Schemat postępowania ze słabymi bankami jest skomplikowany? Oto wersja uproszczona aż do bólu.
Co się robi z bankami, które popadają w kłopoty? To pytanie nabrało ostatnio znaczenia nie tyle w związku z nagromadzeniem problemów w systemie bankowym (z taką sytuacją nie mamy do czynienia), ile z aferą byłego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Marka Ch. To on w rozmowie z Leszkiem Czarneckim, właścicielem dwóch krajowych banków, opowiadał o planie Zdzisława, czyli o potencjalnym przejęciu za złotówkę jednej z instytucji należących do biznesmena. W związku z nagraną rozmową kontrowersje wzbudziła też poprawka wprowadzona do ustawy o wzmocnieniu nadzoru finansowego (posłowie zaakceptowali ją też w nowelizacji ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym), która pozwala KNF na decydowanie o przejęciu słabego banku przez mocniejszego konkurenta.
Sposób postępowania z bankami zdradzającymi oznaki słabości – gdy np. wykazują stratę w sprawozdaniu finansowym – jest dość skomplikowany. Zostało to uregulowane w co najmniej trzech ustawach: prawo bankowe, o nadzorze makroostrożnościowym nad systemem finansowym oraz o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym i przymusowej restrukturyzacji banków.
Już pierwsza daje nadzorowi poważne uprawnienia. Bank, który sprawia kłopoty, może dostać kuratora, czyli osobę nadzorującą działalność jego władz. Jeśli to nie zdyscyplinuje menedżerów, możliwe jest wprowadzenie zarządu komisarycznego. Zastosowanie tego ostatniego rozwiązania od pewnego czasu obserwujemy raczej w sektorze spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych niż w bankach (chociaż zarząd komisaryczny miał spółdzielczy SK Bank z Wołomina). Rolą komisarzy jest już jednak nie tyle uzdrawianie instytucji finansowych, co zrobienie uczciwego remanentu w ich bilansach. Najmocniejszą kartą, jaką posiada KNF, jest moc decydowania o likwidacji banku. Poprawka, którą niedawno przegłosowali posłowie, dodaje jeszcze jeden instrument: decyzję o przejęciu. Może on wydawać się szokujący, ale w naszym prawie istniał do 2016 r. W przeszłości, gdy nadzór bankowy prowadził restrukturyzację tego sektora, wielokrotnie zdarzało się, że słabe banki znajdowały nowych nabywców. Tego typu przejęcie było wręcz powszechnie akceptowanym „biletem” do portfeli Polaków dla chcących się tu pojawić banków z zagranicy. W ostatnich latach takie przymusowe przejęcia dotyczyły SKOK-ów.
Jeśli bank staje się „niegrzeczny” (nadzór stwierdza, że łamie reguły, co może zagrażać bezpieczeństwu złożonych w nim depozytów), KNF ma oczywiście znacznie więcej możliwości reakcji. Jest wśród nich np. zakaz reklamy albo otwierania nowych oddziałów. Jest coś, co może zaboleć zarząd – ograniczenie premii, i co może zaboleć właścicieli – zakaz wypłaty dywidendy.
Magazyn DGP 30.11.18 / Dziennik Gazeta Prawna
Ustawa o nadzorze makroostrożnościowym reguluje postępowanie w sytuacji, gdy bank nie spełnia łącznych wymogów kapitałowych – konieczne jest wtedy opracowanie planu ochrony kapitału. Najbardziej skomplikowane wydają się zapisy ustawy o BFG. To przeniesienie na grunt naszego prawa unijnej dyrektywy, której celem jest uniknięcie dużych strat dla podatnika w przypadku upadłości banków. Gdyby zagrożenie taką stratą miało stać się realne, lepiej zastosować przymusową restrukturyzację (w ustawie mówi się oględnie o interesie publicznym, jednym z jego wymiarów jest „ograniczenie zaangażowania funduszy publicznych”). Tu zaś jedną z możliwości jest oddanie banku nowemu właścicielowi niemal za darmo, a być może nawet za dopłatą. Dlaczego? Bo nowy właściciel bierze na siebie wszystkie kłopoty przejmowanego banku – musi też pokryć jego straty. Tak, plan Zdzisława (od Zdzisława Sokala – prezesa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, który jako taki musi mieć gotowy plan przymusowej restrukturyzacji dla każdego podmiotu, w którym gwarantuje depozyty) to dla nabywcy nie tylko przyjemność.