Podlegająca mu Inspekcja Handlowa będzie mogła ścigać firmy i osoby, które sprzedają piece o niskich parametrach spalania. Zniknie też luka w przepisach, umożliwiająca sprowadzanie niespełniających norm urządzeń z zagranicy. O eliminacji kopciuchów z rynku pisze Przemysław Rybicki Affre i Wspólnicy, Spółka K.

Już za kilka tygodni prezes UOKiK włączy się do walki o czyste powietrze. Kontrolą jakości pieców i eliminowaniem z rynku urządzeń niespełniających norm zajmie się bowiem podlegająca mu Inspekcja Handlowa. Tak wynika z ustawy z 16 października 2019 r. o zmianie ustawy – Prawo ochrony środowiska oraz niektórych innych ustaw. W dniu zamykania numeru do druku czekała ona już tylko na podpis prezydenta.
Celem nowelizacji ma być doprecyzowanie i uszczelnienie obecnych przepisów dotyczących norm emisyjnych dla kotłów na paliwo stałe oraz wzmocnienie kontroli nad wprowadzeniem kotłów do obrotu. Do osiągnięcia tych celów przewidziano trzy główne środki:
  • wprowadzenie całkowitego zakazu wprowadzania na polski rynek kotłów niespełniających krajowych wymogów emisyjności,
  • ustawowe upoważnienie Inspekcji Handlowej do prowadzenia kontroli parametrów kotłów na paliwo stałe oraz
  • wprowadzenie wysokich kar na producentów i importerów kotłów, które nie spełniają wymogów emisyjnych.
W praktyce pierwsze kontrole Inspekcji Handlowej mogłyby ruszyć po nowym roku.

Dziurawe prawo

Pierwsze próby eliminacji kopciuchów z rynku zostały podjęte ponad dwa lata temu. 1 października 2017 r. weszło w życie rozporządzenie ministra rozwoju i finansów z 1 sierpnia 2017 r. w sprawie wymagań dla kotłów na paliwo stałe (Dz.U. z 2017 r. poz. 1690 ze. zm.), które wprowadziło restrykcyjne wymagania dla kotłów na paliwo stałe. W praktyce oznaczało to zakaz produkcji kotłów grzewczych, które nie mają najwyższej, piątej klasy emisyjności. Przepisy dotyczyły pieców o mocy cieplnej do 500 kW, czyli takich, które są powszechnie używane przez gospodarstwa domowe i małe zakłady produkcyjno-usługowe. W kolejnym kroku – od 1 lipca 2018 r. – zakazano nie tylko produkcji, lecz także sprzedaży takich kotłów, co w praktyce miało całkowicie wyeliminować je z obrotu.
Niestety wprowadzone zakazy są dziurawe. Producenci i sprzedawcy obchodzą pełne luk przepisy. W konsekwencji na rynek nadal trafiają nieekologiczne kopciuchy.

Zakaz wprowadzania wyrobów niespełniających norm

Obecnie firmy i osoby prywatne wykorzystują wyjątki z rozporządzenia, np. sprzedając klientom piece grzewcze pod inną nazwą – jako kotły na ciepłą wodę użytkową bądź kotły na biomasę niedrzewną, choć pod względem technicznym są to te same urządzenia. Zdarzały się też przypadki fałszowania świadectw jakości kotłów czy certyfikatów. Ponadto obecne przepisy w praktyce dyskryminują krajowych producentów kotłów na paliwa stałe, którzy spełniają restrykcyjne wymagania. Zakazy nie obejmują bowiem sytuacji, kiedy urządzenie niespełniające norm zostało już wprowadzone do obrotu w innym kraju Unii Europejskiej, w Turcji lub w państwach EFTA (Islandii, Norwegii, Szwajcarii i Liechtensteinie), a następnie dalej sprzedane do Polski. Zagraniczny sprzedawcy są w ten sposób uprzywilejowani. Kwitnie więc handel nienowoczesnymi urządzeniami sprowadzanymi z zagranicy.
Aby wyeliminować te patologie, nowelizacja wprowadzi całkowity zakaz wprowadzania na polski rynek kotłów niespełniających krajowych wymogów emisyjności. Nawet jeśli kotły zostały wyprodukowane i dopuszczone do obrotu w innym kraju, nie będą mogły być sprzedawane w Polsce. Dotknie to głównie firmy, które zajmują się importem kotłów niespełniających określonych wymogów emisyjnych. Co istotne, definicja „wprowadzenia do obrotu” będzie bardzo szeroka, obejmując wszelkie przypadki „rozporządzenia kotłem” na terytorium naszego kraju. W szczególności będzie to dotyczyć zarówno czynności prawnych (m.in. sprzedaż, najem, darowizna), jak i jakichkolwiek czynności faktycznych. Karani będą przedsiębiorcy dokonujący czynności prawnych w ramach działalności gospodarczej i w każdej innej formie. Powinno to ukrócić obrót kotłami w szarej strefie. Dodatkowo definicja „wprowadzenia do obrotu” obejmuje wyraźnie sprzedaż kotłów przez internet, czyli zakaz obejmie również zagraniczne strony internetowe i portale aukcyjne.

