Ubiegłoroczne zamieszanie wokół KNF nie służyło stabilności kadr w urzędzie.
Z początkiem kwietnia wszedł w życie nowy statut Komisji Nadzoru Finansowego. Oznacza on jeszcze jedną falę zmian w organizacji. – Jest to forma wyjścia naprzeciw nowym zadaniom, jakie ostatnio w wyniku implementacji przepisów unijnych zostały nałożone na urząd oraz na komisję. Celem jest sprawniejsza realizacja kluczowych z punktu widzenia funkcjonowania rynku finansowego zadań nadzorczych i regulacyjnych, a także inwestycja w działania prorozwojowe – mówi Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.
W urzędzie przybędzie stanowisk dyrektorskich. Dotychczas urząd liczył 19 departamentów, teraz ma ich 29. Osiem z nich nie ma jeszcze pełnego dyrektora – na razie kierują nimi pełniący obowiązki.
W ostatnim czasie w urzędzie miała miejsce rekordowa fluktuacja kadr. Wyniosła ona w ub.r. niemal 13 proc. To o prawie 2 pkt proc. więcej niż w 2017 r. W latach wcześniejszych odsetek pracowników nadzoru, którzy żegnali się z urzędem, nie przekraczał 10 proc. – W tym roku, do końca marca, odeszło 31 pracowników, z czego prawie połowa w konsekwencji dokumentów złożonych w 2018 r. Na koniec 2018 r. pracowało 1010 osób, licząc z umowami na zastępstwo – informuje Jacek Barszczewski. Kadrowe przetasowania to poniekąd efekt sytuacji na rynku pracy, która sprzyja poszukiwaniu nowych, lepiej płatnych zajęć, ale przyczynił się do tego również fakt, że przez długi czas KNF gościła na pierwszych stronach gazet. W listopadzie upublicznione zostało nagranie spotkania ówczesnego szefa nadzoru Marka Chrzanowskiego z Leszkiem Czarneckim (kilka dni temu minęła pierwsza rocznica tej rozmowy). Chrzanowski chciał zatrudnienia znajomego prawnika w jednym z banków Czarneckiego. Niedługo potem doszło do zatrzymania wcześniejszego szefa nadzoru Andrzeja Jakubiaka oraz jego kilku współpracowników (w tym wieloletniego szefa nadzoru bankowego Wojciecha Kwaśniaka).
W listopadzie Chrzanowskiego na stanowisku przewodniczącego KNF zastąpił Jacek Jastrzębski. W czasie dwóch lat pracy w UKNF Chrzanowski wymienił 18 dyrektorów w urzędzie. Od momentu przyjścia Jastrzębskiego stanowiska opuściło sześciu szefów departamentów (jeden jeszcze za sprawą poprzedniego przewodniczącego). Do minionego piątku w UKNF nowy szef powołał na dyrektorów cztery osoby. Pomysłem Chrzanowskiego było stworzenie pionów – szczebla pośredniego między przewodniczącym KNF i jego zastępcami a dyrektorami departamentów. Przez rok nie udało mu się jednak obsadzić tych stanowisk. Jastrzębski znalazł już kilku szefów pionów. To w większości przypadków dyrektorzy departamentów wchodzących w skład poszczególnych pionów.
Były wysoki rangą urzędnik nadzoru dziwi się niektórym zmianom w UKNF. – W jednym przypadku nowemu przewodniczącemu udało się stworzyć pięć nowych departamentów z jednego – mówi z przekąsem. Chodzi o departament administracji, budżetu i informatyki. Teraz w pionie zarządzania i organizacji są osobne komórki odpowiedzialne za administrację, zakupy oraz organizację, kontroling i budżetowanie, a w pionie innowacji i technologii – zajmujące się informatyką, cyberbezpieczeństwem oraz sektorem fintech (ten istnieje od ubiegłego roku).
Nowy statut KNF przewiduje też utworzenie departamentu compliance, którego celem będzie „bieżące wspieranie pracowników UKNF w bezpiecznym i sprawnym zarządzaniu ryzykiem konfliktu interesów”. W urzędzie pojawił się również dyrektor generalny. Został nim Kamil Mroczka, urzędnik z doświadczeniem w kierowaniu biurami i departamentami w resortach sprawiedliwości i finansów oraz kancelarii premiera.