By uzyskać licencję doradcy restrukturyzacyjnego, trzeba przynajmniej trzy lata zarządzać majątkiem przedsiębiorstwa. To utrudnia dostęp do zawodu.
Na początku października do Sejmu wpłynęła petycja w sprawie uchylenie art. 3 ust. 1 pkt 6 ustawy z 15 czerwca 2007 r. o licencji doradcy restrukturyzacyjnego (Dz.U. z 2016 r. poz. 883 ze zm.). Stanowi on, że licencję doradcy restrukturyzacyjnego może uzyskać osoba fizyczna, która w ciągu 15 lat przez co najmniej trzy lata zarządzała majątkiem upadłego, przedsiębiorstwem lub jego wyodrębnioną częścią w Polsce, krajach UE, Szwajcarii, Europejskiej Strefy Wolnego Handlu i Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Autor petycji (anonimowy) podnosi, że takie wymagania to problem dla młodych osób. By zostać doradcą restrukturyzacyjnym, już w trakcie studiów powinni oni na trzy lata otworzyć firmę. Absurd polega na tym, że może to być jakakolwiek działalność, nawet taka, która nie ma nic wspólnego z doradztwem restrukturyzacyjnym.
Jerzy Sławek, dziekan Krajowej Izby Doradców Restrukturyzacyjnych, zwraca uwagę, że wspomniany przepis mówi o trzech warunkach alternatywnie. Wyjaśnia, że ubiegać się o licencję może osoba, która zarządzała majątkiem upadłego (syndyk), przedsiębiorstwem (ktoś, kto prowadził działalność gospodarczą, zasiadał w zarządach spółek, spółdzielni lub innych firm) bądź jego wyodrębnioną częścią (dyrektor przedsiębiorstw, który nie był w zarządzie, ale miał samodzielność w zatrudnianiu i podejmowaniu decyzji w obrębie swoich działów).
– Nie są to wygórowane wymagania – podkreśla.
Autor petycji zwraca uwagę, że dowodem na trudności z wejściem do zawodu jest mała liczba doradców (ok. 1300). Przekonuje, że barierą nie jest brak wiedzy kandydatów, ale wspomniany przepis.
Nie zgadza się z tym Jerzy Sławek, przypominając, że wymagania dostępu do zawodu już zostały znacznie obniżone. Pierwsze egzaminy przewidywały ujemną punktację za błędne, wyższe minimum punktowe oraz część ustną. Trzeba też było przejść badania psychologiczne, takie jak sędziowie i prokuratorzy.
– Obecnie wymogi są znacznie złagodzone. Nie ma egzaminu ustnego, zlikwidowano punktację ujemną i obniżono próg zdawalności testu do 75 proc. – podkreśla.