Ministrowie finansów największych potęg chcą chronić wzrost gospodarczy. Na pierwszą linię walki wystawiają jednak bankierów centralnych.
„Podstawy gospodarki USA pozostają silne. Jednak koronawirus stanowi coraz większe ryzyko dla działalności gospodarczej” – tak Rezerwa Federalna uzasadniła wczorajsze niespodziewane cięcie stóp procentowych. Przedział, w którym Fed utrzymuje oprocentowanie krótkoterminowych pożyczek międzybankowych został przesunięty z 1,5–1,75 proc. do 1–1,25 proc.
„Wątpimy, aby działania Fed były znaczącym wsparciem dla gospodarki, ale obniżka stóp może pomóc złagodzić potencjalne napięcia w systemie finansowym i poprawić nastroje” – skomentowali ekonomiści grupy ING.
Obniżka stóp w USA była zaskoczeniem. Wprawdzie jeszcze przed weekendem Jerome Powell, szef Rezerwy Federalnej, obiecał, że Fed „wykorzysta narzędzia i będzie działał właściwie, by wspierać gospodarkę”. Ale we wtorek odbyła się telekonferencja ministrów finansów i szefów banków centralnych G7 – siedmiu największych potęg gospodarczych i niewiele zapowiadało zdecydowane działania.
DGP
„Oprócz wzmożonych wysiłków na rzecz rozszerzenia usług zdrowotnych ministrowie finansów G7 są gotowi podjąć działania, w tym, w stosownych przypadkach, środki fiskalne, aby pomóc w reakcji na wirusa i wesprzeć gospodarkę na tym etapie. Banki centralne G7 będą nadal wypełniać swoje mandaty, wspierając stabilność cen i wzrost gospodarczy, utrzymując jednocześnie odporność systemu finansowego” – stwierdzono w komunikacie po telekonferencji.
Jak miały wyglądać działania poszczególnych krajów? Cytowany przez agencję Reuters japoński minister finansów Tarō Asō mówił, że jednego wzorca nie ma. Brak konkretnych działań ograniczył optymizm na światowych rynkach. Ceny akcji rosły na fali spekulacji o skoordynowanych działaniach G7. Ale skoro ich nie ma, to zabrakło paliwa do wzrostów. Na kilka godzin. Po decyzji Fed notowania poszły w górę. Choć nie na długo. Inwestorzy szybko doszli do wniosku, że skoro Fed powtarza ruchy, jakich dokonywał ostatnio tuż po wybuchu kryzysu finansowego z 2008 r., to gospodarka może być w większych tarapatach niż do tej pory sądzono.
Regularne posiedzenie Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku, który decyduje o wysokości stóp w USA, odbędzie się za dwa tygodnie.
Pierwszą spośród najważniejszych gospodarek, która obniżyła stopy, była wczoraj Australia. „Koronawirus przyćmił krótkoterminowe perspektywy światowej gospodarki. Globalny wzrost w pierwszej połowie 2020 r. będzie niższy niż oczekiwano. Przed wybuchem epidemii były oznaki, że spowolnienie w światowej gospodarce, rozpoczęte w 2018 r., dobiega końca” – uzasadniali decyzję Australijczycy.
– Australijski bank centralny obniżył stopy procentowe i stwierdził, że najprawdopodobniej jeszcze bardziej je zmniejszy, żeby przeciwdziałać spowolnieniu spowodowanemu przez chińskiego koronawirusa... Rezerwa Federalna każe nam płacić wyższe oprocentowanie niż wiele innych krajów, kiedy powinniśmy płacić mniej – tak o obcięcie stóp w Ameryce apelował wczoraj na Twitterze prezydent Donald Trump. Apel poskutkował. Ale prezydentowi to nie wystarczyło. – Rezerwa Federalna tnie (stopy), ale musi dalej łagodzić politykę, a co najważniejsze, musi być w jednej linii z innymi krajami. Nie gramy na równym boisku. To niesprawiedliwe wobec USA. Nadszedł czas, aby Rezerwa Federalna była liderem. Więcej luzowania i cięcia! – pisał na Twitterze po decyzji Fed. Odnosił się do tego, że stopy w USA nadal są wyższe niż np. w strefie euro czy Japonii.
Po obniżce dolar wyraźnie stracił w stosunku do euro. Kurs europejskiej waluty doszedł do 1,12 dol., najwyższego poziomu od prawie dwóch miesięcy. To podnosi konkurencyjność amerykańskich eksporterów.
Innym narzędziem, który mogą wykorzystać banki centralne, są zakupy aktywów. Tak zwane programy ilościowego luzowania polityki pieniężnej były prowadzone w trakcie kryzysu finansowego. Skupem aktywów cały czas zajmuje się Bank Japonii. Kilka miesięcy temu taki program wznowił też Europejski Bank Centralny. W rękach bankierów centralnych są też nadzwyczajne środki – np. linie kredytowe, które służyłyby zapewnieniu płynności na rynkach finansowych czy firmach w dotkniętych problemami związanymi z chorobą.
Ministrowie finansów G7 wspomnieli też o „środkach fiskalnych”. To oznacza możliwość zwiększenia wydatków publicznych, aby przeciwdziałać hamowaniu gospodarek. Na konkrety – o ile będą – przyjdzie jednak poczekać.