Polskie firmy dalej będą inwestować w dywersyfikację dostaw i odnawialne źródła energii. Eksperci spodziewają się, że te działania będą bardziej efektywne po połączeniu Orlenu z Lotosem
Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach specjaliści z branży energetycznej debatowali o tym, w którym kierunku powinna unowocześniać się polska energetyka w obliczu pojawiających się wyzwań i nowych możliwości.

Węgiel nie musi być wrogiem

Józef Węgrecki, członek zarządu ds. operacyjnych PKN Orlen SA wskazał, że główne zadanie to bardziej nowatorskie zastosowanie dostępnych w Polsce surowców. – Przed Orlenem stoi wyzwanie, jakim jest dywersyfikacja możliwości. Węgiel nie zawsze musi być wrogiem ekologów. Można go gazować i wykorzystywać np. w przemyśle petrochemicznym – mówił. Jego zdaniem właśnie ten obszar zasługuje na większą uwagę niż do tej pory. Niezbędne jest jednak wsparcie legislacyjne ze strony państwa.
Równie istotny jest problem dywersyfikacji źródeł surowców i energii. Przedstawiciel Orlenu zadeklarował, że koncern w dalszym ciągu będzie dążył do zawierania nowych kontraktów i poszukiwania kolejnych dostawców. – Czas zweryfikował decyzje dywersyfikujące na ich korzyść. A przecież w latach 90. było to odczytywane jako szalony pomysł, bo mówiono, że nie jesteśmy w stanie uwolnić się od rosyjskich źródeł – dodał Robert Draba, dyrektor PwC. – Wiadomo, że pozycja negocjacyjna w obliczu uzależnienia od dostawcy jest bardzo słaba – argumentował.
Ekspert przypomniał również, że podstawowym problemem, z którym trzeba sobie poradzić, jest transformacja energetyczna wynikająca z potrzeby ochrony środowiska naturalnego. Ograniczenie emisji CO2 będzie skutkowało rosnącymi cenami energii elektrycznej. – Poradzenie sobie z tym to nie lada wyzwanie – mówił. Przestawienie polskiej gospodarki na bardziej proekologiczne tory wymaga wzrostu nakładów na inwestycje nie tylko w skali poszczególnych przedsiębiorstw, ale również całego państwa. – Trzeba dostosować polską energetykę do wymagań zawartych w przepisach unijnych – tłumaczył.

Prąd z magazynu

Podczas debaty eksperci przeanalizowali również, w jakim zakresie Polska powinna włączyć się w ogólnoświatowe trendy energetyczne. Jednym z nich jest znalezienie efektywnego sposobu magazynowania energii. – Wiele ośrodków badawczych już nad tym pracuje. Choć do tej pory jeszcze nie mieliśmy do czynienia ze znacznym przełomem zmieniającym zasady energetyki, zaskakujące zmiany są już naprawdę blisko – mówił Robert Draba. Józef Węgrecki podkreślił znaczenie takich przedsięwzięć zwłaszcza w kontekście inwestycji w źródła odnawialne, które ze swej natury nie są stabilne – niekiedy produkują więcej energii niż jest potrzeba, w związku z czym trzeba ją umiejętnie magazynować. – Podobnie jest z fotowoltaiką. To też niestabilne źródło, ale energię otrzymujemy wówczas, gdy jej zużycie jest największe. Dlatego w tym przypadku magazyny nie są aż tak istotne – mówił. Jak dodał, w pozytywne przemiany mogą się włączyć także prosumenci, czyli osoby produkujące energię na własny użytek. – Sądzę, że ten rynek jeszcze się rozwinie. Domy jednorodzinnie będą coraz częściej zasilane z paneli fotowoltaicznych. W tej mikroskali łatwo też zrobić własny magazyn energii – prognozował Węgrecki.
Paneliści wyrazili nadzieję, że Polska będzie dążyła do zmiany swojego miksu energetycznego. Robert Draba wskazywał natomiast, iż coraz trudniej uzyskać kredyty na inwestycje oparte na węglu. – Wszystkie instytucje finansujące patrzą na to z punktu widzenia ryzyka, które jest coraz większe – mówił. – Co zamiast węgla? – Uwzględniając polskie możliwości, powinniśmy uczestniczyć np. w budowaniu morskich farm wiatrowych. Polska Grupa Energetyczna prowadzi na ten temat badania analityczne – stwierdził ekspert PwC.
Józef Węgrecki potwierdził, iż Orlen wyraźnie dostrzega zmiany rynkowe. – Analizujemy projekt budowy farmy wiatrowej na Bałtyku o mocy do 1200 megawatów. Mówi się, że na polskim morzu można zbudować nawet 10–15 tys. MW – zauważył członek zarządu Orlenu. Dodał, że morskie farmy wiatrowe są o ok. 15 proc. efektywniejsze od lądowych.
Prelegenci zgodzili się jednak, że odchodzenie od spalania węgla to proces wymagający analizy z perspektywy dekad, a nie pojedynczych lat. Nie stać nas bowiem na to, aby już dziś masowo wygaszać elektrownie węglowe. Uczestnicy uznali, że biorąc pod uwagę, w którym punkcie jesteśmy dzisiaj, to nie dojdziemy lada chwila do rozwiązań Wielkiej Brytanii, w której miksie energetycznym węgiel stanowi zaledwie 8,5 proc.
– Odnawialne źródła energii są nieuniknioną drogą polskiej energetyki – stwierdził Robert Draba z PwC. Eksperci spekulowali, iż wzrost ceny energii pozyskiwanej z węgla poprawi konkurencyjność OZE. W związku z tym w kolejnych dekadach zapotrzebowanie na tego typu infrastrukturę również będzie się powiększać. Trudno jednak wskazać konkretną datę, kiedy ceny energii węglowej i tej bardziej ekologicznej się ze sobą zrównają. – Innowacje zazwyczaj przychodzą szybciej niż się ich spodziewamy – mówił Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Napędowa alternatywa

