Kupujemy na potęgę - od ubrań poprzez sprzęt elektroniczny aż po samochody. Czy to źle? Bynajmniej - to w końcu objaw szerzącego się dobrobytu i co za tym idzie optymizmu w społeczeństwie. Jest jednak jedno ale - nadmiar optymizmu może oznaczać brak kontaktu z rzeczywistością.
W tym momencie z rzeczywistością ekonomiczną. Większe apetyty na wszelkiego rodzaju dobra oznaczają zwiększenie importu, czyli powiększanie naszego deficytu towarowego. Nieujarzmiony popyt wręcz zachęca do podnoszenia cen, co w końcu rykoszetem wróci do upojonego optymizmem klienta. Wreszcie działania RPP, polegające na podnoszeniu stóp procentowych w celu ograniczenia presji popytowej, znów utrudnią życie przeciętnemu konsumentowi, podrażając koszt jego kredytu, nierzadko wziętego pod wpływem impulsu na nowe zakupy. Może jednak warto zachować umiar?