Obecny szef Polskiej Grupy Energetycznej Henryk Baranowski nie będzie się ubiegać o kolejną kadencję na tym stanowisku. Czy jego następca będzie przychylniej patrzył na węgiel?
W środę mają się rozpocząć rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami do władz spółki. Rada nadzorcza ogłosiła konkurs w związku z upłynięciem trzyletniej kadencji obecnego zarządu. Poza prezesem w konkursie wyłonionych ma zostać pięciu wiceprezesów, do spraw: finansowych, operacyjnych, handlowych, korporacyjnych i innowacji. Do 14 lutego można było składać zgłoszenia.
Nie będzie wśród nich aplikacji obecnego prezesa Henryka Baranowskiego. O jego rezygnacji z udziału w konkursie poinformowała sama spółka w raporcie bieżącym. Z naszych informacji wynika, iż doszedł on do wniosku, że do spółki musi wejść prezes z jak największym poparciem politycznym, bo stoją przed nią ważne zadania i zmiana profilu.
Zanim objął prezesurę w PGE, Baranowski był wice ministrem skarbu (listopad 2015 − marzec 2016 r.). Już wcześniej jako wiceprezes zasiadał w zarządzie PGE (2006−2008), pracował też m.in. na stanowiskach dyrektorskich w Alstom Power Polska (2013−2015). W PGE stawiał na zieloną transformację, m.in. rozwój farm wiatrowych na morzu i − jak nieoficjalnie wiadomo − nie sprzyjał inwestycjom takim jak odkrywka węgla brunatnego w Złoczewie. Ponadto w listopadzie ub.r. PGE odstąpiła od rozmów z Eneą i Energą w sprawie ewentualnego zaangażowania w projekt budowy 1000-MW bloku węglowego w elektrowni Ostrołęka.
Tymczasem wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda niecały tydzień temu opowiedział się w Sejmie za udzieleniem spółce z Grupy PGE koncesji na wydobycie węgla brunatnego ze złoża Złoczew. Miałoby ono zasilić należącą do PGE elektrownię w Bełchatowie, z której pochodzi ok. 20 proc. prądu wytwarzanego w kraju. Z tym że złoże leży dość daleko od elektrowni, a do tego nie ma wydajności obecnie wykorzystywanych złóż, które wyczerpią się w perspektywie kilkunastu lat. Projekt budzi też protesty okolicznych mieszkańców. Finansowaniem kontrowersyjnej odkrywki byłaby zapewne w dużej mierze obciążona sama PGE, bo już projekt Ostrołęki C pokazał, że banki nie są chętne wykładać pieniądze na inwestycje węglowe.
Spółki energetyczne mogą znów znaleźć się w kłopocie ze względu na sytuację Polskiej Grupy Górniczej. Minister Gawęda podał w poniedziałek, że PGG wypracowała w 2019 r. 86 mln zł zysku, jednak w wyniku dokonania odpisu nadzwyczajnego spółka zamknęła miniony rok księgową stratą. Według PAP jej wysokość to 427 mln zł. Spółki energetyczne objęły udziały w PGG w 2016 r. i teraz robią odpisy, zaś eksperci przestrzegają, że znów mogą być zmuszone do wsparcia górnictwa.
Nowy prezes PGE może więc stanąć przed trudnym wyborem. Spółka Skarbu Państwa, choć nadzorowana przez rząd, podlega kodeksowi spółek handlowych, a jej zarząd może odpowiadać za działanie na szkodę firmy. Już dziś nie brakuje głosów, że angażowanie się w projekty węglowe przy obecnych wycenach tego rodzaju aktywów może być postrzegane jako szkodliwe. Jednocześnie projekty OZE, takie jak budowa pierwszych farm wiatrowych na morzu, wymagają dużych nakładów kapitałowych, ale w ich przypadku – w odróżnieniu od kopalni czy elektrowni na węgiel – banki chętnie udzielą kredytu.
Według naszych rozmówców w grze o fotel szefa PGE jest kilka poważnych kandydatur. Spore szanse na tym etapie zdaje się mieć Wojciech Dąbrowski, obecny prezes PGE Energia Ciepła. Funkcję tę pełni od listopada 2017 r., a wcześniej był m.in. wiceprezesem Zakładu Energetyki Cieplnej w Wołominie (2011−2016) i prezesem PGNiG Termika (2016−2017).
Grupa Kapitałowa PGE jest największym w Polsce przedsiębiorstwem sektora elektroenergetycznego zarówno pod względem przychodów, jak i generowanego zysku. Według szacunkowych danych za 2019 r. wynik EBITDA grupy wyniósł ok. 7,1 mld zł i wzrósł o 12 proc., licząc rok do roku. W tym czasie produkcja energii elektrycznej netto (TWH) z węgla kamiennego spadła o 8 proc., a z brunatnego o 17 proc. Z kolei z gazu wzrosła o 9 proc., a z wiatru aż o 20 proc.
W ostatni piątek zarząd spółki poinformował, że zdecydował o dokonaniu odpisu aktualizującego wartość aktywów trwałych przez Polską Grupę Górniczą, w której PGE ma kilka naście procent udziałów. Szacowany przez PGE ujemny wpływ odpisu na skonsolidowany wynik netto grupy PGE za 2019 rok wynosi 79 mln zł. Nie będzie to mieć wpływu na wynik EBITDA – zastrzegła spółka.
PGG może znów wciągnąć spółki energetyczne w kłopoty