Ustawowe upoważnienie do kontroli

Do tej pory istniał spór, który organ i na jakiej podstawie miałby ścigać sprzedawców kopciuchów. Prezes UOKiK twierdził, że bez nowelizacji ustawy o ochronie środowiska Inspekcja Handlowa nie może ruszyć z kontrolami. Ostatecznie ustawodawca przesądził, że IH (czyli organ podległy prezesowi UOKiK) otrzyma wyraźne ustawowe upoważnienie do prowadzenia kontroli parametrów kotłów na paliwo stałe wprowadzanych do obrotu. Inspekcja będzie sprawdzała m.in. zgodność urządzeń z wymaganiami (w tym poprzez badania laboratoryjne kotłów), posiadanie odpowiedniej dokumentacji, świadectw, certyfikatów itp. Zbiorcze wyniki kontroli będą przekazywane do prezesa UOKiK, który będzie je podawał do publicznej wiadomości.
Dodatkowe uprawnienia organów mają również pozwolić na ograniczenie nieuczciwej konkurencji między sprzedawcami. Obecnie się zdarza, że niektórzy sprzedawcy reklamują urządzenia wysokoemisyjne jako niskoemisyjne, fałszują świadectwa jakości kotłów lub sprzedają kotły bezklasowe pod zmienionymi nazwami. IH będzie mogła prowadzić kontrolę u takich sprzedawców na zasadach obowiązujących innych przedsiębiorców, czyli np. dokonywać zakupów kontrolnych kotłów.
Organy kontrole mają otrzymać środki na finansowe na przeprowadzenie laboratoryjnej weryfikacji spełniania wymagań przez urządzenia. Chociaż kwota, jaką przeznaczono na realizację tych zadań (900 tys.), jest kroplą w morzu potrzeb, to i tak trzeba docenić, że zauważono problem i podjęto próbę jego rozwiązania.

Sankcje do 5 proc. przychodów

Aby kontrole odniosły skutek, zostanie wprowadzona możliwość nakładania znaczących kar pieniężnych na producentów i importerów kotłów, które nie spełniają wymogów emisyjnych. Kary nie będą już symboliczne i mają wynosić od 10 tys. zł do 5 proc. przychodu przedsiębiorcy osiągniętego w poprzednim roku kalendarzowym. Nawet jeśli dana osoba lub firma wykaże, że nie ma przychodów w danym roku lub w ogóle nie prowadziła działalności gospodarczej, to i tak nie uniknie kary pieniężnej. W takim przypadku otrzyma karę ryczałtową w wysokości 10 tys. zł. Przepisy, zakazy i kary pieniężne to jedno, a praktyka ich stosowania to drugie. Skuteczność planowanych zakazów – a tym samym walka o czyste powietrze – będzie w dużej mierze zależała od nasilenia i skrupulatności kontroli prowadzonych przez Inspekcję Handlową. Jeśli firmy i osoby trudniące się handlem kopciuchami zobaczą, że nie da się już obchodzić przepisów, a przy tym grozi im realna sankcja, będzie można uznać, że nowe przepisy spełniły swoją rolę. Wszystkim nam wyjdzie to na zdrowie.