W styczniu Boeing zawiesi produkcję modelu 737 MAX. Choć 13 marca tego roku na całym świecie uziemiono prawie 400 takich maszyn, to tempo ich wytwarzania spadło tylko nieznacznie – do ponad 40 na miesiąc.
W efekcie prawie 500 maszyn jest nieodebranych przez linie lotnicze. W sytuacji, w której uziemienie samolotów przedłuża się i nie wiadomo, kiedy wrócą one do latania, Boeing uznał, że dalsza produkcja nie ma sensu. Niemal do zera spadły nowe zamówienia na „maksy”. Firmie brakuje też terenów, na których mogą parkować wyprodukowane maszyny.
Wstrzymanie produkcji mocno uderzy w dostawców części. Według agencji Reuters decyzja Boeinga wymusi np. trudne negocjacje z firmą Spirit Aerosystems, która dostarcza kadłuby. Wstrzymanie zamówień i płatności ze strony Boeinga mocno wpłynie na kondycję producenta konstrukcji. W podobne kłopoty mogą wpaść inni dostawcy, którzy produkują części rzadko wymieniane, a dodatkowo są mocno uzależnieni od Boeinga, a w szczególności od produkcji elementów do uziemionego modelu samolotu.
W znacznie lepszej sytuacji są firmy, które dostarczają elementy do innych maszyn Boeinga czy dla Airbusa. To np. United Technologies czy Honeywell International, które wytwarzają podwozia i awionikę. Dodatkowo mają mnóstwo zleceń na usługi naprawcze.
Niektórzy komentatorzy w Stanach Zjednoczonych zaznaczają, że również inne pojedyncze firmy mogą skorzystać na uziemieniu „maksów”. Jedna z nich to CFM International, joint venture amerykańskiego koncernu General Electric i francuskiej firmy Safran. Firma dostarcza silniki. Będzie miała więcej czasu, żeby je dopracować.
Problem z „maksami” mocno uderza przede wszystkim w samego Boeinga. Kryzys związany z felernymi samolotami kosztował firmę 9 mld dol. W pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku miała co prawda prawie 400 mln dol. zysku. Ale rok wcześniej zysk przekraczał 7 mld dol. Firma zapowiedziała, że zawieszenie produkcji „maksów” nie będzie się wiązać z redukcją zatrudnienia. Część pracowników, którzy uczestniczyli w produkcji tych maszyn, ma zostać przeniesiona do innych zakładów.
Według prognoz boeingi 737 MAX będą uziemione przynajmniej do wiosny 2020 r. Przed ponownym dopuszczeniem ich do eksploatacji odpowiednie certyfikaty musi wydać Federalna Administracja Lotnictwa (FAA). Oddzielne badanie samolotów zapowiedział odpowiednik tego urzędu w Europie.
Po wydaniu nowych certyfikatów Boeing będzie potrzebował dużo czasu na rozładowanie kolejek z dostawami maszyn. Według szacunków miesięcznie będzie mógł dostarczać liniom lotniczym około 70 samolotów. Piętnaście „maksów” zamówiły Polskie Linie Lotnicze LOT. Do chwili uziemienia Boeing dostarczył pięć, a wszystkie miały trafić do Polski do stycznia 2020 r.