Ze względu na pandemię wiele przedsiębiorstw zagrożonych jest bankructwem. Przypominam o tym nie po to, by straszyć, tylko po to, żeby pokazać, że można uniknąć ziszczenia się najgorszego scenariusza. Warunek jest jeden: wszystkie ręce na pokład!
Dziennik Gazeta Prawna
Ludzie mają prawo oczekiwać działań ze strony wszystkich głównych aktorów życia społeczno-gospodarczego, ale też każdy z nas ma wiele do zrobienia dla siebie i innych. Ani przedsiębiorcy nie powinni się oglądać na rząd, ani rząd na przedsiębiorców – nikt nie może teraz biernie czekać na pomoc. Nie czas na kłótnie oraz wypominanie błędów: czas na pozytywistyczne zachowania. W relacjach państwo – samorząd – przedsiębiorstwa – społeczeństwo niezbędne jest współdziałanie i wzajemna pomoc. Nadzwyczajne znaczenie ma solidaryzm społeczny i pomoc innym, bo to przeciwwagi dla egoizmu, pazerności i braku etyki, którymi, niestety, dotknięte są polityka oraz biznes. A także my – zwykli ludzie.
Obecnie największe znaczenie mają działania, dzięki którym zapobiegniemy upadłościom firm oraz utracie miejsc pracy – jeśli nam się to nie uda, zacznie się tragiczny w skutkach efekt domina. Jeden tonący biznes pociągnie za sobą kolejne. To skaże ludzi na bezrobocie, a budżet nie tylko na brak wpływów, lecz także na dodatkowe wydatki, m.in. świadczenia socjalne.
W Szkole Głównej Handlowej, wraz z zespołem, przez lata prowadziłam badania na temat bankructw. Z naszych doświadczeń wynika, że spośród firm, które popadły w tarapaty, na prostą wychodziły te, które zaczęły restrukturyzację, zdecydowały się na zmiany i przesunięcia we współpracy z pracownikami czy kontrahentami, w tym także instytucjami państwowymi (urzędami skarbowymi, resortowymi, samorządowymi itp.).

Syndrom hieny

Z bankructwami przedsiębiorstw łączy się syndrom hieny upadłościowej. To zjawisko dotyczące osób prawnych oraz fizycznych, wykorzystujących zagrożenie bankructwem dla swoich korzyści. Hiena dobija słabego lub mu nie pomaga, by przejąć jego majątek i kontrakty. Obecne czasy sprzyjają nasileniu się zjawiska – na razie występuje ono w dość ograniczonym stopniu.
Hiena upadłościowa pojawia się nie tylko w biznesie, lecz też w innych obszarach życia społecznego: w polityce i mediach, nawet wśród ludzi, którzy chociażby z racji etyki zawodowej powinni postępować empatycznie. Zatrważające jest popularyzowane oświadczenie studenta medycyny (sic!), który stwierdził, że skoro państwo nie zadbało o należyte przygotowanie sektora ochrony zdrowia do walki z pandemią, to on nie będzie angażował się we współpracę ze szpitalami. To wysoce nieetyczne zachowanie, tym bardziej bolesne, że dotyczy przyszłego medyka. Można łatwo sobie wyobrazić, jakie następstwa dla chorych może mieć taka postawa (podobną prezentowały też niektóre szpitale prywatne).
W obecnej sytuacji, poza pomocą bezpośrednią, niezbędne są przedsięwzięcia restrukturyzacyjne, co akurat w sektorze ochrony zdrowia ma już miejsce. Ale jest jeszcze wielka przestrzeń do działań zapobiegawczo-naprawczych. Jeden z ekspertów wskazywał np., że niektóre działy ochrony zdrowia, np. okulistyka, zawiesiły działalność, a więc można ich personel skierować jako wsparcie do szpitali. Z pewnością pozyskani dzięki temu lekarze mieliby co robić – choć nie specjalizują się w leczeniu chorób zakaźnych. Zasadne byłyby też przesunięcia kadrowe – wypożyczanie pracowników przez firmy zawieszające działalność sektorom napotykającym na niedobory kadrowe: chodzi np. o recepcjonistki, sekretarki, informatyków czy sprzątaczy.
To tylko wybrane z wielu możliwych przykładów. Nie wyklucza to też np. czynnego zaangażowania się w prace szpitalnictwa zakaźnego posłów-lekarzy, tych którzy nie są zawodowo aktywni. Byłby to z ich strony piękny przejaw troski o ludzi.

