Ponad 2,5 mld zł – tyle giełdowi inwestorzy zarobili dzięki informacji, że nie dojdzie do połączenia Pekao i Alioru.
Komunikaty o tym, że fuzja nie dojdzie do skutku, obie spółki przekazały we wtorek wieczorem. Na giełdowej sesji następnego dnia kurs Pekao wzrósł o prawie 8 proc. Akcje Alioru zyskały na wartości prawie 5 proc.
Największym akcjonariuszem obu instytucji jest kontrolowany przez Skarb Państwa Powszechny Zakład Ubezpieczeń. Pomysł na połączenie lub przynajmniej zacieśnienie współpracy należących do PZU banków pojawił się jesienią ub.r. Długo nie podawano żadnych szczegółów rozmów. Przekładano tylko termin ich zakończenia.
Pod koniec czerwca pojawiły się informacje, że na fuzję zgodził się Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. Dziś wiemy już, że formalne negocjacje w sprawie połączenia trwały wtedy już od miesiąca. Spółki przyznały się we wtorek do opóźnienia informacji poufnej.
– Nie byliśmy w stanie ustalić satysfakcjonujących warunków ekonomicznych – tłumaczył wczoraj na spotkaniu z dziennikarzami Michał Krupiński, szef Pekao.
Podobnie mówiła druga strona: „Banki nie doszły do porozumienia co do warunków ich połączenia, które w ocenie zarządu Alior Banku pozwalałyby na osiągnięcie potencjalnie największej dodatkowej wartości dla akcjonariuszy Alior Banku”.
Jak radzą sobie banki / Dziennik Gazeta Prawna
– Alior Bank jest dobrze przygotowany do dalszego, samodzielnego rozwoju w ramach Grupy PZU – oceniła Katarzyna Sułkowska, prezes Alioru, który dziś opublikuje wyniki za I półrocze.
PZU nie wypowiedział się w sprawie fuzji. W komunikacie o opóźnieniu informacji wskazał, że umowa z Polskim Funduszem Rozwoju, z którym odkupywał Pekao od włoskiego UniCredit, przewiduje głosowanie przeciw jakiejkolwiek fuzji „zrepolonizowanej” instytucji. „Zobowiązanie ma na celu jedynie zapewnienie współdziałania PZU SA oraz PFR w odniesieniu do połączenia Pekao jako zdarzenia korporacyjnego o doniosłym znaczeniu i może ulec zmianie, jak każde inne postanowienie umowne” – zaznaczył zarząd PZU.
Brak połączenia oznacza, że nadal będą funkcjonowały dwa zarządy. Nie będzie też typowych dla bankowych fuzji zwolnień pracowników czy zamykania dublujących się oddziałów.
Nadal w grę wchodzi kooperacja. – Fakt, że mamy jednego akcjonariusza, może pomagać. Kilka pól mamy zarysowanych. Za wcześnie, by mówić o szczegółach – zastrzegł szef Pekao. Wskazał, że chodzić może o innowacyjność, czyli projekty cyfrowe.
Wczorajsza zwyżka Pekao sprawiła, że jego akcje odrobiły nieco dystansu, jaki dzielił je od walorów innych dużych banków. Ale odkąd PZU i PFR przejęły kontrolę nad bankiem, kurs zachowuje się gorzej niż w reszcie sektora. Obie instytucje korzystają z płaconych przez Pekao dywidend, ale równocześnie muszą księgować straty związane z obniżką notowań.
Wczoraj Pekao poinformował, że jego zysk netto w II kw. wyniósł 540 mln zł. Był podobny do wyniku sprzed roku. Nie zaskoczył też analityków, choć większe od oczekiwań okazały się koszty działania. Drugi kwartał z rzędu wydatki na bieżącą działalność przekroczyły miliard złotych. Były o ponad 10 proc. większe niż rok wcześniej. W połowie ten wzrost jest związany z programem dobrowolnych odejść.