Nie działają instrumenty, które mogłyby ograniczyć ryzyko kredytowania firm przez banki. Eksperci ostrzegają, że system poręczeń w projektowanym kształcie może być niewydolny. NBP powinien efektywniej dostarczać bankom płynności w walutach.
Minęło ponad trzy miesiące od ogłoszenia przez rząd planu stabilności i rozwoju. Przedsiębiorcy zaczynają się niecierpliwić, bo pakiet, który miał ich chronić przed kryzysem, w najważniejszych częściach jeszcze nie działa.
- Z naszych ankiet przeprowadzonych wśród przedsiębiorców wynika, że nie dostrzegają oni pozytywnych działań rządu. Zwracaliśmy już uwagę, że wdrażanie pakietu trwa zbyt długo. Nie dość że od początku był on dość skromny, to nadal nie przynosi efektów - mówi Mieczysław Bąk z Krajowej Izby Gospodarczej.

Gwarancji jeszcze nie ma

Do tej pory nie ruszył system poręczeń i gwarancji kredytów, którym ma zarządzać Bank Gospodarstwa Krajowego. Projekt ustawy utknął w parlamencie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Senat zajmie się nimi na posiedzeniu, które rozpocznie się 18 marca. Potem jeszcze przepisy muszą wrócić do Sejmu. Prezydent zaś będzie miał miesiąc, żeby je podpisać.
- Problem z dostępem do finansowania jest coraz głębszy. Koszty kredytów bardzo wzrosły. Prowizje bankowe są większe niż kilka miesięcy temu. Postulat dostępu do gwarancji cały czas powraca, nie widać tu poprawy - mówi Mieczysław Bąk.
Według ekspertów sprawny system gwarancji i poręczeń to obecnie kluczowa sprawa dla odblokowania akcji kredytowej dla firm. Ich zdaniem skłonność do udzielania kredytów nie jest pochodną drogiego pieniądza, tylko zbyt dużego ryzyka, jakie się z tym wiąże.
- Dzięki tym instrumentom nastąpiłaby inna dystrybucja ryzyka. Ciągle ich jednak nie ma - mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.
Rozmówcy GP dodają, że poręczenia i gwarancje dlatego są ważne, bo bez nich może się nie udać zrealizować innych planów z pakietu - np. większej absorpcji środków z Unii Europejskiej. Wszystko rozbija się bowiem o pozyskanie finansowania własnego.
- Mamy płynność na rynku międzybankowym w złotych, w tym przypadku występuje nawet nadpłynność. Pytanie, czy to się przełoży na akcję kredytową. Tu pojawia się kwestia gwarancji rządowych, bo ryzyko kredytowania w ostatnich miesiącach znacząco rośnie. Co prawda spada popyt na kredyty inwestycyjne - bo firmy nie są skłonne do inwestowania ze względu na dużą niepewność - ale może być problem z kredytami obrotowymi. System gwarancji i poręczeń może być tu bardzo potrzebny - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
Według Krzysztofa Pietraszkiewicza, prezesa Związku Banków Polskich, wobec drastycznego w ostatnich miesiącach wzrostu ryzyka kredytowego system poręczeniowy trzeba uruchomić jak najszybciej. Jego zdaniem jest jednak duże ryzyko, że nawet po zakończeniu prac parlamentarnych nie będzie on działał tak, jak powinien.
- Włączenie funduszy poręczeniowych do kapitału BGK spowoduje, że będą stosowane wobec nich takie same reguły ostrożnościowe Komisji Nadzoru Finansowego jak wobec kapitałów innych banków. To groźne szczególnie dla poręczeń portfelowych, które w ostatnich latach zaczęły dynamicznie się rozwijać - mówi szef ZBP.
- Istnieje realna groźba, że dotychczas udzielane przez BGK poręczenia na całe portfele bankowe będą musiały być indywidualizowane. To byłaby gehenna i droga przez mękę. W czasach, gdy powinniśmy dążyć do uelastycznienia systemu, poszlibyśmy zupełnie inną drogą. Wystarczyłoby wprowadzić do projektu ustawy o BGK zmianę nowelizującą prawo bankowe - dodaje Krzysztof Pietraszkiewicz.



NBP też ma co robić

Część rozwiązań z pakietu antykryzysowego, która została już uchwalona - także nie funkcjonuje. Nie działa system gwarancji pożyczek międzybankowych. Miała go wprowadzić ustawa o wspieraniu instytucji finansowych, głównie po to, by poprawić płynność na rynku i ułatwić bankom refinansowanie.
- Rząd powinien doprowadzić do skorygowania ustawy o wsparciu instytucji finansowych w części poświęconej państwowym gwarancjom emisji bankowych papierów wartościowych i pożyczek międzybankowych. Przyjęta w ustawie formuła jest niezgodna z kodeksem spółek handlowych. W tej części, która dotyczy mobilizowania środków na prowadzenie akcji kredytowej, te przepisy są martwe - mówi GP Krzysztof Pietraszkiewicz.
- Ustawa od początku szła w tym kierunku, że to banki same miały zgłaszać się po gwarancje. I od początku było wiadomo, że zainteresowanie tym instrumentem może być małe, bo zgłoszenie mogło być potraktowane przez rynek jako informacja, że bank ma poważne kłopoty - dodaje Maciej Reluga.
Na szczęście gwarantowanie pożyczek na rynku międzybankowym nie jest aż takim problemem, bo system ma nadpłynność, przynajmniej krótkoterminową. Narodowy Bank Polski uważa, że to dzięki wdrożonemu przez niego tzw. pakietowi zaufania. NBP uznał ostatnio w oficjalnym komunikacie, że zapisy rządowego planu stabilności i rozwoju mają charakter ogólny. Według banku w wielu przypadkach nie są znane jeszcze konkretne rozwiązania.
Ekonomiści są podzieleni w ocenie dotychczasowych działań NBP.
- Dotychczasowe sposoby dostarczania płynności przez NBP raczej się sprawdzają. Zapowiedzi uruchomienia kolejnych instrumentów też należy ocenić pozytywnie - mówi Arkadiusz Krześniak, ekonomista Deutsche Banku.
- Trudno powiedzieć, że pakiet zaufania NBP działa, jak powinien. Bank centralny co prawda dostarcza pewne instrumenty, zaczął limitować wartość sprzedawanych bonów pieniężnych, prezes NBP mówi o wydłużeniu listy zabezpieczeń transakcji repo. Ale to są postulaty, które w dyskusji przewijają się od listopada. To tylko pokazuje, jak szybko NBP reaguje na rozwój sytuacji - ocenia Maciej Reluga.
Według ekonomisty BZ WBK główny problem z płynnością sektora to brak płynności w walutach.
- Siedmiodniowymi swapami we franku szwajcarskim, które mają cenę oderwaną od rynku, tego problemu raczej się nie rozwiąże. Koncepcja, której można spróbować, to próba wynegocjowania przez rząd i NBP z Europejskim Bankiem Centralnym dopuszczenia jako instrumentu zabezpieczającego operacje otwartego rynku EBC polskich papierów skarbowych denominowanych w złotych. Dzięki temu polskie banki uzyskałyby dostęp do płynności w euro. To mogłoby rozwiązać wiele problemów - mówi Maciej Reluga.
20 mld zł
miała wynieść akcja kredytowa dzięki poręczeniom i gwarancjom z Banku Gospodarstwa Krajowego