Praca czy zasiłki

Szybka restrukturyzacja – rozumiana przeze mnie jako niezbędne na czas epidemii przesunięcia – to narzędzie, które można zastosować we wszystkich obszarach życia społeczno-gospodarczego. Oczywiście w sytuacji zagrożenia śmiercią niezbędna jest natychmiastowa pomoc bezpośrednia, pomoc bezwarunkowa, ale najistotniejsze jest stwarzanie ludziom oraz instytucjom szans na powrót do normalnego życia i funkcjonowania.
Priorytetem musi być pomoc dla sektora ochrony zdrowia – chodzi o umacnianie jego ludzkiego i materialnego potencjału. Zarazem konieczne są przesunięcia kadrowe, wyposażeniowe oraz lokalowe. Nie mniej ważna jest restrukturyzacja firm produkujących wyroby, które są niezbędne dla funkcjonowania szpitali i przychodni. Zasadne jest uruchomienie w tego typu przedsiębiorstwach (np. produkujących rękawiczki gumowe) chociażby pracy trzyzmianowej. Obecne tąpnięcia na rynku pracy i rosnące bezrobocie stwarzają warunki dla pozyskiwania pracowników. Z pewnością niektóre przedsiębiorstwa mają możliwości zmiany asortymentu produkcji i podjęcia się wytwarzania wyrobów najbardziej potrzebnych sektorowi ochrony zdrowia. Dotyczy to np. respiratorów, masek, przyłbic medycznych itp.
Wsparcia wymagają kultura i edukacja. Zlecanie prac, z uwzględnieniem zasilania ze środków publicznych, jest zawsze lepsze, niż – często postrzegane jako upokarzające – zasiłki. Bo bezrobocie degraduje ekonomicznie, społecznie, psychicznie oraz fizycznie, co jednoznacznie potwierdzają wszystkie badania naukowe. Zarazem z wielu z nich wynika, że szybka pomoc państwa ratująca przedsiębiorstwa i miejsca pracy zwraca się w miarę wychodzenia z kryzysu, m.in. poprzez podatki płacone przez zdrowiejące przedsiębiorstwa i ich pracowników oraz zmniejszanie wydatków na zasiłki.
W ramach restrukturyzacji istotna byłaby także zmiana podejścia do regulacji. Niektóre z przepisów uniemożliwiają osobom na zasiłku podejmowanie prac zleconych albo nadmiernie je ograniczają. Nowe prawo powinno sprzyjać aktywizacji pracowników. Rząd i samorządy mogą pomóc dotkniętym kryzysem firmom i ich pracownikom, m.in. zlecając wspierane budżetowo prace na rzecz sektora publicznego i usług publicznych. A takich potrzeb jest przecież ogrom, świadczą o tym chociażby wymagające pilnych remontów szpitale, dworce, drogi czy szkoły.
Szybka restrukturyzacja niezbędna jest także w rolnictwie. W dobie zarazy traci ono zasoby pracy, w tym możliwości zatrudniania cudzoziemców. Wsparcie dla sektora wymagałoby działań urzędów pracy. Wiele osób, m.in. sprzątaczek, bileterów, sprzedawców, kelnerów czy kucharzy traci zatrudnienie. Dotyczy to zwłaszcza usług. Część tych osób z pewnością mogłaby znaleźć pracę w rolnictwie, ale wymagałoby to działań organizacyjnych, logistycznych i regulacyjnych. Istotna byłaby zwłaszcza racjonalizacja poczynań urzędów pracy i innych instytucji, co jest szczególnie ważne w sytuacji tak charakterystycznych dla polskiego rynku pracy wynaturzeń, w tym wyzysku pracowników maskowanego poprzez zafałszowane, udawane formy niby indywidualnej działalności gospodarczej. Status jednoosobowej działalności gospodarczej jest zarazem wykorzystywany w celu uniknięcia progresji podatkowej, zwłaszcza przez wysoko uposażone kadry menedżerskie – są to wyraźne przejawy wynaturzeń rynku pracy, a także braku solidaryzmu społecznego. Wynaturzenia te nader brutalnie i boleśnie obnaża obecny kryzys.
Dziesiątki tysięcy Polaków wróciły z emigracji. Pożądane byłyby działania na rzecz zagospodarowania tak cennego potencjału. Ale w tym celu niezbędne są użyteczne dla rynku informacje o ich kwalifikacjach, preferencjach zawodowych i umiejętnościach. To też wymaga działań instytucjonalno-logistycznych.
Szybka restrukturyzacja jest też niezbędna w sektorze administracji publicznej. Niektóre jej działy wskutek realizacji prac związanych z tarczą antykryzysową będą prawdopodobnie nadmiernie przeciążone. Jest to istotne tym bardziej, że wciąż w sektorze administracji publicznej występują dysproporcje zadaniowe, część działów nie ma zbyt wielu obowiązków. Obecny kryzys obnaża ten problem.
To tylko niektóre przykłady działań, które umożliwiałyby niepoddawanie się trudnościom czy szybsze wychodzenie z kryzysu. Niektóre zostały już podjęte, część przedsiębiorstw włączyła się do antykryzysowej pomocy. Dotyczy to m.in. KGHM i PKO BP, które przekazały pakiety pomocowe dla szpitali i laboratoriów.
Jeszcze raz podkreślam, że w obecnej sytuacji każdy ma wiele do zrobienia. Oglądanie się na innych tylko zwiększa zagrożenie. Zadziwiające, wręcz żenujące jest w obecnej sytuacji bicie przez niektóre środowiska w państwo i rząd jak w bęben (i to także w jątrzących, szkodzących Polsce wywiadach dla mediów zagranicznych). Niezasadne są opinie, że to państwo musi rozwiązać wszystkie problemy. Oczekiwania takie są zadziwiające tym bardziej, że jeszcze do niedawna właśnie te same środowiska dowodziły, iż państwo powinno się ograniczać do roli stróża nocnego i że podatki na rzecz sektora publicznego i usług publicznych powinny być zminimalizowane.