Zmiany w branży energetycznej nierozerwalnie łączą się z sektorem transportowym. W tym kontekście należy coraz bardziej angażować się w rozwój elektromobilności i napędzania pojazdów wodorem. – Trzeba przygotować się na spadek wykorzystywania ropy. Duże koncerny paliwowe jak Orlen czy Lotos muszą już dziś o tym myśleć – prognozował Adrian Furgalski.
Paneliści nie byli jednak przekonani do rozwiązań opartych na prądzie elektrycznym. Furgalski zauważył, że Polsce bardzo trudno będzie doścignąć największe światowe koncerny w zakresie budowy samochodów napędzanych w ten sposób. – Powinniśmy zastanowić się nad swoimi ambicjami. Lepiej produkować podzespoły, części do takich pojazdów – mówił. Jego zdaniem rodzime przedsiębiorstwa powinny się także skupić na tworzeniu konstrukcji, w których mamy już duże doświadczenie. – Jesteśmy liderem np. w zakresie produkcji autobusów elektrycznych – stwierdził panelista.
Józef Węgrecki optował za technologiami opartymi na wodorze. – Już dziś są samochody jeżdżące na prąd elektryczny, nie odwracamy się od tego, ale szykujemy się na zmiany – mówił. Jego zdaniem wodór, którego Orlen jest największym producentem w Polsce, miałby szansę stać się bardziej ekologiczny. Ocenił, że zmiany rozpoczną się od produkcji wodorowych samochodów ciężarowych. Jak zaznaczył, sektor aut ciężarowych raczej nie będzie zainteresowany napędem elektrycznym. – Podczas mocnego mrozu można przejechać zaledwie około stu kilometrów. Ponadto samochód ciężarowy musiałby posiadać akumulator o masie ok. jednej trzeciej swojego ładunku – mówił. W ocenie Węgreckiego obecnie barierę w rozwoju napędu wodorowego stanowi jego dość wysoka cena, która z czasem powinna jednak maleć.

Efekt synergii

Przedstawiciel Orlenu podkreślał, że koncern jest gotowy na ewentualny spadek popytu na ropę naftową. Na razie jednak jednym z celów rodzimego sektora jest zaspokojenie naszych potrzeb możliwie dużym nakładem polskich rafinerii. Zgodnie z danymi Adriana Furgalskiego od 2018 r. udaje się zmniejszać import paliw dzięki rosnącej produkcji krajowej. Swój wkład w to zjawisko miały także zmiany legislacyjne. – Nie ulega wątpliwości, że olej napędowy jest ulubionym towarem dla działań w szarej strefie i kombinując podatkami, przestępcy okradali nasz kraj. Na szczęście dzięki różnym regulacjom znacznie ograniczyliśmy to zjawisko, co znalazło swoje odbicie w statystykach – mówił ekspert. – Wszystko wskazuje na to, że w 2019 r. trend spadkowy w imporcie zostanie utrzymany – kontynuował. Prognozę tę uzasadniał m.in. zwiększoną produkcją oleju napędowego w ramach projektu EFRA realizowanego przez Lotos. Polega on na stworzeniu instalacji umożliwiającej bardziej efektywną rafinację ropy.
Znacznym ułatwieniem w dalszym wprowadzaniu innowacji ma być planowana fuzja Orlenu z Lotosem. Paneliści przewidywali, iż pozwoli to na uzyskanie synergii, na której skorzystają zarówno same firmy, jak i ich klienci. Oprócz osiągniętego w ten sposób efektu skali, możliwe byłoby podzielenie się zadaniami. – Lotos mógłby zajmować się wodorem, a Płock petrochemią – mówił Józef Węgrecki, choć jak podkreślał, żadne decyzje w tym zakresie jeszcze nie zapadły. Połączenie poszerzyłoby także zdolności inwestycyjne. – Inwestycje takie jak elektrownie wiatrowe wymagają olbrzymich nakładów – dodał.
Zdaniem panelistów połączenie stanowi odpowiedź również na zmieniający się rynek światowy i coraz większą presję cenową ze strony globalnej konkurencji. – W ciągu ostatnich lat zamknięto kilka rafinerii w Europie. Musimy brać pod uwagę to, że tanie paliwo będzie mogło wypierać polskich dostawców – mówił Robert Draba. – U nas występuje dość rzadka sytuacja, w której dwa rodzime koncerny ze sobą rywalizują. Podobnie jest dziś chyba tylko w Grecji – analizował ekspert.
Adrian Furgalski zwrócił uwagę na korzyści płynące z połączenia dwóch spółek transportowych należących do koncernów – Orlen KolTrans i Lotos Kolej. Dzięki temu dałoby się lepiej gospodarować posiadanym taborem, uzupełniać ewentualne braki personalne przy rosnącym zapotrzebowaniu na maszynistów bądź sprawniej wykorzystywać System Logistyki Kolejowej należący do grupy Lotos.
Obie firmy mogłyby wzajemnie korzystać z infrastruktury naprawczej nie tylko na kolei, ale również w transporcie samochodowym. To także przyniosłoby oszczędności. – Może 50–60 mln zł w skali tych koncernów to nie jest ogromna kwota, ale też się liczy – argumentował Furgalski. Zdaniem eksperta połączenie dawałoby również w przyszłości szansę na ekspansję zagraniczną.