Państwowy Fundusz Rozwoju dostanie do dyspozycji 6 mld zł na wsparcie firm. Będzie mógł angażować się kapitałowo, a także udzielać bezzwrotnego finansowania.
W ramach łagodzenia skutków gospodarczych epidemii koronawirusa gros pomocy ma być skierowane na utrzymanie na powierzchni przedsiębiorców. Rządowy pakiet zawiera instrumenty płynnościowe, gwarancyjne i kredytowe. Dużą rolę do odegrania będzie miał Polski Fundusz Rozwoju. Do niego trafi bowiem do rozdysponowania w ramach wsparcia firm aż 6 mld zł. Fundusz dostanie też nowe zadania i możliwości. Tak zakłada nowelizacja ustawy o instytucjach rozwoju, do której dotarł DGP.
Dzisiaj PFR prowadzi swoją działalność na zasadach komercyjnych, czyli fundusze, którymi zarządza, muszą przynosić stopę zwrotu z inwestycji. Koronawirus jednak wymusi zmianę reguł gry i po wejściu w życie nowych przepisów przedsiębiorcom i innym podmiotom dotkniętym epidemią będzie udzielane wsparcie, w tym bezzwrotne.
− BGK daje gwarancje, kredyty, a PFR będzie skoncentrowany na instrumentach kapitałowych. Szkodowość takiego wsparcia będzie pokrywana przez Skarb Państwa, tak jak to ma miejsce przy Krajowym Funduszu Gwarancyjnym i gwarancjach de minimis – mówi nam osoba, która pracowała nad nowymi przepisami.
Taki zapis jest w projekcie: „minister właściwy do spraw gospodarki przekazuje środki na pokrycie strat i kosztów poniesionych przez PFR”. Z naszych ustaleń wynika, że finansowanie PFR nie będzie kredytem, a dostarczeniem kapitału – obejmowanie nowych emisji akcji, obligacji podporządkowanych, finansowaniem mezzanine (hybrydowa forma finansowania, zawierająca cechy długu i kapitału własnego) i innymi instrumentami uszytymi na potrzeby firm.
− To nie będzie nacjonalizacja gospodarki, a podobne rozwiązania proponują także Niemcy w swoim pakiecie antykryzysowym – mówi nasz rozmówca. Zakłada, że po kryzysie, jaki niesie za sobą epidemia, PFR może wychodzić ze swoich inwestycji.
To, że takie wsparcie może wpisać się w potrzeby firm, już widać. Część przedsiębiorców gwałtownie traci płynność. Spółka CCC działająca w branży obuwia musiała zamknąć swoje sklepy – i to nie tylko w Polsce. W ubiegłym tygodniu zarząd postanowił o emisji akcji o wartości co najmniej 411 mln zł. Problem z długiem ma z kolei Europejskie Centrum Odszkodowań. Chce przesunięcia przypadającego na 14 kwietnia wykupu obligacji. Inna giełdowa spółka – Elektrobudowa – uchwaliła nową emisję na początku ostatniej jesieni. Nie była jednak w stanie porozumieć się z bankami i firmami ubezpieczeniowymi, które ją finansowały, odstąpiła od emisji i w ubiegły czwartek złożyła wniosek o upadłość.
− Ucierpią ci, którzy dużo eksportują. Wiele przedsiębiorstw działa bez większych zapasów, na bieżąco korzysta z otwartych kanałów logistycznych, które teraz są zablokowane. Nawet firmy farmaceutyczne nie mogą być pewne swojej stabilności, gdy istnieje ryzyko zaburzenia dostaw – ocenia Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities. Jego zdaniem fundusze i osoby prywatne „mają teraz okazję do zakupów po niskich cenach”.
− Skorzystają z niej ci, którzy nie muszą rozliczać się krótkoterminowo i liczyć na szybką stopę zwrotu np. OFE czy FIZ – dodaje.
Rząd w ramach specustawy antykoronawirusowej myśli także o ożywieniu gospodarki po tym, jak ustąpi największy szok związany z zatrzymaniem produkcji, firm usługowych i kwarantanny. Służyć ma temu specjalny fundusz przeciwdziałania COVID-19, którym zawiadywał będzie premier lub wskazany przez niego minister. Ma być zasilony 30 mld zł m.in. z emisji obligacji, innych środków z kasy państwa, a nawet budżetu środków europejskich. Proces decyzyjny, jeśli chodzi o konkretne cele, ma zostać maksymalnie uproszczony – wystarczy pisemna decyzja dysponenta. Co ważne, pieniądze trafią też do samorządów, które będą mogły wydawać je na swoje inwestycje. To o tyle istotne, że w ich budżety epidemia uderzy szczególnie mocno i ograniczy dochody.
Nakłady z funduszu mają być ponoszone m.in. na inwestycje w infrastrukturę, modernizację szkół i szpitali, transformację energetyczną, cyfryzację, biotechnologię i farmację czy politykę ochrony środowiska. Katalog nie będzie jednak zamknięty, bo celem rządu jest danie gospodarce impulsu w postaci inwestycji publicznych w wysokości ok. 1,5 proc. PKB. To o tyle istotne, że w najbliższych kwartałach inwestycje sektora prywatnego na pewno będą słabe, a firmy koncentrują się na przetrwaniu i nie myślą o rozwijaniu biznesu.