Rzetelność mediów

Szczególnie ważne są rzetelne informacje o sytuacji społeczno-gospodarczej i podejmowanych przez państwo i przedsiębiorstwa, a także inne instytucje, w tym również przez zwykłych ludzi, działaniach. Ważną rolę mają tu do odegrania media.
Jako ekonomistka i nauczyciel akademicki jako rażącą nierzetelność postrzegam np. porównywanie pakietu pomocowego w różnych krajach tylko kwotowo, bez uwzględniania jego relacji do potencjału gospodarki czy liczby ludności danego państwa. Jeśli Kowalski słyszy, że prezydent USA Donald Trump przekazuje na pomoc Amerykanom 2 bln dol., a Polska „tylko” 212 mld zł (ok. 50 mld dol.), to ma prawo myśleć, że nasz rząd jest skąpcem. W rzeczywistości w Polsce pakiet pomocowy stanowi ok. 10 proc. PKB, czyli niemal dokładnie tyle samo w ujęciu względnym, co amerykański. A zatem – znaj proporcje, mocium panie. Przy tym wysoce prawdopodobne jest, że pakiety pomocowe będą zwiększane, jeśli sytuacja będzie się pogarszać.
Fundamentalne znaczenie ma zatem analityczna wnikliwość oraz wyważone operowanie danymi i prognozami. To istotne tym bardziej, że za nierzetelnym posługiwaniem się liczbami nierzadko kryje się egoistyczny interes, niekiedy ukierunkowany na korzyści uzyskiwane społecznym kosztem.
Niestety, łatwości manipulowania liczbami i danymi sprzyja wszechogarniająca świat niepewność. A jej symbolem jest czarny łabędź, pojęcie wprowadzone do debaty ekonomiczno-społecznej przez amerykańskiego ekonomistę i filozofa Nassima Taleba. Czarny łabędź to zjawisko, które uznaje się za niezwykle mało prawdopodobne, ale które nagle nas doświadcza. Koronawirus jest tego oczywistym przykładem. Nikt nie wie, ile jeszcze takich czarnych łabędzi się pojawi. Co gorsza, mogą mutować (podobnie jak wirusy), przybierając inne kolory: czy to zielony – symbolizujący katastrofy ekologiczne i klimatyczne, czy to niebieski – związany z destrukcyjnymi zdarzeniami, jakie mogą przynieść nadużycia w wykorzystywaniu technologii cyfrowych i sztucznej inteligencji.

Ludzie ważniejsi niż zyski

Rzeczywistość jeszcze raz potwierdza, że w polityce ważne jest symbiotyczne godzenie interesów biznesowych i społecznych oraz wymogów ekologicznych. Kryzys wywołany przez pandemię boleśnie przekonuje świat, że skupianie się tylko na wzroście gospodarczym i zyskach, zaniedbując kwestie społeczne, w tym zdrowia publicznego, ekologiczne i klimatyczne, to droga donikąd.
Kryzys uwidacznia, że priorytetem powinna być jakość życia ludzi i jej poprawa. Zaś o jakości tej przesądzają powiązane ze sobą czynniki, takie jak zdrowie, możliwości podejmowania pracy oraz wolność, zwłaszcza swoboda wyboru rozwiązań życiowych. A takich szans nie mają ludzie pozbawieni pracy i dochodów. Stąd tak ważny jest priorytet dbałości o kwestie społeczne oraz standard życia ludzi w polityce społeczno-gospodarczej, ale też i w działaniach głównych aktorów życia społeczno-gospodarczego. Bez tego zagrożony może być nie tylko zdrowotny i materialny byt nas wszystkich, lecz też demokracja i wolność. Niski standard życia łamie i degraduje ludzi.
Polskie Towarzystwo Ekonomiczne od bardzo dawna zwraca uwagę na kwestie solidaryzmu oraz społecznej inkluzji, oraz łączenia celów gospodarczych ze społecznymi. Niestety, rzeczywistość prawie w całym okresie transformacji odbiegała od wymogu takiej harmonizacji. Dlatego też tym bardziej ważne są teraz działania ukierunkowane na pomoc ludziom.
Trzeba przeciwdziałać zjawisku domina upadłości, pojawianiu się hien upadłościowych, ale też destrukcyjnym sporom, manipulacjom, nierzetelnym ocenom sytuacji. Tego typu postawy zmniejszają szanse szybszego wyjścia z epidemiologicznego kryzysu. A przecież nic obecnie nie jest tak ważne jak zahamowanie i zneutralizowanie zarazy.