Posłowie w pozaregulaminowym trybie, w 30 minut, zdecydowali, że długo procedowana i uchwalona przez parlament ustawa nie wejdzie w życie za kilka tygodni, lecz najwcześniej w 2021 r.
DGP
Zawiązanie prostej spółki akcyjnej, trzeciego typu spółki kapitałowej, miało być możliwe od 1 marca 2020 r. (Dz.U. z 2019 r. poz. 1655). To jeden z najistotniejszych projektów Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii (zastąpiło je Ministerstwo Rozwoju) ubiegłej kadencji. Szkopuł w tym, że ustawa w ustalonym terminie, który wielokrotnie przypominała minister Jadwiga Emilewicz, najprawdopodobniej nie wejdzie. Posłowie sejmowej komisji sprawiedliwości zdecydowali przedwczoraj, że termin wejścia w życie ustawy należy przesunąć o rok.
– Taka była prośba Ministerstwa Sprawiedliwości. Przychyliliśmy się do niej – mówi Marek Ast (PiS), przewodniczący komisji.
Oczywiście zmianę muszą zaakceptować jeszcze Sejm w głosowaniu oraz prezydent (a Senat będzie mógł wnieść poprawki).

Nieregulaminowy tryb

Od samej zmiany większe kontrowersje budzi sposób, w jaki jest ona przyjmowana. Otóż korekty kodeksu spółek handlowych (bo w nim są przepisy o prostej spółce akcyjnej) postanowiono dokonać na etapie prac sejmowej komisji. Rozpatrywała ona zaś projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego w zakresie... utworzenia wyspecjalizowanych sądów ds. własności intelektualnej.
Podczas posiedzenia komisji uwagę na to zwrócili pracownicy biura legislacyjnego Sejmu. Przedstawiciel biura zaznaczył, że przesunięcie terminu wejścia w życie przepisów o prostej spółce akcyjnej powinno być procedowane zgodnie z działem II rozdziałem 4 Regulaminu Sejmu, czyli tak jak należy postępować z projektami kodeksów. Inne podejście może przełożyć się na niezgodność uchwalonej ustawy z konstytucją. Nie zgadzali się z tym jednak reprezentanci Ministerstwa Sprawiedliwości. Przekonali posłów, że gdy nie chodzi o zmianę merytoryczną w przepisach, a jedynie techniczną (jak data wejścia w życie nowelizacji), wcale nie trzeba zachowywać wyższych, typowych dla zmian kodeksowych, standardów.
– Rację, oczywiście, ma biuro legislacyjne. Nie ma znaczenia, czy Sejm chce dokonać jednej drobnej korekty, czy wywrócić do góry nogami cały kodeks. W każdym przypadku należy stosować przepisy art. 87–95 Regulaminu Sejmu – wyjaśnia prof. Mariusz Bidziński, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy oraz wykładowca w Katedrze Prawa Publicznego Uniwersytetu SWPS.
Przykładowo konieczne jest, aby pierwsze czytanie projektu nowelizacji kodeksu odbyło się nie wcześniej niż 14. dnia od doręczenia posłom druku projektu.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że wybraliśmy nieidealny tryb. Na pewno byłoby lepiej procedować zmianę w k.s.h. w typowy dla projektów kodeksowych sposób. Jednocześnie jednak wówczas istniałoby ryzyko, że nie uda się przyjąć noweli przed wejściem w życie przepisów o prostej spółce akcyjnej. Ministerstwo Sprawiedliwości przekonało posłów, że lepiej zaryzykować i procedować właśnie w taki sposób, w jaki to uczyniliśmy, skoro zajmujemy się właśnie nowelizacją innego kodeksu i mamy „otwarty tryb legislacyjny”, niż dać wejść w życie niegotowym do wdrożenia regulacjom – wyjaśnia Marek Ast.

Rządowe tarcia

Zdaniem Mariusza Bidzińskiego mamy do czynienia z legislacyjną wrzutką, które zdarzają się w każdej kadencji Sejmu.
– W taki sposób, w jaki wprowadza się zmianę dotyczącą prostej spółki akcyjnej, łatwiej przemyca się różne rozwiązania, które mogłyby budzić opór nawet we własnym środowisku politycznym – spostrzega prof. Bidziński. I dodaje, że doświadczenie pokazuje, iż często w takich sytuacjach posłowie niezasiadający w danej komisji dowiadują się o tym, co jest w ustawie, dopiero po jej przegłosowaniu.
A tajemnicą poliszynela jest, że o prostą spółkę akcyjną trwał spór pomiędzy resortem Jadwigi Emilewicz a Zbigniewem Ziobrą i zarządzanym przez niego Ministerstwa Sprawiedliwości. Urzędnicy pierwszego uważają, że nowy typ spółki kapitałowej jest wręcz niezbędny młodym polskim przedsiębiorcom. Resort sprawiedliwości był znacznie bardziej wstrzemięźliwy. Sugerował nawet, że można by w ogóle nie przyjmować nowych regulacji, lecz rozpocząć prace nad zreformowaniem regulacji o spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Rząd uznał jednak, że startupowcy potrzebują dodatkowych przepisów.
– Skoro więc się nie dało nam zaszkodzić wtedy, Zbigniew Ziobro postanowił zaszkodzić teraz – mówi anonimowo jeden z członków koalicyjnego Porozumienia, któremu szefuje Jarosław Gowin.

Kłótnie o spółkę

Sama prosta spółka akcyjna wzbudza kontrowersje już od czasu opublikowania projektu jej mechanizmów. Nowa instytucja cechować będzie się łatwością zakładania i likwidowania, prostotą w prowadzeniu oraz niskimi kosztami. Dla wielu rozpoczynających biznes najważniejsze będzie to, że wystarczy minimalny kapitał akcyjny w wysokości 1 zł. Z jednej strony – jak w spółkach osobowych – wkładem do spółki będą mogły być usługi i praca, ale z drugiej – mamy w przypadku prostej spółki akcyjnej cały szereg instytucji typowych dla spółki kapitałowej.
Zdaniem środowiska startupowego pozwoli to rozwinąć skrzydła wielu inicjatywom. Bo przedsiębiorcy chcą przede wszystkim robić biznes, a nie poświęcać czas na formalności.
Zdaniem znacznej części środowiska prawniczego – to humbug. 41 przedstawicieli doktryny w liście otwartym opublikowanym na początku 2019 r. zwracało uwagę, że nowe rozwiązania będą zagrożeniem dla bezpieczeństwa obrotu. Trzeba bowiem myśleć nie tylko o tych, którzy biznes zakładają, lecz także o ich wierzycielach i inwestorach. Ponadto – zdaniem naukowców – „rozwiązania przewidziane w konstrukcji spółki nie harmonizują z systemem prawa spółek i przez to naruszają jego spójność”. W efekcie lepiej byłoby wcale ich nie wprowadzać.
Prezydent Andrzej Duda jednak przy okazji składania podpisu pod ustawą wskazywał, że nowa spółka „ma być drogą do tego, aby w naszym kraju zwiększać jeszcze możliwości zatrudniania”.
– Liczę na to, że wielu młodych ludzi odważy się z tej nowej formuły skorzystać – stwierdził prezydent.
Będą musieli jednak poczekać do marca 2021 r.
Startupowcy czekają na PSA