Po wprowadzeniu podatku od instytucji finansowych wzrosły marże kredytowe. W dół może pójść za to oprocentowanie depozytów.
BANKI MNIEJ DOCHODOWE / DGP
Pod względem stopy zwrotu z kapitału – czyli najważniejszej miary opłacalności biznesu – polskie banki znalazły się w ubiegłym roku na 18. miejscu wśród krajów Unii Europejskiej. To wyliczenia DGP na podstawie danych Europejskiego Banku Centralnego za III kw. W 2015 r. – tuż przed wprowadzeniem podatku bankowego – nasz sektor bankowy lokował się na dziewiątej pozycji. Obecnie nasze instytucje mogą być porównywane do tych z Europy Zachodniej, gdzie obowiązują niższe niż u nas stopy procentowe. Tam jednak rynki są bardziej rozwinięte – czyli aktywa sektora finansowego są na tyle duże, że pozwalają mu zarabiać nawet przy niskich cenach usług.
W latach 2011–2012 krajowe banki były pod względem poziomu dochodowości europejskimi liderami. Bieżący rok zapowiada się natomiast gorzej niż poprzedni. Powód: wzrost opłat na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. W skali całego sektora przekłada się on na zwiększenie kosztów o kilkaset milionów złotych.
Sygnałem pogorszenia rentowności jest to, że spośród sześciu dużych giełdowych banków, które opublikowały wyniki za I kw., cztery zanotowały spadek zysku w porównaniu z podobnym okresem ub.r. W niektórych przypadkach kilkudziesięcioprocentowy – choć prezesi tych instytucji tłumaczyli to tym, że większa część składki na BFG musi być ujęta w wynikach już na początku roku, nie można jej rozłożyć w czasie.
Czy fakt, że rentowność spadła, jest korzystny dla klientów? Niekoniecznie.
Po części stało się tak ze względu na ograniczenie przychodów sektora finansowego. Kilka lat temu Sejm uchwalił ustawę zmniejszającą maksymalny poziom opłat od transakcji kartowych. Obecnie należy on u nas do najniższych na kontynencie. Jak mówią jednak bankowcy, indywidualni klienci płacący w sklepach kartami nie odczuli oszczędności. Ustawa pozwoliła na wzrost marży firmom handlowym, bo to one płacą interchange.
Innym czynnikiem, który obniża poziom zysków, jest podatek bankowy.
Stopa zwrotu z kapitału zależy jednak nie tylko od wielkości zysku (według Komisji Nadzoru Finansowego wyniósł on w ub.r. 14,5 mld zł; to jednak dane sprzed informacji Idea Banku o 1,8 mld zł straty). Wpływa na niego także poziom funduszy własnych. Te zaś w ostatnich latach szybko rosły.
Było to związane z wprowadzonymi przez Komisję Nadzoru Finansowego ograniczeniami wypłaty dywidendy. Nasz nadzór ma też wyższe niż te w innych krajach wymagania dotyczące współczynników wypłacalności w odniesieniu do poszczególnych instytucji. Finansiści zwracają również uwagę na to, że w Polsce w odniesieniu do części aktywów stosowane są wyższe niż na innych rynkach wagi ryzyka, które mówią, ile kapitału trzeba mieć odłożone na różne rodzaje kredytów. Największa różnica na niekorzyść krajowych banków dotyczy walutowych kredytów mieszkaniowych.
Żeby podnieść poziom rentowności, instytucje finansowe mogą starać się o zwiększenie skali działania albo ciąć koszty. Mogą też jednak podnosić ceny. I to zjawisko miało w ostatnich latach miejsce.
Świadczy o tym np. poziom średniej marży od nowo udzielanych kredytów. Pod tym względem Polska była w I kw. 2019 r. na 10. pozycji wśród krajów UE. W porównaniu z 2015 r. przesunęliśmy się w górę tylko o dwa miejsca. Ale równocześnie byliśmy jednym z niewielu krajów, gdzie miał w tym czasie miejsce wzrost. Bardziej niż u nas kredyty podrożały na Malcie i Litwie.
Sposobem na poprawę wyników jest również ograniczenie oprocentowania depozytów. Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, od początku 2016 r. wynosi ono przeciętnie (średnia obejmuje zarówno klientów indywidualnych, jak i firmy) 1,3–1,4 proc. Spadało szybko po ostatnich obniżkach stóp banku centralnego, które zakończyły się w marcu 2015 r. Nie oznacza to jednak, że nie może być jeszcze obniżone. Ostatnio na taki ruch zdecydował się ING Bank Śląski. Decyzja wejdzie w życie z początkiem lipca.