Spadek popytu na ropę pociągnie za sobą cały łańcuch zdarzeń, które na końcu spowodują konieczność wstrzymywania wydobycia - prognozuje bank inwestycyjny Goldman Sachs. Według niego cena ropy Brent spadnie do 20 dol. za baryłkę, a inne będą jeszcze tańsze.

Jak ocenia Goldman Sachs w opublikowanej w czwartek prognozie, wielkość i tempo spadku globalnego popytu na ropę z powodu pandemii koronawirusa nie ma precedensu. Bank szacuje, że dzienny popyt w marcu skurczy się przeciętnie o 10,5 mln baryłek, a w kwietniu - o 18,7 mln baryłek. Typowy dzienny globalny popyt sprzed pandemii był rzędu 100 mln baryłek dziennie.

Szok popytowy tych rozmiarów przełoży się na konieczność ograniczania mocy rafinerii, co z kolei doprowadzi do wzrostu zapasów ropy i bardzo szybkiego przepełnienia magazynów - wskazuje Goldman Sachs. Na końcu tego łańcucha zdarzeń będzie konieczność wstrzymywania wydobycia na polach naftowych - zarówno z powodu braku magazynów, jak i cen poniżej kosztów produkcji.

Bank ocenia, że o ile ropa wydobywana na morzu, jak Brent, pozostanie w granicach 20 dol. za baryłkę w II kwartale 2020 r., to wiele gatunków surowca, pochodzących z lądowego wydobycia, stanieje poniżej 20 dol. i przełoży się to na konieczność ograniczenia wydobycia. Będzie to dotyczyć wydobycia w takich krajach jak USA, Kanada, Rosja i Chiny. Bank szacuje, że rozmiar tych ograniczeń może sięgnąć wielu milionów baryłek dziennie.

Goldman Sachs jednocześnie przewiduje, że ceny ropy będą się odbudowywać pod koniec roku, a ropa Brent sięgnie 40 dol. za baryłkę. Wzrost cen może być jednak bardzo gwałtowny, ponieważ uruchomienie zatrzymanych zdolności wydobywczych wymaga czasu dłuższego niż odbudowanie się popytu po epidemii - ostrzega bank.