Śledczy zatrzymali kolejne osoby w sprawie windykatora, a nowy wątek śledztwa dotyczy pozyskiwania danych o dłużnikach.



CBA zatrzymało wczoraj kolejne siedem osób w aferze GetBacku. Dołączyły do dwunastki, która ma już postawione zarzuty w tej sprawie. Osiem osób przebywa w areszcie. Wśród ludzi, których prokuratura podejrzewa o popełnienie przestępstwa, są: były prezes spółki Konrad K., członkowie zarządu, dyrektorzy, prezes Polskiego Domu Maklerskiego i osoby, które współpracowały w przeszłości z GetBackiem.
Teraz czynności – jak podkreśla rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prokurator Agnieszka Zabłocka-Konopka – dotyczą nowych wątków w śledztwie. Wśród zatrzymanych jest Paweł T., były wiceprezes spółki, Rafał W., były komornik sądowy, Grzegorz G., były asesor komorniczy i dyrektor w GetBacku, Karolina P., również dyrektor w spółce, oraz Marta Z., Sonia L. i Monika P.
– Czyny zabronione mają związek z usługami windykacji polubownej i usługami detektywistycznymi, umową stworzenia baz danych oraz z pozornymi umowami licencyjnymi, w wyniku których doszło do wyrządzenia spółce GetBack szkody majątkowej w wielkich rozmiarach – tłumaczy rzecznik prokuratury. Do zamknięcia tego wydania DGP nie zapadła decyzja, czy prokurator zwróci się o areszt dla nich ani czy rozszerzy zarzuty osobom, którym już postawiono inne. Zatrzymanym grozi do 10 lat więzienia.
Z naszych ustaleń wynika, że sprawa dotyczy wzbogacania danych. Windykator, kupując portfele wierzytelności np. od banku, płaci także za paczkę danych o osobach zadłużonych. Wierzytelności są często przeterminowane, a co za tym idzie, dane teleadresowe bywają nieaktualne i trzeba je ustalić na nowo.
– Konrad K. współpracował z grupą podmiotów w tym wyspecjalizowanych – mówi osoba znająca szczegóły śledztwa. Nowe władze GetBacku złożyły w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, bo po analizie znalezionych w spółce umów zaczęły podejrzewać, że uaktualnianie było fikcją. Znaleziono 11 podmiotów, które miały wykonywać dla windykatora tego typu prace, za które zainkasowały ok. 80 mln zł.
Zatrzymani wczoraj Rafał W. i Grzegorz G. są znani organom ścigania. W grudniu 2017 r. zatrzymała ich ABW, a Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła zarzuty związane z nielegalnym dostępem do bazy PESEL. W procederze tym miała brać udział kancelaria komornicza W., w której asesorem był G., a jednocześnie pracował w GetBacku, odpowiadając najpierw za obszar egzekucji sądowej, a później strategii windykacyjnych.
Zatrzymano wówczas zatrudnioną u W. pracownicę Agnieszkę B. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, była ona funkcjonariuszką ABW, która za zgodą przełożonych pracowała u komornika. – Ta osoba jest już poza służbą – informuje Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb. Prokuratura prowadząca śledztwo ws. GetBacku nie informuje, czy wątek obecnych zatrzymań łączy się ze sprawą rozpracowywaną przez służby w 2017 r.
Po wybuchu tej sprawy Grzegorz G. stracił pracę w GetBacku. Nikt wtedy nie formułował oskarżeń pod adresem windykatora. Nasi informatorzy wskazują jednak, że sprawa wzbudziła czujność byłego prezesa GetBacku, który miał się obawiać, że służby będą się baczniej przyglądały jego firmie. Dlatego miał kupić klatkę Faradaya i zainstalować ją w piwnicy biurowca, w którym siedzibę miał GetBack, przy ul. Moniuszki, co kosztowało 500 tys. zł.
– Na poziomie minus 1 budynku był elegancko urządzony pokój z klatką Faradaya, która nie pozwalała podsłuchiwać prowadzonych rozmów. Instalację nadzorowali m.in. Grzegorz G. oraz Katarzyna M., której także postawiono zarzuty – mówi nasz informator. Piętro było monitorowane, ale zapis na taśmach automatycznie kasował się po 45 dniach. Pokój do tajnych spotkań odkryto zbyt późno, żeby można było sprawdzić, kto w nim bywał w czasie, gdy K. kierował spółką.
Grzegorz G. był jednym z bliskich współpracowników Konrada K. Zasiadał w radzie nadzorczej spółki EGB Invest ments, którą GetBack kupił za ponad 200 mln zł od funduszy zarządzanych przez Altus TFI. Transakcja ta również jest kwestionowana przez prokuraturę i zdaniem śledczych była wyrządzeniem spółce szkody majątkowej wielkich rozmiarów. Zarzuty w tej sprawie mają m.in. K. oraz główny akcjonariusz, były prezes Altusa Piotr Osiecki, a także Jakub Ryba, który w wówczas był w zarządzie TFI. G. pracował również w prywatnych biznesach związanych z Konradem K., m.in. w radzie nadzorczej spółki Basel Olten Pharm, której obligacje sprzedawali pracownicy GetBacku.
Kolejna zatrzymana, czyli Karolina P., również pracowała w firmach eksprezesa, m.in. w spółce Kingsbridge, w której K. miał udziały. Wcześniej była także pracownikiem firmy rodzinnej K. More Gruppa. W 2016 r. dostała dyrektorskie stanowisko w GetBacku. Nasi informatorzy wskazują, że tylko w 2017 r. miała zainkasować wynagrodzenie przekraczające 6 mln zł.
GetBack w poniedziałek złożył w jej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.