instytucją pierwszego wyboru i w której znajdzie on wszystkie potrzebne usługi. – Aktualnie naszym priorytetem jest stopniowy powrót do normalnej działalności biznesowej i intensyfikacja działań akwizycyjnych (mowa o akwizycji klientów – red.) przy zachowaniu ostrożnościowego podejścia do kwestii ryzyka – deklaruje prezes Artur Klimczak.
– O ile wydaje się, że przy szczęśliwych wiatrach Idea jest w stanie stać się niszowym bankiem z trwałą rentownością, o tyle zbudowanie na bazie Getin Noble detalicznego banku w obecnym otoczeniu niskich stóp procentowych będzie bardzo trudne – uważa Andrzej Powierża.
Idea ma całkowicie skupić się na obsłudze mikro- i małych firm
DGP