Czy projekt nowej ustawy – Prawo zamówień publicznych zostanie skierowany do Sejmu przed końcem kadencji? Wciąż nie wiadomo.
Przygotowany przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii wraz z Urzędem Zamówień Publicznych projekt miał w ubiegłym tygodniu stanąć na Komitecie Stałym Rady Ministrów. W ostatnim momencie go zdjęto. To wicepremier Jacek Sasin nabrał wątpliwości, czy jest sens na ostatnią chwilę przyjmować projekt tak dużej i tak ważnej ustawy i postanowił przeprowadzić konsultacje na temat. Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, zdania były podzielone. Nie podjęto rozstrzygających decyzji, ale prace nad aktem są kontynuowane. Jeśli do końca czerwca zostanie przyjęty przez Radę Ministrów, to niewykluczone, że trafi do Sejmu.
Pytanie tylko, czy byłby to rzeczywiście dobry pomysł? Chodzi bowiem o wyjątkowo pokaźną ustawę, która liczy 680 artykułów i prawie 300 stron samych przepisów bez uzasadnienia. Tymczasem na prace w Sejmie zostałyby dwa, góra trzy posiedzenia. Oczywiście uchwalenie nawet tak rozbudowanego aktu jest możliwe nawet w tak krótkim czasie, tyle że oznaczałoby to w zasadzie jakikolwiek brak pracy merytorycznej nad ustawą. A choć prace nad projektem trwają już długo, to – jak każde przepisy – powinien on zostać przepracowany w specjalnie powołanej w tym celu sejmowej podkomisji. Tego wymaga kultura legislacyjna.
Nowa ustawa ma na nowo ukształtować system zamówień publicznych. W dotychczasowej, nowelizowanej już ok. 60 razy panuje spory chaos. Planowane przepisy zakładają m.in. stworzenie odrębnej procedury dla zamówień poniżej progów unijnych, którą zamawiający będzie mógł dostosować do swych aktualnych potrzeb. Projektodawcy starają się też szukać balansu między uprawnieniami zamawiającego i wykonawców. Temu między innymi ma służyć zakaz kształtowanie praw i obowiązków w nieproporcjonalny sposób czy też katalog klauzul abuzywnych dotyczący choćby kar umownych.
– W środowisku projekt jest oceniany pozytywnie i sam również tak go odbieram. Jednocześnie uważam, że dobrze byłoby nad nim jeszcze popracować bez pośpiechu – komentuje Tomasz Czajkowski, były wieloletni prezes Urzędu Zamówień Publicznych, a dzisiaj redaktor naczelny miesięcznika: „Zamówienia Publiczne Doradca”.
Rząd jest w o tyle komfortowej sytuacji, że projektowane przepisy nie są wymuszone koniecznością dostosowania polskiego prawa do regulacji unijnej. Dyrektywy już wdrożyliśmy. Co więcej, podczas prac, zgodnie z sugestią UZP wydłużono planowany okres vacatio legis.