Zmiana cen i pojemności jednorazowych kubków, to kolejny przykład ukrytych podwyżek cen.
Dziś średnia kawa latte w sieci Costa Coffee ma wielkość 340 ml i kosztuje 13 zł. Wcześniej była dostępna w kubku 440 ml za 13,50 zł. Wydawać by się mogło, że klienci nic nie tracą. Otrzymują co prawda mniejszą kawę, ale jest też ona tańsza. To tylko pozory. Po zmianach mililitr kawy w tej sieci kosztuje 3,8 gr, podczas gdy wcześniej 3,1 gr. Gdyby cena pozostała bez zmian, latte w nowym wydaniu kosztowałaby 10,5 zł.
To przykład zjawiska ukrywania podwyżek w rozmiarach opakowań. Eksperci wyliczają, że w samej branży żywności modyfikacji podlega przynajmniej kilkadziesiąt produktów rocznie. – Wszystkich produktów może być kilkaset tysięcy. Tym samym skala zjawiska nie jest duża, choć trzeba powiedzieć, że trwa od lat – komentuje Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. Dlatego, jak zauważają eksperci z Centrum Monitorowania Rynku (CMR), trudno dziś wskazać kategorię w branży żywności, która nie zostałaby objęta tym zjawiskiem.
– Ukryte podwyżki cen przez odchudzanie opakowań mają miejsce również w kosmetykach i chemii gospodarczej. Przykłady można podawać bez końca – twierdzi Joanna Wosińska z Fundacji Pro-Test. – Najbardziej znany dotyczy Ptasiego Mleczka, które przez długi czas było dostępne w opakowaniu 450 g, po czym uległo zmniejszeniu do 420 g, by dziś mieć 380 g. Są też dżemy Łowicz, które po liftingu słoika straciły 20 g i mają 280 g – wymienia Joanna Wosińska z Fundacji Pro-Test.
Andrzej Gantner podkreśla, że dziś cel takich zabiegów jest inny. W branży spożywczej nie wynika to – jego zdaniem – z chęci zysku, lecz ma służyć walce z otyłością i marnowaniem żywności. – Dobrym przykładem są słodycze. Mniejszy baton przekłada się na niższe spożycie cukru, czyli dostarcza mniej energii. Z kolei w produktach z krótkim terminem przydatności do spożycia cięcia mają ograniczać niedojadanie otwartych już porcji – dodaje. Trudno się z tym jednak zgodzić w sytuacji, gdy w ślad za zmniejszeniem opakowania nie idzie spadek cen.
– Z naszych badań wynikało, że ceny nie malały, choć koszty produkcji – owszem – mówi Joanna Wosińska i wyjaśnia skalę zysku na przykładzie producenta czekolady wypuszczającego 2,5 mln 100-gramowych tabliczek dziennie. – Wyobraźmy sobie, że przez rok każda z nich jest produkowana w wersji uszczuplonej o 1 g. Jeśli tabliczka kosztuje 2,20 zł, to znaczy, że łącznie w ciągu roku kupujący płacą za nią o 11 mln zł za dużo – wylicza. Według GUS statystyczny Polak zjada w ciągu roku 6,3 kg czekolady, czyli 63 tabliczki z naszego przykładu.
Producenci bronią się, mówiąc, że zmiana opakowań to wydatek liczony w milionach. Dlatego ich modyfikacja nie jest opłacalna, gdy nie idą za tym konkretne powody. Producent Ptasiego Mleczka tłumaczył zastosowanie nowej wagi produktu ulepszoną procedurą. W branży chemii gospodarczej popularną odpowiedzią na ten trend jest koncentracja środków, czyli zwiększanie ich mocy w związku z ochroną środowiska, co przekłada się na mniejszą gramaturę.
Z kolei Costa Coffee mówi, że jej decyzja wynika z trendów rynkowych oraz oczekiwań i potrzeb konsumentów. Jak wynika z danych Retail Institute, z powodu zakazu handlu w niedziele największe straty ponosi gastronomia, zwłaszcza ta zlokalizowana w centrach handlowych. Tymczasem Costa Coffee ma w nich liczne placówki. W ubiegłym roku jej obroty w niektórych kawiarniach spadły nawet o kilkadziesiąt procent.
– Są przykłady odchudzania, których nie da się logicznie wytłumaczyć. Tak jest z masłem, które było dostępne w opakowaniach 250 g, potem 200 g, a na skutek drastycznych podwyżek, do których doszło w 2017 r., na półki trafiły produkty 170 g. Myślę jednak, że celem była obrona ceny, by nie przekroczyła ona bariery akceptowalnej dla konsumenta – ocenia Andrzej Gantner. Producenci w nieoficjalnych rozmowach nie kryją, że czasem lifting jest jedynym sposobem na odrobienie strat wynikających ze wzrostu kosztów surowców czy pracy. Szczególnie że sieci handlowe nie są skłonne płacić więcej za dostarczane towary. W takiej sytuacji zmiana rozmiaru opakowań to jedyny sposób, by nie dokładać do produkcji.

Jak często koncerny majstrują przy objętościach

Zmiana objętości opakowania to znana konsumentom praktyka, chociaż do niedawna nikt tak naprawdę nie wiedział, jak często do niej dochodzi: zjawisko nie było badane w kompleksowy sposób.

Aż do teraz, kiedy na warsztat wzięli je statystycy z brytyjskiego Urzędu Statystyki Narodowej (ONS). Jego pracownicy mierzą się z problemem objętości opakowań na co dzień, wyliczając inflację. W końcu informuje nas ona o zmianie wartości pieniądza, w związku z czym ma na nią wpływ wielkość opakowań, czyli ile towaru możemy nabyć za daną kwotę. ONS wylicza inflację na podstawie liczącego prawie 40 tys. towarów koszyka, w związku z czym dysponuje dobrym oglądem rynku.

Z opublikowanego w styczniu opracowania wynika, że zmiany objętości opakowań nie są aż tak częste, jak mogłoby się wydawać, oraz że nie zachodzą wyłącznie w jedną stronę (możliwe są też wzrosty). Między lipcem 2015 a czerwcem 2017 r. brytyjscy statystycy naliczyli 206 przypadków kurczenia się opakowań oraz 79 puchnięcia. W efekcie ONS doszło do wniosku, że zjawisko jest marginalne. Zmniejszeniu uległo bowiem 1–2 proc. badanych produktów, a zwiększeniu 0,3–0,7 proc. (przedział bierze się stąd, że w przypadku mniej więcej połowy badanych produktów ONS nie odnotowuje objętości, więc statystycy ekstrapolowali wyniki). W ciągu ostatnich trzech lat brytyjska prasa informowała, że rozmiar w dół zmieniła m.in. czekolada Toblerone, draże Maltesers oraz nachosy Doritos.

Co ciekawe, naukowcy zza Atlantyku wykazali na początku marca, że odwrotny trend obowiązuje w branży fast food w USA (w 10 głównych sieciach). Z ich badań wynika, że między 1986 a 2016 r. przeciętny rozmiar dania głównego – czyli burgera – zwiększył się ze 162 do 201 g. Wraz z tym poszła w górę również zawartość kaloryczna (z 326 do 416 kcal). Zarówno w przypadku zmniejszających się opakowań, jak i większych posiłków głównym motorem zmian jest chęć zwiększenia zarobku (w przypadku fast foodów poprzez oferowanie większych porcji).