Waszyngton pozwala Chinom handlować z Iranem, ale zabrania Europie. Robi wyjątek dla Aten i Rzymu
Stany Zjednoczone wczoraj przywróciły wszystkie sankcje wobec Iranu obowiązujące do czasu porozumienia nuklearnego z 2015 r. Kolejna porcja obostrzeń uderza m.in. w kluczowy dla reżimu ajatollahów sektor energetyczny. Waszyngton nie planuje na tym poprzestać. Chce też odciąć Teheran od międzynarodowych mechanizmów płatniczych, by maksymalnie utrudnić realizowanie transakcji finansowych.
To konsekwencja zerwania przez prezydenta Donalda Trumpa w maju br. porozumienia nuklearnego, które przewidywało stopniowe odchodzenie od gospodarczej izolacji Iranu w zamian za ograniczenie programu jądrowego. Amerykański przywódca uważał umowę zawartą przez jego poprzednika Baracka Obamę za nieskuteczną. Trump gra ostrzej. Chce postawić irański reżim przed jasnym wyborem: albo Teheran zmieni swoje „niszczycielskie zachowanie” w regionie, albo będzie zmierzać ku ekonomicznej katastrofie.
Śladem Trumpa nie pójdą jednak pozostali sygnatariusze porozumienia z 2015 r.: Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Chiny i Rosja. Wspólnie z Teheranem chcą podtrzymać umowę w mocy i kontynuować relacje handlowe. Unia Europejska od kilku miesięcy szuka sposobu, jak uchronić europejski biznes handlujący z Iranem przed skutkami amerykańskiego embarga. Waszyngton grozi bowiem nałożeniem obostrzeń także na państwa i koncerny współpracujące z Teheranem. Ochronę ma zapewnić status blokujący obowiązujący już w Europie w czasach nałożenia amerykańskich sankcji na Kubę (ale nigdy nieużyty). W ramach tego mechanizmu pokrzywdzone embargiem europejskie firmy będą mogły pozwać Waszyngton. Poza tym Bruksela planuje wdrożyć specjalny instrument umożliwiający dokonywanie płatności z Iranem. Nie wiadomo, czy przekona to biznes do współpracy z tym krajem. Po wdrożeniu przez USA pierwszego pakietu sankcji ze współpracy wycofały się m.in. francuski Total i niemiecki Daimler.
Nie wszystkie państwa muszą obawiać się negatywnych konsekwencji amerykańskiego embarga. Stany Zjednoczone wczoraj zawiesiły obowiązywanie sankcji wobec ośmiu krajów. Są to: Włochy, Grecja, Japonia, Chiny, Indie, Tajwan, Turcja i Korea Południowa. Państwa te mogą nadal kupować ropę naftową z Iranu, ale tylko przez pewien czas, bo celem Waszyngtonu jest całkowite wstrzymanie eksportu ropy przez tę islamską republikę.
O zwolnienie wszystkich 28 krajów członkowskich zabiegała Unia Europejska, ale Amerykanie wyróżnili tylko Ateny i Rzym.
Iran odczuł już skutki sierpniowych sankcji. W górę poszły m.in. ceny leków, które są coraz trudniej dostępne dla pacjentów. Wczorajsze embargo na irańską ropę jeszcze przed jego wprowadzeniem poskutkowało wzrostem cen tego surowca, i to pomimo nacisków Trumpa na zwiększenie wydobycia surowca przez kraje OPEC.
Wielu obserwatorów wątpi jednak, by działania USA mogły wymusić zmiany w Iranie. Wskutek embarga był on odizolowany od świata przez 40 lat, co nie zmieniło jego polityki w regionie. Tym trudniej będzie o to teraz, gdy to Stany Zjednoczone pozostają osamotnione w politycznej ofensywie wobec Teheranu.