Określenie „lobbing” nigdy w Polsce nie kojarzyło się pozytywnie. Uchwalona w 2005 r. ustawa o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa jest praktycznie martwa. I chociaż definiuje, co jest „działalnością lobbingową”, sam proces, który na poziomie unijnym i w Stanach Zjednoczonych uznany jest za naturalny i wręcz pożądany, w Polsce jest równoznaczny z korupcją i kolesiostwem.
W teorii lobbingu, ale i w praktyce działalność lobbingową mogą prowadzić np.: państwa, organizacje pracodawców, politycy, reprezentacje poszczególnych grup społecznych, również i same instytucje publiczne. Jeden z najsłynniejszych przykładów to francuski lobbing w stosunku do reszty Europy zastosowany przez cały aparat państwowy, włącznie z najwyższymi szczeblami, w celu utrzymania siedziby parlamentu w Strasburgu.
Wiele afer nagłaśnianych w mediach, nazwanych błędnie lobbingiem, wcale nie wiązała się z procesem stanowienia prawa, np. tzw. afera Dochnala. Dlatego też politycy w Polsce boją się lobbystów. Nie ufają, unikają i wypierają się znajomości z nimi. A jeśli już muszą z nimi rozmawiać, to starają się skwapliwie z tego tłumaczyć.
Swoje statystyki prowadzi m.in. Kancelaria Sejmu. Jak wskazuje „Informacja o działaniach podejmowanych wobec Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w 2017 roku przez podmioty wykonujące zawodową działalność lobbingową”, w ubiegłym roku na ogólną liczbę 423 podmiotów wpisanych do rejestru prowadzonego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zaledwie 25 z nich deklarowało podejmowanie działań wobec Sejmu. Z ogólnej liczby 28 osób uprawnionych do prowadzenia zawodowej działalności lobbingowej na terenie Sejmu w 2017 r. w posiedzeniach komisji sejmowych uczestniczyły trzy.
Jeden z najsłynniejszych przykładów to francuski lobbing w stosunku do Europy zastosowany przez cały aparat państwowy, włącznie z najwyższymi szczeblami, w celu utrzymania siedziby parlamentu w Strasburgu
W 2009 r. próby stworzenia nowej ustawy regulującej działalność lobbingową podjęła się Julia Pitera, ówczesna pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją. Intencją ustawodawcy było przygotowanie nowej regulacji, która miała być częścią systemu przeciwdziałania i zapobiegania nieprawidłowościom oraz korupcji, a jego celem eliminacja negatywnych przejawów lobbingu w postaci lobbingu dzikiego i patologicznego. O ile intencja pani minister była słuszna, o tyle sam projekt zawierał wiele błędów. Poza zakresem regulacji miały pozostawać np. samorządy terytorialne czy biura poselskie. Projekt nie obejmował również np. polskich eurodeputowanych, którzy brali udział we wspólnotowym procesie stanowienia prawa, a pośrednio również krajowym procesie stanowienia prawa, bowiem dyrektywy są następnie implementowane do porządków krajowych.
Zupełnie inaczej wygląda to w innych krajach europejskich. Regulacje lobbingowe zostały przyjęte w takich krajach, jak: Niemcy, Wielka Brytania, USA, Kanada wiele lat temu. W krajach tych utworzono rejestry lobbystów funkcjonujących w parlamentach.
Swoje własne rozwiązania w tym zakresie przygotowała również Komisja Europejska, która w grudniu 1992r. opublikowała komunikat pt. „Otwarty i strukturalny dialog między KE a specjalnymi grupami interesu”. Dokument ten nie miał charakteru formalnoprawnego. KE zawarła w nim jedynie ogólne informacje nt. grup nacisku funkcjonujących na forum UE i wytyczyła wobec nich cele swojej polityki. Dokument określał podstawowe zasady, jakie powinny się znaleźć w kodeksie postępowania lobbysty. Jednocześnie w Parlamencie Europejskim prowadzone były prace nad stworzeniem kodeksu współpracy pomiędzy parlamentarzystami i grupami nacisku. Komisja Europejska określiła jedynie niezbędne minimum, które w takim kodeksie powinno się znaleźć, tj. zakaz stosowania wszelkich form przekupstwa, unikanie konfliktu interesów, kierowanie się profesjonalizmem i uczciwością, przestrzeganie przejrzystych zasad reprezentacji w kontaktach z funkcjonariuszami KE czy zakaz celowego rozpowszechniania fałszywych informacji. W odpowiedzi na dokument KE w 1994 r. powstał pierwszy kodeks lobbystów. Sygnatariuszami były m.in. organizacje doradcze, konsultanci, firmy PR.
W Polsce liczba podmiotów deklarujących wsparcie dla biznesu w zakresie external relations, corporate affairs, government relations, advocacy, community relations rośnie z każdym rokiem. Działalność taka jest prowadzona dzisiaj nie tylko przez zawodowych lobbystów, ale również kancelarie prawne, think tanki, organizacje branżowe oraz agencje public relations. Nadal brakuje przepisów regulujących całościowo działalność lobbingową. Czy obecny rząd podejmie próbę ich stworzenia?