Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson odrzucił w piątek możliwość zawarcia przez jego Partię Konserwatywną wyborczego paktu z Partią Brexitu, do czego przekonywali go jej lider Nigel Farage oraz prezydent USA Donald Trump.

W rozmowie ze stacją BBC Johnson powiedział, że "zawsze jest wdzięczny za rady", ale nie wejdzie w żadne wyborcze pakty. Jak wyjaśnił, problem z zawieraniem porozumień z innymi partiami jest taki, że to oznacza ryzyko wpuszczenia na Downing Street lidera Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna.

W czwartek wieczorem Farage przeprowadził na falach londyńskiej stacji radiowej LBC rozmowę z Trumpem, w której amerykański prezydent krytykował uzgodnioną przez Johnsona umowę z Unią Europejską, ale chwalił samego Johnsona i przekonywał, że lider Partii Brexitu wraz z brytyjskim premierem mogą stać się "niepowstrzymaną siłą".

W piątek nawiązał do tego sam Farage, który wezwał Johnsona, by ten odrzucił uzgodnioną umowę z UE i zawarł z nim pakt na rzecz brexitu. Zagroził, że w przeciwnym razie jego partia wystawi w wyborach kandydatów we wszystkich okręgach, co wydatnie może zmniejszyć szanse konserwatystów na wygraną.

Zapytany przez BBC, czy odrzuca porozumienie z Farage'em, Johnson odparł: "Chcę bardzo, bardzo jasno powiedzieć, że głosowanie na każdą inną partię niż ten rząd, ten konserwatywny rząd jest w zasadzie równoznaczne z wybraniem Jeremy'ego Corbyna".

Johnson powiedział także, że Trump nie ma racji twierdząc, iż porozumienie z UE blokuje możliwość zawarcia przez USA umowy handlowej z Wielką Brytanią. "Zawsze jestem wdzięczny za rady, niezależnie od tego, skąd pochodzą, a my, jak wiadomo, utrzymujemy wspaniałe stosunki z USA i wieloma innymi krajami. Ale jeśli chodzi o techniczne aspekty porozumienia, to każdy, kto mu się przyjrzy, zauważy, że Wielka Brytania ma pełną kontrolę" - mówił Johnson.

"Zapewnia ono dokładnie to, czego chcieliśmy, czego ja chciałem, co obiecywałem prowadząc w 2016 roku kampanię, aby wyjść z Unii Europejskiej" - podkreślił.

Odniósł się też do zaplanowanych na 12 grudnia przedterminowych wyborów do Izby Gmin, mówiąc, iż nie miał innego wyjścia niż ich forsowanie, gdyż obecny parlament nigdy by nie przyjął porozumienia w sprawie brexitu.

"Ten parlament jest w zasadzie pełen posłów, którzy głosowali za pozostaniem. Oni głosowali za pozostaniem i nadal blokowaliby brexit, jeśli mieliby taką szansę - potrzebujemy nowego mandatu, musimy odświeżyć nasz parlament" - wyjaśnił brytyjski premier. Wyraził nadzieję, że jeśli w wyborach uzyska większość, do połowy stycznia jego rząd doprowadzi do końca sprawę wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.