Gotówkę, luksusowe auta, sportowe motocykle, a nawet mieszkania zajęła prokuratura w śledztwie dotyczącym GetBacku - ustalił DGP.
Śledztwo trwa od kwietnia, kiedy to spółka przestała obsługiwać swoje obligacje i stanęła na progu bankructwa. Od tego czasu zarzuty usłyszało już 20 osób. Prokuratura wciąż nie wyklucza kolejnych zatrzymań, a nasi informatorzy wskazują, że chociaż śledczy pracują w szybkim tempie, to jeszcze wiele wątków od wyjaśnienia przed nimi. – Można powiedzieć, że jesteśmy dopiero na poziomie jakichś 20–30 proc., jeśli chodzi o doprowadzenie sprawy GetBacku do końca – mówi nasz informator.

Majątek na poczet

Udało nam się ustalić, że prokuratura masowo zabezpiecza majątki osób podejrzanych w aferze z udziałem wrocławskiego windykatora. – Obecnie zajęcia majątku mają wartość niemal 230 mln zł – mówi nasze źródło zbliżone do śledztwa i wskazuje, że to jedna z wyższych kwot w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zwraca też uwagę, że dzięki relatywnie szybkim czynnościom wiele osób, które mają dzisiaj postawione zarzuty, nie miało możliwości ukrycia majątku, chociaż nie wyklucza, że jakaś jego część została „zaparkowana” za granicą. Prokuratura Regionalna w Warszawie potwierdziła nam te kwoty, ale zastrzegła, że nie ujawnia wartości zajętego majątku w odniesieniu do konkretnych podejrzanych.
Zabezpieczone zostały nie tylko rachunki bankowe, ale z naszych informacji wynika, że także mieszkania, luksusowe samochody, kilka sportowych motocykli, ekskluzywne zegarki i biżuteria, a nawet papiery wartościowe, w tym obligacje spółek rodzinnych byłego prezesa GetBacku Konrada K.
Większość zarzutów, jakie postawili podejrzanym prokuratorzy, dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej spółce, dlatego dobra są zabezpieczone na poczet naprawienia szkód (ich całkowita wartość szacowana jest na ponad 2 mld zł).
Gros ze wspomnianych 230 mln zł należało do Piotra i Anny Osieckich. Osiecki to twórca i główny akcjonariusz Altus TFI. Zdaniem prokuratury między październikiem 2016 r. a początkiem sierpnia 2017 r. miał przyczynić się do tego, że GetBack stracił ponad 160 mln zł w związku z zakupem konkurencyjnej spółki windykacyjnej EGB Investment za ponad 207 mln zł od funduszy zarządzanych przez Altusa. Według śledczych wartość EGB nie przekraczała 47 mln zł, a mężczyźni (razem z Osieckim zarzuty ma Jakub Ryba, były wiceprezes TFI), sprzedając ją, mieli świadomość faktycznej niższej wartości firmy. Do tego jeszcze mieli działać wspólnie z innymi osobami, m.in. z Konradem K., dla osiągnięcia korzyści majątkowej.
Anna Osiecka ma z kolei zarzuty związane z umową, jaką jej firma Altus Doradztwo Inwestycyjne zawarła z GetBackiem na doradzanie przy procesie zmiany właściciela windykatora – z grupy Idea Banku trafił on pod skrzydła konsorcjum funduszy private equity, na którego czele stał Abris. Umowa opiewała na ponad 5 mln zł, a usługi miał świadczyć Piotr Osiecki.

Zatrzymani, ale wolni

Z informacji, jakie przekazała nam rzecznik prasowa Prokuratury Regionalnej w Warszawie prokurator Agnieszka Zabłocka-Konopka, wynika, że obecnie w areszcie przybywa pięć osób. Śledczy nie ujawniają, kim są, ale wiadomo już, że w grudniu na kolejne trzy miesiące, do 13 marca 2019 r., przedłużono areszt byłemu prezesowi GetBacku Konradowi K. W sumie więc spędzi w celi co najmniej dziewięć miesięcy. Jest pierwszym zatrzymanym w sprawie. Funkcjonariusze CBA zrobili to na lotnisku po tym, kiedy wrócił z Izraela. – Jest niemal pewne, że starał się zorganizować sobie pobyt tam na stałe i uniknąć ekstradycji do Polski, ale to się nie udało – twierdzi nasz informator.
Służby, które wykonują czynności w śledztwie, podejrzewają, że K. miał pomagać Piotr B. Został przez śledczych zatrzymany tego samego dnia co były prezes GetBacku i spędził w areszcie pół roku.
– Wobec podejrzanego Piotra B. sąd przedłużył tymczasowe aresztowanie na dalsze trzy miesiące, zastrzegając, że środek ten zostanie uchylony w przypadku wpłacenia określonej kwoty poręczenia majątkowego, co zostało zrealizowane – mówi prokurator Zabłocka-Konopka. To znaczy, że B. jest już na wolności. Poręczenie wynosiło 250 tys. zł.
Z ustaleń śledczych wynika, że w grudniu 2017 r. Konrad K. w imieniu windykatora zawarł ze spółką Piotra B. umowę o świadczenie usług „w zakresie bezpieczeństwa w biznesie”. Faktury wystawiano aż do kwietnia 2018 r., chociaż GetBack przeżywał już wtedy poważne problemy płynnościowe, w sumie – zdaniem prokuratury – na kwotę 7,3 mln zł, a usługi miały być fikcyjne.
Według naszych informatorów B. lubił roztaczać wokół siebie aurę człowieka związanego ze służbami i powoływał się na swoje kontakty w Izraelu. Z ogólnodostępnych informacji o nim wynika, że był związany z organizacją byłych oficerów wywiadu i funkcjonariuszy jednostek specjalnych. Prowadził też szkolenia antyterrorystyczne dla szkół i instytucji publicznych. Brał udział w konferencjach dotyczących cyberbezpieczeństwa. Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wiadomo, że Piotr B. był również pośrednikiem w rozmowach pomiędzy byłym prezesem GetBacku a Kornelem Morawieckim. Natomiast Konrad K. szukał wsparcia państwowych instytucji finansowych, gdy spółka, którą kierował, utraciła płynność i przestała obsługiwać zobowiązania. B. miał się spotkać z Morawieckim seniorem 15 kwietnia tego roku i zabiegać w imieniu K. o pożyczkę dla GetBacku. Dzień później spółka wydała w tej sprawie komunikat, który został natychmiast zdementowany przez PKO BP i Polski Funduszu Rozwoju, które to miały rzekomo windykatorowi udzielić finansowania. Dzień później K. stracił stanowisko prezesa i wybuchła afera wokół wrocławskiego windykatora.
230 mln zł - taką wartość ma zabezpieczony przez prokuraturę majątek podejrzanych w sprawie GetBacku
2,2 mld zł - takiej wartości obligacje wyemitował GetBack
1 mld zł - co najmniej tyle jest gotowa zapłacić firma Hoist za przejęcie GetBacku, negocjacje trwają