Tyski Fiat i gliwicki Opel mają postój do 27 marca. Reszta branży jeszcze pracuje.
Decyzja o zawieszeniu produkcji zapadła w poniedziałek rano. Tymczasowo zamknięto również sześć fabryk we Włoszech. Zakład w serbskim Kragujevac nie pracował już wcześniej ze względu na brak chińskich komponentów.
Po południu postanowiono, że od dzisiaj do 27 marca działalność zawiesza gliwicka fabryka Opla, produkująca astrę. Powodem są przypadki COVID-19 w pobliżu zakładów, zakłócenia dostaw i nagły spadek popytu. Wkrótce grupa wstrzyma produkcję we Francji, w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i na Słowacji.
Polscy związkowcy Fiat Chrysler Automobiles apelowali o wstrzymanie produkcji z uwagi na ryzyko zakażenia i konieczność dezynfekcji zakładu. Początkowo zawieszenie pracy miało trwać dwa dni. Wczoraj zdecydowano wydłużyć ten okres i wstrzymać taśmy.
Zamknięcie fabryki wynika z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom i z potrzeby optymalizacji produkcji. Według skróconych godzin pracy działa też należący do FCA zakład w Bielsku-Białej, gdzie produkowane są silniki.
Z taśm tyskiego zakładu zjeżdżało dziennie ponad tysiąc samochodów (Fiat 500 oraz Lancia Ypsilon). W ubiegłym roku wyprodukowano w nim ponad 263 tys. aut. Była to jedyna fabryka samochodów w Polsce, która zwiększyła wówczas swoją produkcję rok do roku.
FCA chce wykorzystać przestoje do ulepszenia produkcji i kontroli jakości, tak by przełożyło się to na większą produktywność po wznowieniu pracy. Deklaruje, że jest w kontakcie z dostawcami i kontrahentami, z którymi rozmawia na temat realizacji zawartych kontraktów, gdy poprawi się sytuacja rynkowa i taśmy produkcyjne znów ruszą.
Dyrekcja zakładu planuje rozmowy z pracownikami na temat tego, czy pójdą na urlopy, czy lepszym rozwiązaniem okaże się wynagrodzenie postojowe bądź inna forma rekompensaty. Wcześniejsze uzgodnienia zakładały, że dwudniowa dezynfekcja odbędzie się, gdy pracownicy będą przebywać na urlopie.
Tyska fabryka zatrudnia ponad 2 tys. pracowników. To pierwszy duży zakład motoryzacyjny w Polsce, który zdecydował się na wstrzymanie działalności w wyniku epidemii korona wirusa. Do zamknięcia wydania fabryki Toyoty czy Volkswagena wciąż pracowały zgodnie z harmonogramem, według zaplanowanych wcześniej mocy. Firmy dysponują niezbędnymi komponentami. Jednak ich przedstawiciele podkreślają, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana i trudno określić, jakie decyzje zostaną podjęte w ciągu najbliższych dni – zarówno przez dyrekcje w Polsce, jak i zagraniczne centrale.
− Zwiększyliśmy liczbę personelu odpowiedzialnego za czystość na terenie zakładów. Zamknęliśmy kantyny, siłownię i centrum fitness. W pełnej gotowości, jest czynna przez całą dobę, wewnątrzzakładowa przychodnia. Do absolutnego minimum zredukowaliśmy obecność osób trzecich i firm zewnętrznych na terenie zakładów. Aby ograniczyć liczbę personelu i ruch w zakładach, wprowadziliśmy także pracę zdalną. Nie ma wyjazdów służbowych. Dla logistyków i kierowców uruchomiliśmy procedury bezpieczeństwa. Jeśli to konieczne, przeprowadzimy szerszą dezynfekcję – mówi Patrycja Kasprzyk, rzecznik Volkswagen Poznań.