Mimo dużego popytu ze strony Chin ceny wieprzowiny w Europie mogą się załamać, jeśli Polsce nie uda się zatrzymać pochodu ASF na Zachód.
DGP
Pojawienie się afrykańskiego pomoru świń w Wielkopolsce to bardzo zła informacja. I to w kilku wymiarach. Po pierwsze: rodzi poważne ryzyko zaburzeń na krajowym rynku wieprzowiny. Wielkopolska to region, który ma 36-proc. udział w krajowej hodowli świń. I jeśli choroba będzie się tam rozprzestrzeniać, to przetwórcy w całym kraju będą mieli coraz bardziej utrudniony dostęp do surowca. Wynika to z restrykcji sanitarnych, jakie standardowo wprowadza się na terenach objętych zarazą. Bank Credit Agricole w swoim raporcie kreśli scenariusz, w którym – w skrajnym przypadku – może dojść nawet do paraliżu łańcucha dostaw, co ze względu na znaczenie Wielkopolski dla krajowej produkcji mięsa będzie miało negatywny wpływ na całą branżę produkcji i przetwórstwa mięsa.
Od wiosny tego roku ceny wieprzowiny gwałtownie wzrosły ze względu na bardzo duży popyt ze strony Chin. To największy światowy konsument mięsa, który sam boryka się z epidemią ASF. Walczy z nią, radykalnie ograniczając pogłowie świń. W tym roku produkcja w Chinach spadnie o ok. 14 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Według Departamentu Rolnictwa USA w przyszłym roku ma się ona zmniejszyć o kolejne 25 proc. i wynieść 34,8 mln ton. Ekonomiści PKO BP zwracają uwagę, że przy konsumpcji na poziomie 38,2 mln ton oznacza to, że Chińczycy nadal będą musieli importować mięso. I to właśnie generuje duży wzrost cen. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w listopadzie mięso wieprzowe było o 22,3 proc. droższe niż rok wcześniej.
Jakby tego było mało, podaż w Europie i w Polsce będzie maleć. Z danych przytaczanych przez PKO BP wynika, że w połowie roku pogłowie loch było u nas już o 13,3 proc. mniejsze niż rok wcześniej, co oznacza, że surowca dostępnego w kraju będzie coraz mniej. Pojawienie się ASF w „świńskim zagłębiu” dodatkowo skomplikuje sytuację. Można by zakładać, że przy mniejszej podaży surowca i bardzo dużym popycie trzeba będzie więcej płacić hodowcom. Ale tak może nie być. – Biorąc pod uwagę doświadczenia hodowców ze wschodu kraju, którzy borykają się z ASF już od 2014 r., można zakładać, że na terenach objętych chorobą odbiorcy będą gotowi płacić mniej za żywiec. Efekt może być taki, że cena mięsa nadal będzie wysoka, ale ceny tuczników w niektórych regionach spadną – mówi Jakub Olipra, ekonomista Banku Credit Agricole.
Drugi wymiar ryzyka związanego z pojawieniem się choroby na zachodzie Polski to niebezpieczne zbliżanie się epidemii do Niemiec. Jeśli nie uda się jej zatrzymać, konsekwencje dla całego rynku europejskiego mogą być bardzo dotkliwe. Credit Agricole zwraca uwagę, że to europejski potentat z największą produkcją wieprzowiny w UE, sięgającą 5,3 mln ton rocznie. Skala hodowli to niemal 18 proc. unijnego pogłowia świń. Na dodatek Niemcy są drugim eksporterem wieprzowiny na rynki poza UE. Jeden z głównych odbiorców to Chiny, które – podkreśla Jakub Olipra – nie uznają tzw. regionalizacji. Wystarczy, że choroba wystąpi w jednym regionie Niemiec, by Chińczycy wprowadzili zakaz importu z całego kraju – tak jak zrobili to w przypadku towaru z Polski.
– W takiej sytuacji na unijnym rynku nagle pojawiłaby się duża nadpodaż, co musiałoby doprowadzić do załamania cen skupu – ocenia Olipra. Podobnego zdania jest Mariusz Dziwulski z PKO BP.
Ekonomista przytacza dane, z których wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy liczba powiatów w Polsce, w których wystąpiła choroba, cały czas się zwiększała. Ale liczba ognisk choroby w gospodarstwach hodujących trzodę spadła do 48, podczas gdy przed rokiem było ich 109, a rok wcześniej 78. – Choć ASF występuje na większym obszarze, to liczba ognisk jest zdecydowanie mniejsza – mówi Mariusz Dziwulski.
Wszystkie te czynniki powodują, że niezmiernie trudno wyrokować, ile będzie kosztowała wieprzowina w przyszłym roku. Dziwulski mówi, że w tzw. bazowym scenariuszu, który zakłada utrzymanie obecnego stanu rzeczy (duży chiński popyt i brak ASF w Niemczech), można zakładać średnio 10-proc. wzrost cen. Prognoza Jakuba Olipry jest podobna: zatrzymanie pochodu ASF na Zachód oznacza wzrost cen. Ale według niego można zakładać jeszcze co najmniej trzy scenariusze. Pierwszy to rozszerzanie się zasięgu choroby na ścianie zachodniej, czego konsekwencje poniosą lokalni hodowcy, bo to będzie oznaczać spadek cen skupu. Ale niekoniecznie spadek cen detalicznych mięsa i przetworów, bo producenci będą ponosić wyższe koszty produkcji, jeśli dojdzie do zaburzeń w łańcuchach dostaw. Scenariusz drugi to duży spadek cen skupu w wyniku nadpodaży, o ile choroba wystąpi w Niemczech.
– Ale jest jeszcze trzecia opcja, w której Chiny uznają w końcu regionalizację i dopuszczają import wieprzowiny z krajów objętych ASF, ale z regionów, w których choroba nie występuje. Nie można tego wykluczyć, biorąc pod uwagę narastający deficyt wieprzowiny na tamtejszym rynku – ocenia ekonomista.
Średnie ceny wieprzowiny