Od 1 stycznia 2020 r. roszczenie o rekompensatę za koszty odzyskiwania należności nie będzie mogło być zbywane. Ta na pozór drobna zmiana pozwoli odetchnąć firmom, które popadły w tarapaty finansowe, zaszkodzi zaś branży windykacyjnej, faktoringowi oraz ich klientom.
Dziennik Gazeta Prawna

Walka z patologią seryjnego nakładania opłat

1 stycznia 2020 r. zacznie obowiązywać tzw. ustawa antyzatorowa (Dz.U. z 2019 r. poz. 1649). Jej kluczowe rozwiązania wprowadzają szereg zmian w ustawie z 8 marca 2013 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (Dz. U. z 2013 r. poz. 403), która od nowego roku zmieni też nazwę na ustawę o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych.
Wśród licznych zmian są m.in.: nowe zasady obliczania rekompensaty windykacyjnej, czyli zryczałtowanej kwoty należnej wierzycielowi od dłużnika za sam fakt konieczności dochodzenia należności.

Koniec zbywania

Niestety dziś – co przyznaje wielu ekspertów – w praktyce windykacyjnej wykształciło się wiele nieprawidłowości. Roszczenia o rekompensatę za koszty odzyskiwania należności są często zbywane. Przy czym ich nabywcy częściej są bardziej zainteresowani tymże świadczeniem ubocznym niżeli głównym w postaci samej wierzytelności. Dostrzegł to ustawodawca. Dlatego od 1 stycznia 2020 r. nowo dodany art. 10 ust. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych będzie stanowił, że roszczenie o rekompensatę nie może być zbyte.
Jak tłumaczyło to Ministerstwo Rozwoju (a w zasadzie jeszcze Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, które w poprzednim rządzie było poprzednikiem obecnego resortu rozwoju), będące projektodawcą ustawy? Ano tak, że w obrocie gospodarczym można było ostatnio zaobserwować zjawisko kumulowania rekompensat. Wierzyciele, często będący dużymi podmiotami świadczącymi usługi okresowe, w których jednostkowe należności są stosunkowo niewielkie (nierzadko np. kilku czy kilkudziesięciozłotowe), zwlekali z dochodzeniem tych należności, dopuszczając do ich wymagalności. Następnie dokonywali zbiorczego przeniesienia tych licznych faktur na inne podmioty, które potem również zbiorczo dochodziły ich od dłużników. A przecież – na co zwracał uwagę projektodawca – jednoczesne dochodzenie wymagalnych należności nie powoduje zwielokrotnionych kosztów.
„Przedmiotem przelewu są należności wymagalne i najczęściej niesporne, a więc podlegające łatwemu łączeniu w większe pakiety. W rezultacie, najczęściej dochodzenie tych należności polega na czynnościach odnoszących się do wszystkich należności połączonych w taki pakiet” – uzasadniał sens zmiany projektodawca w sporządzonym uzasadnieniu.