Zmiana budzi wątpliwość także co do swojej istoty – czemu w ogóle określona kategoria przedsiębiorców miałaby otrzymać dodatkową ochronę? To jest stawianie prawa konsumenckiego na głowie.
Bartosz Jankowski adwokat, współpracuje z kancelarią Wodzicka Opalski Radcowie Prawni / DGP
Czy pomysł uznania przedsiębiorcy wpisanego do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej za konsumenta w relacjach z innymi przedsiębiorcami jest dobry?
Według obowiązujących przepisów przedsiębiorca wpisany do CEIDG jest konsumentem, kiedy dokonuje transakcji niezwiązanej ze swoją działalnością. Projekt Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii (tzw. pakiet przyjazne prawo, który został właśnie przekazany do konsultacji – red.) idzie znacznie dalej. Przewiduje bowiem, że taki przedsiębiorca będzie konsumentem, jeżeli transakcja nie ma dla niego charakteru zawodowego – ocenianego na podstawie PKD. To ogromna zmiana. Ocena, kiedy dana transakcja nie ma dla przedsiębiorcy charakteru zawodowego, będzie jednak kłopotliwa. Opieranie się wyłącznie na PKD często nie będzie pomocne.
Przykładowo hotel nie będzie miał w CEIDG wpisanych usług sprzątających w swoje PKD – a przecież wniosek, że taki hotel to konsument wobec usługodawcy sprzątającego jest kuriozalny. Zmiana budzi wątpliwość także co do swojej istoty – czemu w ogóle określona kategoria przedsiębiorców miałaby otrzymać dodatkową ochronę? To jest stawianie prawa konsumenckiego na głowie. Istotą prawa konsumenckiego jest założenie, że konsument w relacji z przedsiębiorcą jest niemal zawsze słabszy, a więc potrzebuje większej ochrony. Temu służą m.in. ochrona przy konstruowaniu umów oraz przepisy chroniące konsumentów przy zakupach. Proponowana zmiana opiera się zaś na fałszywym założeniu, że przedsiębiorcy działający w formie jednoosobowej działalności gospodarczej są wyłącznie drobnymi, najmniejszymi przedsiębiorcami, a więc w stosunkach z innymi przedsiębiorcami są zawsze słabsi.
Z reguły tak jest.
Najczęściej tak, ale nie jest prawdą, że przedsiębiorcy wpisani do CEIDG to tylko drobny biznes. Na rynku nierzadko można spotkać firmy zatrudniające po kilkunastu, kilkudziesięciu, a nawet kilkuset pracowników, dysponujące sporym majątkiem, a funkcjonujące w formie jednoosobowej działalności gospodarczej. Propozycja wydaje się zmierzać do wzmocnienia ochrony także takich przedsiębiorców w stosunku do wszystkich, także innych drobnych przedsiębiorców. W relacjach pomiędzy dwoma przedsiębiorcami wpisanymi do CEIDG nie da się jednak powiedzieć, by ktoś był zawsze silniejszy lub zawsze słabszy.
Proponowana zmiana wydaje się niekorzystna dla spółek prawa handlowego.
Oczywiście. W gorszej sytuacji postawieni będą przedsiębiorcy, którzy zdecydowali się na prowadzenie działalności gospodarczej w innej formie niż jednoosobowa działalność gospodarcza. A przecież wiele spółek to drobny, lokalny biznes. I ci przedsiębiorcy nie zyskają żadnych uprawnień – tylko dodatkowe obowiązki. Ponadto taka zmiana de facto unicestwiłaby rynek B2B. Wielu przedsiębiorców nie inwestuje w dostosowywanie swojej działalności do wymogów rynku konsumenckiego, gdyż w ogóle nie prowadzą żadnych transakcji z konsumentami. W obliczu MPiT pomysłu taka forma prowadzenia działalności byłaby w zasadzie niemożliwa.
Bartosz Jankowski adwokat, współpracuje z kancelarią Wodzicka Opalski Radcowie Prawni