Nie milkną protesty polityków włoskiej lewicy przeciwko zamknięciu fabryki Indesit w None pod Turynem i decyzji o przeniesieniu całej produkcji z niej do zakładu w Radomsku.

Komunistyczny eurodeputowany Vittorio Agnoletto zasugerował wręcz, że stało się tak nie tylko dlatego, iż koszty pracy w Polsce są znacznie niższe, ale także dlatego, że mniejsze prawa mają pracownicy.

Cytowany przez agencję Ansa Agnoletto, polityk partii Komunistycznej Odnowy powiedział, że podejmowane są starania o to, aby delegacja 600 robotników z None, a także z zagrożonej zamknięciem fabryki włoskiego koncernu w Anglii, spotkała się z komisarzem Unii Europejskiej do spraw zatrudnienia Vladimirem Szpidlą.

"To absolutnie niedopuszczalne, aby taka firma, jak Indesit, produkująca zmywarki, na które wciąż jest popyt, myślała o skorzystaniu z ogólnego kryzysu, aby przenieść się do Polski, gdzie koszty pracy są znacznie niższe, a prawa pracownicze - mniejsze" - stwierdził włoski eurodeputowany.

Były premier, polityk centrolewicowej opozycyjnej Partii Demokratycznej Massimo D'Alema oświadczył zaś w Turynie, że zamknięcie znajdującej się w bardzo dobrej kondycji, "konkurencyjnej" fabryki w None, gdzie zatrudnionych było wielu młodych robotników, to "wielka strata".

Krytykując decyzję kierownictwa Indesit D'Alema wyraził jednocześnie opinię, że "głupotą" jest "polityczna instrumentalizacja tej sprawy".

Na 20 marca zapowiedziano strajk pracowników wszystkich włoskich fabryk koncernu na znak protestu przeciwko decyzji w sprawie zakładu w None.