Kupimy każdą ilość aktywów od każdego, kto zechce je sprzedać, byle uchronić gospodarkę − zapewnia Fed



Komunikat amerykańskiego banku centralnego to rzecz bez precedensu. Rezerwa Federalna poinformowała, że kupi każdą ilość obligacji amerykańskiego rządu, ale też innych papierów wartościowych powiązanych np. z hipotekami czy długiem firm albo samorządów. Bez limitów. Wszystko po to, by zapewnić płynność upadającej gospodarce. − Należy podjąć agresywne wysiłki, aby ograniczyć utratę miejsc pracy i dochodów oraz wesprzeć szybkie ożywienie po ustąpieniu zakłóceń – głosi komunikat Fed.
„Agresywny ruch” nie wziął się z niczego i jest rozwinięciem dotychczas podejmowanych działań. Już wcześniej Rezerwa Federalna obniżyła do zera stopy procentowe i zapowiedziała tzw. luzowanie ilościowe, choć ustawiła limit na 700 mld dol. Teraz, oprócz zniesienia limitu, Fed ogłosił program pożyczek o wartości 300 mld dol., które mają dotrzeć na rynek finansowy. W odrębnym komunikacie Fed Nowy Jork zapowiedział, że każdego dnia w tym tygodniu będzie skupował skarbowe papiery wartościowe za 75 mld dol., a za ok. 50 mld dol. papiery zabezpieczone hipoteką.
Działania przybierają na sile, bo sprawy przybierają coraz gorszy obrót. Przez weekend do amerykańskich inwestorów dotarła cała seria złych i bardzo złych informacji. Najpierw rządowy pakiet wsparcia poniósł fiasko w głosowaniu w Senacie (demokraci powiedzieli „nie” pomysłom administracji Donalda Trumpa, zarzucają zbyt mały nacisk na wsparcie dla pracujących), potem przez rynek przetoczyło się kilka kolejnych kasandrycznych prognoz dla amerykańskiej gospodarki. W tym również takich, które zakładają gwałtowny skok stopy bezrobocia i gigantycznego spadku PKB w II kw. To dlatego, że pierwszą reakcją amerykańskich firm na obecny szok są masowe zwolnienia pracowników. Dlatego James Bullard z Federal Bank of St. Louis powiedział, że bezrobocie może osiągnąć nawet 30 proc., zaś wzrost gospodarczy spaść o połowę. Analitycy banku Morgan Stanley mówili z kolei o spadku PKB o jedną trzecią już w II kw., do poziomu najniższego od 74 lat. A Goldman Sachs spodziewa się, że amerykański PKB zaliczy 24-proc. spadek.
Komunikat Fed był zatem ucieczką do przodu. Z jednej strony pieniądze z banku centralnego mają złagodzić skutki zapaści, z drugiej − ogłoszenie bezprecedensowego programu miało uspokoić inwestorów – bo zanim Fed ogłosił swoje decyzje, wszystko wskazywało na to, że sesja na amerykańskiej giełdzie znów zacznie się od krwawej łaźni. Tym bardziej że tło dla gospodarczych prognoz jest coraz bardziej czarne. Mowa o walce z koronawirusem, którą toczy Europa. Inwestorów szczególnie niepokoją są dane z Włoch i Hiszpanii o szybko rosnącej liczbie zgonów. Co gorsza, epidemia przybiera na sile w samych Stanach, szczególnie w stanie Nowy Jork. Wizja totalnego lockdownu (we Włoszech już ograniczono produkcję do niezbędnego minimum) sprawia, że inwestorzy pozbywają się akcji i innych aktywów, preferując gotówkę.
− Trudno się siedzi na gotowce, ale to jest dokładnie to, co teraz robię. Jestem w tej chwili w Nowym Jorku i strach jest tu namacalny – jest coraz większy i wydaje się, że nie ma już nikogo, kto by nie dostrzegał efektów wirusa – mówił telewizji Bloomberg Brian Quartarolo, menedżer portfela w Pilgrim Partners Asia.
− Fed nie marnuje czasu. Chodzi o to, aby obecny kryzys płynności nie przerodził się w coś bardziej szkodliwego niż kryzys kredytowy – mówił Ian Pollick, analityk z CIBC cytowany przez serwis MarketWatch. ©℗